Zapewne spora ilość Czytelników śledzi konkurs organizowany przez bossęFX, gdzie gra się prawdziwymi pieniędzmi, dlatego postanowiłem dorzucić swoje dwa grosze w tym temacie 😉
Na pewno część osób została zafascynowana tajemniczym Filipem, który prężnie zmieniał cyferki na swoim rachunku (przez niektórych wyznawców teorii spiskowych jest on uważany za twór marketingowy). Jednak styl gry, który on preferuje to prosta droga do bankructwa. Olbrzymie lewarowanie, typowe dla „gorących młodych głów”, którym śnią się złote góry jest dobre dla kogoś kto ma 200zł na rachunku i chce się pobawić. To tak jakby kupił trochę kuponów Lotto. Może się uda, może nie. Na tym się kończy grupa docelowa odpowiednia dla jego stylu gry.
Nie wyobrażam sobie sytuacji by osoby, które ciężką pracą uzbierały na przestrzeni wielu lat spore sumy pieniędzy miałyby się bawić w takie coś. Dla przypomnienia Filip zanotował obsunięcie kapitału rzędu setek tysięcy złoty. Z ponad 400 tysięcy złotych zgromadzonych na rachunku, czary mary i zrobiło się trochę ponad 50 tys. złotych. Takie straty są jedynie kwestią czasu przy dużym lewarowaniu. Można mieć farta raz, drugi czy trzeci, ale prędzej czy później wynikiem takiej zabawy jest czyste konto 😉
Wyobrażacie sobie sytuację osoby, która przez 10-20 lat oszczędzania zgromadziła 400 tysięcy złotych i nagle grając strategią Filipa traci na starcie 350 000 zł? Lata gromadzenia kapitału idą na marne. Młody student może poszaleć paroma setkami, bo ma całe życie na zgromadzenie majątku. Lecz ustatkowany inwestor nie może na taką głupotę sobie pozwolić.
Dlatego nikt z pokaźnym kapitałem nie będzie bawił się w rewolwerowca stawiając wszystko na jedną kartę przy pełnym lewarze. Tylko w taki sposób można wygrywać konkursy. Zobaczmy jak prezentują się wyniki „Mistrzów Rynku”. Ubiegłoroczny zwycięzca MSZ (rok temu miał ok. 1450% zysku – liczone od tysiąca złotych) w obecnej edycji na tę chwilę ma stopę zwrotu = -87,81%. Z początkowych 10 000zł zostało mu nieco ponad 2 tysiące. Tak wygląda gra bez stop lossów, którą ubiegłoroczny zwycięzca preferuje.
Ciekawy wynik prezentuje także zespół ekspercki gazety Parkiet. Przynajmniej są na plus. Jakieś pół godziny temu rozmawiałem z Arturem, jednym z moich uczniów. Postanowił on wystartować w konkursie jako benchmark by sprawdzić jakie miejsce można zająć stosując żelazne reguły zarządzania kapitałem, których nauczyłem go na „Esencji spekulacji”. Stosując minimalny lewar i ustawiając za każdym razem stop lossy w nieprzypadkowych miejscach, by ucinać straty póki są minimalne, pobił ponad dwudziestokrotnie wynik red. Parkietu 🙂 Teraz już wie, czemu zabraniam po szkoleniu czytać gazet branżowych i oglądać kanały TV o tematyce giełdowej 🙂 Gratulacje raz jeszcze Artur!
Wracając jeszcze do tematu warto także zauważyć jak często następowała rotacja w TOP10. Kolejni rewolwerowcy po złotych strzałach trafiali na podium, po czym po jakimś czasie byli już pod kreską lub na granicy wyczyszczenia depozytu. Gdyby konkurs trwał rok czasu, to większość fanów gry „all in” zostałaby zmieciona z TOP 1000 😛
W normalnym tradingu trzeba pamiętać o podstawowych zasadach:
1) Ochrona kapitału
2) Patrz pkt. 1
Zawsze wchodząc w transakcję trzeba założyć, że poniesie się stratę. Jeśli taka strata nas nie rusza, możemy grać. Jeśli są to dla nas duże pieniądze, to redukujemy pozycję. Redukujemy zaangażowanie tak długo, aż będziemy mogli spać spokojnie. W przeciwnym wypadku nie ma sensu zajmować się giełdą. Akceptacja potencjalnych strat to podstawa. Bez akceptacji utraty kapitału nie dotykajmy rynku. Wpłaćmy środki na lokatę, tam będzie dla nich dobre miejsce 😉
Ostatnio na szkoleniu z Techniki Ichimoku pokazywałem kursantom, że forex ma tylko iluzję dużych zysków. Iluzję, którą daje lewar. Trzeba uważać na tę iluzję dźwigni finansowej. Często widmo dużych pieniędzy na forex, wykorzystują naciągacze. Jeden z moich uczniów trafił wcześniej na szkolenie do takiego co obiecywał tysiące pipsów. Zapłacił u niego sporo za szkolenie i dostał stek bzdur. Później zapłacił jeszcze 4000zł za „live trading” u „mentora”, który okazał się grą na rachunku demo. Do tego stratną grą, gdyż „mentor” na swoim demku ani razu nie trafił. Smutne to 🙁
Przy okazji odniosę się też do paru zapytań o analizę fundamentalną (AF). Pytania się powtarzają, więc odpowiem wszystkim. Moje zdanie jest takie, że AF wymyślono po to by zarabiać na niej pisząc o niej książki, prowadząc portale tematyczne z płatnym abonamentem czy prowadząc o niej szkolenia. Po prostu nie ma ona w praktyce sensu. W teorii ma sens jak najbardziej. Lecz w teorii zakłada się, że wszelkie dane są prawdziwe. W uczciwym obiegu informacji taka analiza miała by sens. Jednak nie ma się co łudzić o taki obieg.
Kto nie pamięta, odsyłam do spółki ENRON. Była ona uwielbiana przez rozmaitych guru od analizy fundamentalnej. Każdy w swoim portfelu na emeryturę chciał mieć akcje tej spółki, gdyż było to wzorcowe zdrowe i silne fundamentalnie przedsiębiorstwo.
Aż nagle czar prysł, akcjonariusze Enronu z dnia na dzień stracili swoje środki a analiza fundamentalna pokazała ile jest warta. Dlatego jeśli ktoś zachwala pod niebiosa analizę fundamentalną, sprawdźcie najpierw czy nie prowadzi szkoleń z takowej działki 🙂 W końcu to jego sposób by na AF zarobić, więc będzie ją chwalił 😉 Wykres zawsze z wyprzedzeniem powie nam co się szykuje, dlatego tam tkwi klucz 🙂
PS Ciekawe byłoby też ustawianie stop lossów na podstawie AF 😉