Autor: Marek | Posted in akcje | Opublikowano 16-10-2025 8:32 am
11
Ostatnio podałem, że na JSW jest czas „giełdowych rewolwerowców”. Patrząc na wykres nie ulega wątpliwości, że skoki góra dół podnoszą ciśnienie jak pojedynki rewolwerowców na dzikim zachodzie. 🙂
Osobiście na JSW pozostaję (na moment pisania niniejszego wpisu i wyłącznie na ten moment) póki co jedynie obserwatorem. Jest wiele innych ciekawych kawałków tortu. 🙂
Autor: Marek | Posted in ciekawostki | Opublikowano 10-10-2025 11:17 am
8
W grudniu 2023 zaprzysiężony został Javier Milei, zwany czasem „argentyńskim Korwinem-Mikke”. Zastał kraj z olbrzymią inflacją i postanowił ją zdławić tnąc wydatki na socjal i rozrośniętą biurokrację, czym znienawidziły go szerze beneficjentów starego systemu.
Jak wyszło z inflacją? Można powiedzieć, że dał radę.
Gospodarka? Prognozy wg Trading Economics są dobre.
Bezrobocie? Nieznacznie wzrosło.
A jak zadłużenia? W 2023 dług publiczny wynosił 155,4% PKB, a na koniec 2025 prognozy szacują ok. 80%.
Da się oszczędzać? Da! Ale wyborów kolejnych się już nie wygra. Jak podaje gazeta wyborcza:
Ludzie nie chcą oszczędzać, chcą dostawać za darmo, nawet jeśli to darmo oznacza inflację, czyli kupią za to mniej, ale to sztuczka z inżynierii społecznej, którą łatwo steruje się tłumy. Dać i jednocześnie zabrać w taki sposób, by inni pamiętali tylko, że „pan i władca dał”.
Co po wyborach?
Inwestorzy widząc, że powrót socjalistów wydaje się nieunikniony, po prostu wieją póki jest czas. Nikt nie chce przerabiać powtórki. Który inwestor wyłoży grube miliardy w fabrykę, która będzie przynosić zyski, jeśli po roku większość zysków zostanie zjedzona przez inflację?
Dajmy na to ktoś wykłada oszczędności np. 100 mln złotych, które znalazł ukryte w meblach lub ma z zysku z mieszkań, na które co prawda nie miał takich dochodów, ale powiedział, że teść dał (choć teść i tak nie miał skąd) lub po prostu powiedział, że 138 razy wygrał pod rząd w ruletkę, i owe oszczędności lokuje w fabrykę polskich elektryków nazwijmy są „dwa zera” czy „poZera”.
Po roku firma zdobywa szturmem rynek, a ucięte kable na stacjach ładowania nie są straszne, gdyż auto sprzedają w pakiecie z przyczepką z agregatem diesla. Zyski się pojawiają i mamy 10 mln na czysto.
Tyle, że inflacja miała 200%, jak to bywało w Argentynie, więc zamiast 10% stopy zwrotu z interesu, realnie przegrał, bo więcej miałby na lokacie w walucie zagranicznej, bo krajowa straciła na wartości, a stopa zwrotu nie przebiła nawet dziesiątej części inflacji.
Także najprawdopodobniej Milei nie dokończy swojego dzieła, gdyż ludzie (przynajmniej większość) go nienawidzą i głosu na niego nie oddają.
Cóż, przynajmniej próbował, ale historia zapamiętuje tylko zwycięzców, a Milei wygląda na to, że przegrał.
Autor: Marek | Posted in akcje | Opublikowano 08-10-2025 12:41 pm
6
Ostatni czas medialny wokół spółki JSW jest bardzo burzliwy. Serwisy internetowe jak i socjal media branżowe zalewane są rozmaitymi informacjami, zarówno tymi rozpalającymi emocje jak i je studzącymi. Czasem wyświetlane posty na FB mogą „wiać grozą” jak np. ten:
… a po przeczytaniu ich treści wynika, że „nie podpiszą bez poznania szczegółów trwałego planu naprawczego”. 😉
Także jak ktoś czyta tylko nagłówki, to może się bardzo zdziwić.
Kurs JSW bije w rytm doniesień medialnych i próbuje domknąć ostatnią dużą lukę (w trakcie pisania tego wpisu jeszcze się to nie udało).
Jest to tzw. czas „giełdowych rewolwerowców”, ale jak to mówią, zysk jest premią za ryzyko.
Wracając do tytułowego pytania: „być albo nie być”, to odpowiedź jest oczywista, nie ma szans, by w obecnej chwili na stałe zamknąć śląskie kopalnie węgla koksowego. Wydobycie będzie kontynuowane, co ku temu nie mam złudzeń, pytaniem otwartym pozostaje kto je będzie prowadził.
Mówiąc wprost, albo będzie uzdrowienie spółki i ona będzie prowadzić wydobycie, albo nastąpi bankructwo, wykup całości lub jedynie najbardziej perspektywicznej części majątku (oby nie za bezcen) i kontynuacja działalności pod szyldem zagranicznej firmy (co może się zbiec w czasie z końcem bessy na rynku węgla koksowego i przyniesie nowym, zagranicznym właścicielom ogromne zyski).
Dla akcjonariuszy opcja bankructwa byłaby najgorsza, bo spółka znika z giełdy, a ze sprzedaży majątku w pierwszej kolejności spłaca się długi, więc akcjonariat zapewne zostałby z niczym.
Politycznie, bankructwo JSW mogłoby na terenach górniczych ująć nieco w sondażach ekipie rządowej, ale znani są z dobrego marketingu politycznego (choćby słynne burze medialne wobec leśników czy strażników granicznych organizowane, by uciąć poparcia poprzednim rządom), także nie zdziwiłbym się jakby dzięki temu podskoczyli mocno w sondażach w innych rejonach kraju, przedstawiając to jako działania proekologiczne czy ekonomiczne (kilka spotów o 14-stkach, barbórkach, deputatach węglowych, średnich zarobkach i o tym, że biedni nie będą się zrzucać na bogatych i zapewne co drugi wyborca bije brawo).
Z resztą jak się czyta czasem komentarze w socjal mediach np. pod tego typu artykułami:
… to widać silną polaryzację. Także nie zdziwiłbym się ze skoku notowań w sondażach po przedstawieniu ew. bankructwa działań jako „nieodzownej reformy”.
Mimo wszystko jednak byłoby to ryzykowne, bo po przejęciu przez zagraniczny podmiot dalej wydobycie byłoby kontynuowane, więc ciężko byłoby to na dłuższą metę „wytłumaczyć elektoratowi”.
Niemniej jednak mam nadzieję, że do bankructwa nie dojdzie, bo jak już wyżej pisałem, cykle surowcowe są naturalną koleją rzeczy. Jak jedne kraje stopują ze stalą, to inne, wchodząc w fazy wyższego rozwoju gospodarczego (jest przecież ogrom tzw. krajów rozwijających się ) będą z tej stali budować swoją infrastrukturę na ogromną skalę i popyt wzrośnie. Także mam nadzieję, że plan ratowania spółki będzie solidny i da radę przeczekać bessę na rynku węgla koksowego, by móc ponownie w przyszłości korzystać z hossy, a wtedy zyski ze sprzedaży naszego węgla zostają w kraju, a nie zasilają budżet zagranicy. 😉
To teraz najtrudniejsze, plan ratunkowy, który muszą zaakceptować związki zawodowe, których jest kilkadziesiąt. Ten plan to zapewne podręcznikowe działania jak uczą na uczelniach ekonomicznych, czyli cięcie pensji zarządu i rady nadzorczej o 60-70% oraz załogi 30-40%, usunięcie 14-stki, zmniejszenie barbórki, likwidacja deputatu węglowego, redukcja zatrudnienia, rezygnacja ze sponsoringu sportu itd.
Teoretycznie można by było uniknąć drastycznych metod, gdyby… ceny węgla koksowego już teraz gwałtownie skoczyły do góry, ale… czy tak będzie, nie wie nikt.
Reasumując, ja pozostaję obserwatorem, za dużo zmiennych i niepewności jak dla mnie. Mam nadzieję, że uda się uniknąć bankructwa JSW, bo lepiej niech nasze podziemne skarby wydobywa rodzimy podmiot, a nie zagraniczny i niech zyski zostają w kraju finansując remonty dróg, szpitale itd. Do uniknięcia czarnego scenariusza potrzeba racjonalnego planu naprawczego, który muszą zaakcepować związki zawodowe, także życzę wszystkim stronom, by wspólnie wypracowały najlepszy możliwy kompromis. 🙂
Szczegółową analizę tego tematu wrzuciłem na naszą grupę mailingową – Listę Absolwentów, także posiadaczy dwóch wędek, którzy są na grupie, zapraszam do lektury wersji rozbudowanej, natomiast w ramach przecieku, ujawnię co nieco i tutaj. 🙂
To co się dzieje na walutach związanych z PLN jest bardzo ciekawe, a dla niektórych obserwatorów nawet zaskakujące. Wobec cięcia stóp procentowych, „gróźb” agencji ratingowych i oszałamiającego przyrostu zadłużenia, nasza waluta powinna według niektórych lecieć na łeb na szyję, prosto w otchłań, a wcale się tak nie dzieje.
Gwałtowny spadek naszej waluty, to wzrost cen importowanych dóbr (logiczne), a skoro nie mamy aż tak wiele rodzimej produkcji, to ceny w sklepach wraz z mocnym osłabianiem się złotego, dla wielu produktów skoczyłyby w górę, co dla rządzących okazało by się problematyczne, gdyż poprzednią kampanię wyborczą budowano m.in. na przypisywaniu drożyzny ówczesnemu rządowi i w obecnych okolicznościach stałoby to się mieczem obosiecznym, tnącym sondaże teraz drugiej stronie.
Ale PLN nie nurkuje, gdyż z odsieczą dla rządu Donalda Tuska nadciągnął na białym koniu nie kto inny jak… hejtowany przez środowiska związane z obozem władzy prezes NBP Adam Glapiński.
Pamiętacie jak krytykowano go za zakupy złota? Miał to być relikt przeszłości, niedający się do współczesnej ekonomii, pokazywano, że Zachód pozbywa się złota, a Rosja kupuje. Prof. Glapiński jednak konsekwentnie realizował swoją strategię, pomimo medialnej nawałnicy.
Szydzono z niego w artykułach:
ku poklasku w serii komentarzy:
ale jak to ujął niegdyś były lewicowy Premier Leszek Miller (ten sam, co niedawno nazwał Żełeńskiego „ruską onucą”): „Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy”.
Dziś mamy ponad 515 ton złota, i właśnie posiadane rezerwy powstrzymały naszą rodzimą walutę przed spadkiem, wobec katastrofalnego stanu finansów publicznych. Dlaczego? Ponieważ praktycznie przez cały okres rządów Premiera Tuska, mieliśmy hossę na złocie, która podbijała wartość zgromadzonych rezerw.
Olbrzymi wzrost złota zbilansował inne czynniki i dał czas na cięcia budżetowe i dodatkowe podatki (od samochodów premium, licznych mieszkań, większych domów, prywatnych basenów, posiadanych kotów itd.), bo jeśli naprawa finansów publicznych nie nastąpi, to i złoto nie pomoże (choć patrząc na przykład OFE, to doraźnie może i kruszec pomoże, bo stanowi łakomy kąsek do sprzedaży na pokrycie dziury budżetowej, ale może lepiej nie będę podpowiadał… ).
Reasumując, chochlik losu sprawił, że znienawidzony nielubiany przez obecną władzę człowiek, uratował im cztery litery – przynajmniej tymczasowo, bo każda hossa kiedyś się kończy i ta na złocie też się zakończy, bo hossy i bessy to nieustanne cykle, jak yin i yang jak PiS i PO przypływ i odpływ, zawsze wracają. A na walutach ruchy póki co są mniejsze i sprawdza się podejście do ustawiania SL, jakie jest dedykowane go rynku forex, co omawiam na „Esencji spekulacji”. 🙂
Autor: Marek | Posted in indeksy | Opublikowano 16-09-2025 10:57 am
6
Kiedy w 2015 film „Big short” zdobywał oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, rzesze „zwykłych ludzi” dowiedziały się o kimś takim jak Mike Burry. Był to człowiek z niezwykłym analitycznym talentem, który połączył kropki w dżungli kreatywnej księgowości i odkrył, że „król jest nagi”.
Rynki oczywiście przez długi czas jego odkrycia ignorowały, bo one rządzą się swoimi prawami. W fizyce jak obliczy się temp. przegrzania danego silnika, to wiadomo przy jakiej trzeba go schłodzić. W matematyce jak wyliczy się pole powierzchni ścian, to wiadomo ile rolek tapety jest potrzebnych.
Natomiast na giełdzie jest jak w demokracji. Nie ważne co jest prawdą, jeśli komuś się wydaje, że ma być tak, a nie inaczej, to będzie głosował tak a nie inaczej (nawet jeśli po kilku latach obudzi się biedniejszy, w gorszych warunkach bytowych, z wyższym poziomem przestępczości i tak będzie się zapierał, że jego prawda jest „naj”). Mało kto z „fanatycznych stronników głównych scen politycznych” jest w stanie poradzić sobie z dopięciem domowego budżetu, a jest przekonany o swojej „mądrości” od ekonomii po zaawansowane systemy radarowe, a na rolnictwie kończąc, choć ziemi dotykał ostatnio w dzieciństwie, bo pobrudziłaby mu dłonie, a nie po to chodzi co tydzień na manicure, by mieć brudne. Dlatego to wszystko zawsze kończy się tak samo, bo giełda to demokracja. Nawet jeśli będzie źle, tak długo jak ludzie będą kłaść swoje pieniądze w liczbie większej niż osoby się wycofujące, to rynek się nie załamie.
O tym przekonał się Mike Burry. Ów wielki geniusz nie uwzględnił pierwiastka „głupoty ludzkiej” przemnożonego przez „chciwość”, przez co omal nie stracił wszystkich swoich inwestorów, bo oni widząc ciągłe wzrosty przestali wierzyć w zasadność shortów, które on zajmował. W panice chcieli uciekać i wyłączenie dzięki sztuczkom prawnym Mike dotrwał do końca. Finalnie zarobił dla siebie ok. 100 mln $ i kolejne 700 mln $ dla klientów.
Obecnie wobec rosnącego zadłużenia i braku szybkiej reakcji w „zaciskaniu pasa” po objęciu władzy jest coraz gorzej w finansach – a wtedy, po objęciu władzy jest zawsze najlepszy moment na cięcia, bo wybory dopiero za 4 lata, więc przez pierwsze dwa mocno się nurkuje w sondażach, bo ludzie nie lubią cięć i podatków, ale w trzecim i czwartym roku widać efekty, kraj prze do przodu i sondaże się odradzają, a kampania poparta efektami staje się wygrana.
Gorsze finanse państwa, to nieuchronne spadki w ratingach, co z kolei oznacza droższą obsługę długu i wejście w pułapkę: nie ma pieniędzy, trzeba pożyczać, pożycza się drożej, odsetki nas zjadają i nie starcza na bieżące wydatki, więc trzeba pożyczać więc, co daje jeszcze więcej odsetek.
Bez naprawy budżetu, kierunek dla rodzimej jest oczywisty, ale jak już wspomniałem wyżej, giełda to nie matematyka, a demokracja, gdzie głosuje się pieniędzmi za kierunkiem.
Nie trzeba z tym walczyć, trzeba to zaakceptować, dlatego ja dalej wyciskam z papieru akcyjnego ile się da. Wiem, że spadki są nieuchronne, ale z losów Burrego wiemy, że zanim to nastąpi, głupio byłoby najpierw nie zarobić na wzrostach.
Mój portfel wygląda tak (nie ma już pozycji na USD/PLN na lewarowanym papierze, która była na poprzednich screenach i wypracowała dwucyfrowy wynik):
Póki rośnie, będę z tego korzystał. Na tym polega sztuka spekulacji – nie chodzi o to, by mieć rację, ale o to, by na bieżąco reagować, gdy racja okazuje się błędna. Przegrywa tylko ten, kto upiera się, że „to on ma rację” i jest ślepy na zmieniające się otoczenie. Nie wróżyć, a reagować. Kto czytał obydwa tomy giełdowej powieści „Wiele do stracenia” (dostępnej też jako audiobook czy e-book na Legimi), wie dobrze o czym mówię. 🙂
Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 15-09-2025 12:08 pm
6
Od wielu lat trwa już subtelna akcja zniechęcania ludzi do gotówki, sugerująca, że to relikt przeszłości i trzeba dążyć do społeczności bezgotówkowych. Zalet, tych oczywistych, jest wiele. Dla klientów to szybkość i wygoda. Idąc na plażę, popływać na desce czy zaszaleć na skuterze, kartę czy obrączkę płatniczą można mieć przy sobie i nie trzeba zostawiać kogoś do pilnowania portfela, tylko wszyscy mogą się bawić w wodzie.
Zalety dla korporacji też są jasne, choć często w sprzeczności z dobrem klienta np. analiza zachowań zakupowych i proponowanie produktów i usług, w których prawdopodobieństwo do skutecznego namówienia jest podwyższone, nawet gdy się tego nie potrzebuje, ale nawyki zakupowe nie zawsze muszą być logiczne.
Zalety społeczności bezgotówkowych dla władz też są logiczne i jasne, choć tutaj najmniej lubiane przez ludzi. Przykładem był protest kanadyjskich kierowców, których spacyfikowano blokując środki finansowe na ich kontach oraz kontach i rodzin! Bez środków do życia, prędzej czy później większość (a przynajmniej każdy, kto dba o rodzinę, nie pozwoli na ich głód i się ugnie) odpuści, więc każdy rząd będzie miał skuteczne narzędzie dyscyplinujące przeciwników.
Natomiast zwolennicy zapominają o jednym, gotówka daje niezależność i jej likwidacja byłaby wielkim ciosem dla każdego, kto rozumie mechanizmy funkcjonujące na tym świecie.
Sobotnia awaria, mam przynajmniej taką nadzieję, powinna otrzeźwić grono osób zaślepionych w zwalczaniu gotówki.
Kolejki do bankomatów, które i tak fizycznie nie są w stanie obsłużyć wszystkich chętnych, zwłaszcza gdy potrzeba większej gotówki, ludzie nie mogący zakupić jedzenia na obiad czy właściciele elektryków przemierzający trasy wyjątkowo daleko od domowej ładowarki, nie mogący zapłacić. Choć w przypadku elektryków jest nowy problem, który przywędrował z Zachodu i potwierdził, że nie wszystko co zachodnie jest dobre.
Mając gotówkę, nawet w sytuacji blackoutu, gdy całe miasta są odcięte od prądu, zrobimy w małych sklepach zakupy, gdyż większość kas fiskalnych ma również zasilanie akumulatorowe, a terminale potrzebują zasięgu GSM, który jak pokazały przypadki z ostatniego blackoutu w Hiszpanii, w przypadku braku prądu stosunkowo szybko zanika.
U siebie zawsze staram się mieć w portfelu zasób pozwalający na zrobienie zakupów co najmniej na kilka dni i do tej pory się to dobrze sprawdzało. W domu trzymanie większych ilości gotówki z wiadomych względów się nie opłaca (inflacja je zjada, a nawet jak ktoś nie ma czasu na giełdę, to na lokacie częściowo może inflację sobie odbić), ale taki zapas na tygodniowe zakupy czasem się przydaje. 🙂
Reasumując, choć płatności bezgotówkowe są wygodne i szybko się z nich korzysta, stawianie ich jako jedynej „właściwej” metody płatności (uwielbianej przez rządy, które łatwo mogą w ten sposób „łamać strajki” bez ani jednego wystrzału) jest działaniem dążącym do „samozagłady finansowej”, gdyż każdy monopol jest szkodliwy i alternatywne metody płatności powinny być zawsze dostępne. Pomijam już fakt, że gdy nie będzie konkurencji ze strony gotówki, będzie można pobierać wyższe opłaty za transakcje kartą. 😉
Autor: Marek | Posted in ciekawostki | Opublikowano 11-09-2025 7:42 pm
2
W miniony piątek po raz czterdziesty pierwszy spotkaliśmy się w gronie Absolwentów szkoleń, tym razem w Warszawie, gdzie dokonaliśmy przeglądu ostatnich zagrań czy nurtujących przypadków oraz debatowaliśmy na temat potencjalnych kierunków na rynkach finansowych. Na pewno na giełdach będzie się działo. 😉
Wpis jest trochę z opóźnieniem, bo w stolicy musiałem pozostać nieco dłużej. Moja pasja do literatury doprowadziła mnie ostatnio na galę do Biblioteki Narodowej, gdzie przyszło mi odebrać nagrodę, gdyż jedna z moich bajek zdobyła wyróżnienie. 😉
Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 01-09-2025 4:38 pm
8
Odpoczywając na wakacjach nie miałem możliwości skomentowania „rzezi” na bankach spowodowanej rządowymi zapowiedziami nowego podatku, także czas to nadrobić, bo banki, uznawane przez wielu za krwioobieg giełdy i gospodarki, pozostają w defensywie:
Banki od zawsze stanowiły łakomy kąsek dla wielu, gdyż są po prostu maszynką do zarabiania pieniędzy, mając możliwość (dzięki systemowi rezerw cząstkowych) tworzenia nowych środków w postaci zapisów elektronicznych, a nie poprzez drukowanie gotówki, dzięki czemu bank kreuje pieniądze „z niczego” i może je pożyczać. Wszystko pięknie działa dopóki, dopóty niespłacane kredyty będą stanowiły bezpieczny margines. Jeśli zbyt wielu przestanie płacić, a do tego zbyt wielu postanowi wypłacić swoje pieniądze, to system pada. Dlatego też jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który na wypadek upadku banku, zwraca środki do 100 tys. €, a wszystko co jest powyżej owej kwoty, niestety przepada, czyli biznes genialny z cyklu: „zyski nasze, straty wspólne”.
Jak ktoś „siedzi” dłużej na giełdzie, to na pewno pamięta, że dekadę temu ówczesny rząd wprowadził już jeden podatek giełdowy, który był wówczas mocno krytykowany. By nie wzburzać emocji u osób mocno zapatrzonych „w swoich”, każdy w ramach „detoksu swojej bańki” może sobie wygooglować, które osoby wieściły „kataklizm” i mocno krytykowały poprzednią ekipę za opodatkowanie banków. Jak widać banki sobie poradziły i wyszły z rekordowymi zyskami, które okazały się na tyle kuszące, by znów je „oskubać”. I tutaj następuje kolejna ciekawostka, ten sam „podzbiór mediów i ekspertów”, który wcześniej był przeciw, po 10 latach udaje, że nowy podatek jest ok. 🙂
Albo tak bardzo wierzą w amnezję wyborców, albo zapomnieli, że czasy się zmieniły i prawie każdy może stare nagranie z TV łatwo odnaleźć i porównać. 🙂 Dobitnym przykładem była sytuacja z lotem w kosmos naszego rodaka. Kiedy w 2023 ówczesny Premier Mateusz Morawiecki zapowiadał udział Polski w misji kosmicznej i prawdopodobne wysłanie Polaka, Sławosza Uznańskiego, na ISS, nastąpił zalew krytyków odmieniających na wszelkie sposoby „megalomanię” i „przepalanie setek milionów”, po czym gdy Sławosz, świeżo po ślubie z posłanką partii rządzącej – już jako Uznański-Wiśniewski, szykowany był do misji, to nastąpił zwrot o 180 stopni! Niektórzy jeszcze wyliczali ile na tym można zarobić (co jest bzdurą, bo przemysł kosmiczny bazuje na całym świecie właśnie na „przepalaniu pieniędzy podatników” i chodzi o prestiż). Wielu ma pewnie w znajomych radnych rozmaitych opcji, to wystarczy poszukać starszych wpisów na FB, by zobaczyć jaka była to komiczna sytuacja. 🙂 Ale amnezja wyborców, to rzecz bezcenna jak widać. 😉
Wracając do tematu, włożę kij w mrowisko. Zarówno 10 lat temu, jak i obecnie podatek giełdowy niestety jest konieczny, gdyż stan finansów wymyka się spod kontroli i trzeba „zaciskać pasa”, a najłatwiej zabierać jest tym, co mają. Nie bez kozery w średniowieczu występowały regularne pogromy jednej nacji mającej smykałkę do pomnażania majątku – po prostu jak miejscowi byli już tak zadłużeni, że nie mieli z czego spłacać, to zabierali tym, co mieli. U nas, co nie następuje z obawy przed klęską wyborczą, w powietrzu wisi podatek katastralny – z tej samej przyczyny, zabierać tym, co mają. Potem dodatkowe opodatkowanie szybkich samochodów np. 1000zł za każdy deklarowany przez producenta 1 km/h ponad np. 160 km/h (tutaj można tego co z Dubaju ściągnęli podać za przykład, że trzeba opodatkować piratów i zmuszać do wybierania wolniejszych aut) – pomysłów w głowach polityków na pewno jest bez liku, ale wybory to stopują.
Druga sprawa, to banki były już wcześniej taką „beczką prochu” proszącą się o korektę i te dywagacje o podatku stanowiły tylko pretekst, gdyż kurs nie wrócił nawet po tym jak Prezydent RP zapowiedział weto, zgodnie z obietnicami wyborczymi, że nie podpisze ani jednej ustawy podnoszącej podatki. Co oczywiście, wobec katastrofalnego budżetu i narastającego gwałtownie zadłużenia, mógłby warunkowo ominąć, wszakże cytując klasyka „cóż szkodzi obiecać”. 😉
Reasumując, jeśli banki nie powrócą do trendu wzrostowego, o silnej hossie na naszej giełdzie należy zapomnieć. Jeśli finanse publiczne wymkną się spod kontroli, to o jakiejkolwiek hossie będzie można zapomnieć. Także ciekawe czasy nastały. 🙂 Ja jeszcze przez parę dni będę w trybie pół-urlopowym, a potem przyjeżdżam do stolicy. 🙂
Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 10-08-2025 6:09 pm
9
Giełda to ciężki fach, wymagający wiedzy i doświadczenia. Tak jak lekarz potrzebuje długich lat studiów, a potem praktyki pod okiem doświadczonego mentora będąc w trakcie specjalizacji, tak i fach giełdowy, brew temu co większość początkujących uważa, wymaga solidnej pracy, głównie nad sobą, bo o ile w typowej korporacji zawsze można zwalić winę na kogoś innego lub rozmyć odpowiedzialność w machinie biurokratycznej, to na giełdzie każdy nasz błąd jest od razu punktowany przez rynek. Boleśnie odczuwa to stan konta.
Szczególnie niebezpieczne jest poddawania się zbiorowej euforii. Kiedy trwa szarża byków, każdy kto nie ma pozycji i patrzy na wzrosty, sądzi, że „to przecież takie proste”. Dołączanie do pędzącego pociągu jest korzystne dla graczy, którzy już zakupili i skrajnie niebezpieczne dla tych, co kupują na górce.
Na giełdzie większość traci i matematycznie jest niemożliwe, by wszyscy zarabiali, bo nie jest to gra o sumie zerowej poprzez istniejące prowizje i podatki. By jeden mógł uchronić portfel przed spadkami, ktoś inny musi jego akcje odkupić po niekorzystnej cenie tuż przed krachem.
Można to porównać do sytuacji, gdzie maszerująca po górskim szlaku przypadkowa para z tindera zauważa w oddali szarżującego w ich kierunku niedźwiedzia. Kobieta rozgląda się i podnosi tęgi konar.
— Głupia jesteś? Chcesz walczyć z nim patykiem? Nie masz żadnych szans — prycha mężczyzna. Kobieta robi zamach konarem i wali go w kolano. Słychać chrupnięcie i tinderowy amant upada. — Nie ma sentymentów słodziutki — rzuca i ucieka ile sił w nogach.
Scena choć brutalna, i zapewne u niejednego rozwodnika stanowiąca przypomnienie o swojej byłej lub byłym, oddaje esencję tego jak to wygląda na giełdzie. By jeden mógł zarobić, musi kupić w odpowiednim miejscu, kiedy inny, w panice bądź z przyczyn zewnętrznych, musi akcje oddać. Zawsze zatem będą wygrani i przegrani, gdyż jest to niezbędna koegzystencja do tego, by rynek finansowy działał. Bez sprzedających nie byłoby od kogo kupić. Bez kupujących, nie byłoby komu sprzedać, a wszystko bazuje na tym, że każdy myśli, że to właśnie on ma rację i nie przyjmuje do wiadomości, że może być inaczej. 🙂 (Pozdrawiam przy okazji hejterów mieszających mnie z błotem, kiedy ujawniłem swój zakup na JSW i pozdrawiam też tych co się ze mnie śmiali, kiedy napisałem, że pozycja została sprofitowana. Pierwsi szydzili, że JSW nigdy nie urośnie, a drudzy, że sprzedaję na dołku i niżej już nie spadnie. Sorry!).
Co jest zatem kluczowe na giełdzie? Dobre wejście, dobre wyjście a przede wszystkim plan, by wiedzieć co robić, jeśli pozycja idzie w drugą stronę. U mnie jest to po prostu SL, czyli zlecenie „stop loss”, które ma mnie wyrzucić z rynku, bym nie filozofował nad otwartą pozycją. 🙂 Czym jest filozofowanie nad pozycją? Na przykład tym, że gdy strata się pogłębia, wmawiamy sobie, że na pewno zaraz się odbije, więc nie ma po co sprzedawać. I tak można sobie powtarzać godziny, dni, tygodnie, miesiące czy lata. A potem to już nie wiadomo co z taką pozycją począć, bo jedyne do czego się nadaje, to do zamknięcia razem z zyskownymi pozycjami, by obniżyć podatek Belki.
W trakcie hossy usypia się czujność, bo przecież wszystko rośnie, a mało kto pamięta, że hiperbola wzrostowa kończy zabawę i „ostatni gasi światło”. Klasyka giełdowa prezentuje się tak i choć jest to wykres umowny, a nie wzorcowy „1 do 1”, pokazuje doskonale kolejne etapy prowadzące w końcu do krachu.
Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 06-08-2025 3:28 pm
26
Wczoraj na konferencji prasowej Andrzej Domański, minister finansów i gospodarki (kto siedzi na giełdzie dłużej, zna go zapewne jako zarządzającego funduszami inwestycyjnymi ze stajni Noble) przedstawił propozycje związane z uniknięciem podatku Belki pod postacią Osobistych Kont Inwestycyjnych (OKI).
Po głębokiej analizie rozwiązanie to jest specyficzne i w zależności od tego, do której grupy docelowej się należy, będzie korzystne bądź nie.
Dla kogo jest ciekawe Osobiste Konto Inwestycyjne (OKI)? Przede wszystkim dla drobnych inwestorów, o krótszych horyzontach czasowych, gdyż przy kwotach do 100 tys. złotych zainwestowanych na giełdzie, podatku Belki się nie zapłaci. 🙂
Dla każdej osoby zaczynające przygodę z rynkiem, bądź takiej, która dopiero zaczyna pracę i odkłada z wypłaty na przyszłe cele jest to rozwiązanie naprawdę sensowne.
Przy wyższych kwotach, pojawia się już większy problem, gdyż konto będzie się opłacało wyłącznie tym, którzy potrafią zarabiać ponadprzeciętnie na giełdzie, bo będzie to podatek od aktywów dla kwot powyżej limitu, będący zmienną w czasie (wynoszący obecnie ok. 1%), który zapłaci się bez względu na osiągnięty wynik.
Dla przykładu Jan X, który z 200 000 osiągnął 400 000, zapłaci taki sam podatek jak Jarek Y, który z 800 000 utracił połowę, każdy bowiem na rachunku pod koniec roku będzie miał 300 000 nadwyżki ponad darmowy limit. Czyli czy się zarobi, czy się straci, podatek się i tak zapłaci. 🙂
Idźmy dalej. Wyobraźmy sobie teraz 2-3 letnią słabą bessę. Na koncie jest 500 000 ulokowane w papiery, które są na lekkim minusie, ale nie są zamknięte, bo daleko do SL. Każdego roku trzeba będzie płacić podatek od aktywów.
Powyżej pewnych kwot, zapewne każdy kto już osiągnął dany pułap ma tak samo, nie patrzy się już na to jak uciułać parę % na podatku, tylko na to jak korzystać z tych %, które już są i myśli jak dobrać termin wyjazdu, by nie natrafić na sezon huraganowy, czy pamiętać o rocznicach, by zabookować lot i wyskoczyć na randkę na wagyū z kawiorem do restauracji z gwiazdkami Michelina.
Dlatego pomysł z kontami OKI jest oki dla każdego, kto jest na etapie życia, kiedy zaczyna dopiero akumulować majątek i kwoty, jakimi obraca nie przekraczają 100 tys. złotych.
Dla bardziej majętnych, owe konto ma sens wyłącznie, kiedy rynek nie jest w defensywie, bo długie trzymanie papierów oznacza podatek od aktywów bez względu na wyniki. Pomijam już skrajne przypadki, kiedy papier się rozpędza, aktywa „z otwartych pozycji” mają chwilowo np. 1000% na plus, przez co są opodatkowane w danym roku, a potem bańka na walorze pęka, zysk znika i pozycję zamyka się na minusie w roku kolejnym. 😉
Z innych rzeczy, to oczywiście zamiast upraszczać system, to mnoży się rozwiązania i po części te wszystkie PPK, OFE, IKE, IKZE, OIPE, OKI tak naprawdę będą się wzajemnie kanibalizować, bo jak ma przypłynąć w jednym miejscu, to musi odpłynąć w innym. Pomijam koszty wdrażania systemu po stronie instytucji finansowych i koszty prawników, by się w tym połapać. 🙂
Reasumując, dla osób z małym kapitałem ekipa Domańskiego zrobiła (planuje zrobić) niezły mechanizm, który przyniesie realne korzyści podatkowe. Dla osób, które już coś uzbierały, ale jeszcze nie na tyle, by potrawy w restauracji wybierać bez patrzenia na prawą stronę menu, może to być opcja na uchronienie części kapitału od podatku. Dla osób z większym kapitałem jest to raczej forma rozrywki i jeśli ktoś nie ma pasji czy hobby, któremu mógłby się bezgranicznie oddawać, to może się w to bawić z nudów, bo przy pewnej skali ceni się bardziej czas niż pieniądze. 🙂 Nie zmienia to oczywiście faktu, że dla wszystkich, którzy są dopiero na dorobku, zwolnienie z podatków będzie cenne, ale z drugiej strony według niechlubnych statystyk, większość drobnych graczy (szczególnie na FOREX) traci, wiec i tak podatku nie zapłaci…
Autor: Marek | Posted in akcje | Opublikowano 05-08-2025 6:00 pm
4
Na gorąco, kiedy rozbrzmiewają w głowie emocje i chaos, kiedy „prawie każdy” początkujący, twierdzi, że sam wie lepiej, ciężko jest ocenić dane zagranie.
Dlatego warto zawsze popatrzeć na wszystko z dystansu i ocenić z perspektywy czasu, kiedy emocje nie przysłaniają logicznego myślenia. 🙂
Patrząc na wykres z perspektywy czasu chyba nie trzeba nic więcej komentować. 🙂
Autor: Marek | Posted in akcje | Opublikowano 28-07-2025 7:44 pm
10
Pisałem o tym już wcześniej na naszej grupie mailingowej dla posiadaczy obydwu wędek (Liście Absolwentów), ale w ramach bonusu i zarazem porządku na blogu dodam po raz kolejny przeciek i tutaj. Mianowicie w moim portfelu nie ma już JSW. Korzystając z wysokich cen sprofitowałem pozycję i teraz mój wzrok będzie skupiony gdzie indziej.
JSW posiadałem zarówno w akcjach, jak i instrumentach lewarowanych, o czym też wyraźnie napisałem ujawniając na blogu wiele tygodni temu swoją zawartość portfela. W trosce o zdrowie hejterów, procentami nie będę się chwalił, każdy kto zna podstawy matematyki, może obliczyć je samodzielnie zarówno dla akcji, jak i instrumentu lewarowanego, na którym zająłem pozycję. 😉
Decyzja nie mogła być inna, gdyż paliwo, a właściwie „dopalacz” do wzrostów w postaci funduszu grającego shorty, który skupował akcje, by pokryć shorty, został wyczerpany. W raporcie KNF pojawiła się informacje, że shorty (pozycja krótka) spadły do poziomu poniżej 0,5%, czyli możliwe, że już ich nie ma, bądź pozostała ich niewielka ilość. Screen z KNF’u:
Odejście z gry funduszu potwierdziła reakcja rynku na realizację zysków – bez aktywnego, dużego gracza skupującego papier, wzrosty zostały szybko zdławione.
Dalsze losy wykresu (przynajmniej w najbliższych miesiącach) mnie nie interesują. Kapitał został pomnożony, tyle mi wystarczy i na radarze pikają powoli kolejne walory. 🙂
Krótka przygoda z JSW przyniosła kapitalne wyniki, także aż żal byłoby tego ruchu nie wykorzystać. Nawet najwięksi maruderzy powinni być zadowoleni. 🙂
Autor: Marek | Posted in akcje | Opublikowano 22-07-2025 8:32 pm
10
Giełda stanowi fascynującą przygodę, choć najeżoną pułapkami, które potrafią być bardzo bolesne, szczególnie dla portfela, ale i dla psychiki, łatwo bowiem o przekroczenie cienkiej linii, która oddziela spekulacyjne inwestowanie od niszczycielskiego hazardu, który złapał w swoje sidła Boba Rawsky’ego, znanego z kart giełdowej powieści „Wiele do stracenia”.
Groźne jest też podążanie ślepo za „owczym pędem”, czy robienie rzeczy wbrew rekomendacji „ekspertów”, którzy ukończyli prestiżowe szkoły, szczycą się dyplomami i niezliczoną liczbą certyfikatów potwierdzających ich szerokie kompetencje i wiedzę na temat rynków finansowych.
Dla przypomnienia poniżej wklejam wszystkie tegoroczne rekomendacje ,szacownych biur maklerskich, wydane dla JSW :
W czerwcu natomiast postanowiłem JSW zakupić, o czym też niezwłocznie dałem znać na naszej grupie mailingowej: Liście Absolwentów (dla osób, które mają ode mnie obydwie wędki), a później ujawniłem zawartość portfela na blogu.
Dziś JSW wzrosło o ponad 6%.
Na giełdzie niezwykle ważne jest odpowiednie wyczekiwanie na wejście. Nie interesuje mnie granie „na już”. Wolę cierpliwie czekać, odsunąć pokusę gry pod byle pretekstem, by znaleźć walor, który wynagrodzi czas oczekiwania. Grać rzadziej, ale wybierać rumaki, które dobiegną do mety z dużą nagrodą. 🙂
JSW to próbka wiedzy, by każdy mógł samodzielnie zobaczyć czy warto wyszukiwać odpowiednie momenty zwrotne. Blog nie służy do rozdawania cynków, ale próbkę od czasu do czasu warto pokazać. Za jakiś czas pewnie kolejne walory trafią do mojego portfela, ale warto mieć wędkę i samodzielnie łowić okazje, bez czekania aż ktoś zrobi to za kogoś. 🙂
Autor: Marek | Posted in waluty | Opublikowano 16-07-2025 11:51 am
9
W ostatnim wpisie, jedna z pozycji lewarowanych była zamazana, także w ramach bonusu ujawnię co posiadam. Są to longi na dolarze zajęte w okolicy dołka przy pomocy jednego z narzędzi omawianych na „Esencji spekulacji”.
Jak widać, pomalutku idą do przodu. Jest już na pozycji około ćwierć setki procent. 😉
W przypadku JSW natomiast wszystko z poprzedniego wpisu pozostaje bez zmian, czyli najlepsza wg mnie strategia, to oczekiwanie na wybicie SL, bo kiedy SL pilnuje zysku, śpi się spokojnie. Niech rynek ocenia, a ile jeszcze da, to będzie premia, a jak nie da, to biorąc pod uwagę oprocentowanie lokat, wybicie SL na pozycji lewarowanej, które przyniesie ponad 20% zysku to chyba nie jest tragiczny wynik. 🙂
Natomiast w kontekście pozycji na dolarze, to od jakiegoś czasu trwało wyczekiwanie na wskoczenie do wagonika. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Było to też omawiane na naszej grupie mailingowej – jeśli mnie pamięć nie myli, to chyba Mariusz (chylę czoła) wrzucił setup jako pierwszy. 🙂
Przekazane w czasie zapisu na newsletter dane (pseudonim/imię + e-mail) nie będą nigdy odsprzedawane ani przekazywane podmiotom trzecim. W każdej chwili można anulować subskrypcję.
Informacje przedstawione na niniejszej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715) . Spekulacja na rynkach finansowych jest bardzo ryzykowna. Istnieje ryzyko utraty całego kapitału. Czytelnik na podstawie własnych przemyśleń podejmuje sam własne i suwerenne decyzje inwestycyjne. Wszystkie działania podejmuje tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Autor nie odpowiada za treść komentarzy do wpisów. Komentarze z kryptoreklamami będą usuwane blokowane. Strona korzysta z plików Cookie.
Wszystkie teksty i fotografie znajdujące się na niniejszym blogu są objęte prawem autorskim. Wykorzystywanie tekstów witryny oraz publikowanych zdjęć bez zgody autora jest nielegalne i pociąga za sobą odpowiedzialność prawną.
Podstawą prawną jest ustawa z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych - Dz.U. Nr 24 z dnia 23 lutego 1994 roku poz.83 wraz z późniejszymi aktualizacjami.