Grobowiec w Newgrange – najstarsze słoneczne obserwatorium na świecie

Posted by Marek | Posted in Podróże | Posted on 26-09-2013 6:15 pm

7

Ma więcej lat niż piramida Cheopsa w Gizie i jest jednym z najważniejszych grobowców korytarzowych w Europie. Zbudowali go ponad 5000 lat temu ludzie mający olbrzymią wiedzę inżynieryjną. Zwieziono do jego budowy ponad 200 tysięcy ton kamieni i to w okresie kiedy Irlandię porastały gęste lasy.

Wiedza astronomiczna  budowniczych była tak ogromna, że w dniu przesilenia zimowego komorę rozświetlają promienie słoneczne dając nieziemski efekt. W pozostałe dni panują tam egipskie ciemności. Mowa oczywiście o grobowcu w Newgrange, którego sklepienie komory zostało tak perfekcyjnie ułożone, że przez ponad 5000 lat nie przepuściło ani jednej kropli wody. Całkowity brak nacieków i to w kraju, gdzie deszcz nie występuje rzadko, jest nie lada wyczynem. Kto by nie chciał takiego dachu, który tyle wytrzyma bez remontów?

Wizytacja tego obiektu, dla osób fascynujących się archeologią jest czymś bardzo atrakcyjnym. Dlatego nie mogłem przegapić takiej okazji 🙂

Newgrange

Kolejna misja została zatem wykonana, gdyż był to bez wątpienia ciekawy obiekt w kontekście archeologicznym. Już same kunsztowne zdobienia były warte odwiedzin.

Lista celów do wykonania do końca tego roku wygląda obecnie następująco:
– odwiedzić kolejną giełdę (wykonano),
– wyłapać jeszcze jeden solidny ruch na rynku (wykonano),
– pojechać w ciekawe miejsce w kontekście archeologicznym (wykonano),
– odwiedzić co najmniej jeden zagraniczny Park Narodowy,
– wystartować w jakimś turnieju szachowym,
– nadrobić zaległości mailowe,
– dodać kolejne wpisy rozwijające świadomość finansową,

PS Pamiętajcie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Warto stawiać sobie cele i je realizować. Nie bójcie się gonić za swoimi marzeniami! Zawsze można znaleźć ciekawe rzeczy do roboty bez względu na lokalizację i zasób wolnych środków.

Spędzanie czasu na poznawaniu świata to jedna z dobrych metod na walkę z inflacją. Do tego jeśli robi się to z bliskimi, wtedy czas jest maksymalnie wykorzystany w dobrym celu 🙂 Rodzina to wartość najważniejsza. Trzeba pamiętać o niej, choć może być wiele pokus w świecie gdzie kreuje się kult pogoni za mamoną i gdzie jest moda na karierowiczów. Zamiast wypruwać sobie żyły by gonić karierę lepiej poświęcić czas dzieciom/żonie/rodzicom. Pieniądz to tylko papier. Niech moda nie wyrywa kręgosłupa moralnego. Są wartości, których kupić się nie da.

Komentarze 7 komentarzy

Marku, z tego co pamiętam to okres wakacyjny zamknąłeś i miałeś się wziąć do roboty… a Ty w najlepsze podróżujesz… 😛
Ale do rzeczy!
Najcenniejszą kwintesencją tego wpisu jest końcówka w „PS”… Potwierdzę po stokroć, że nie ma rzeczy niemożliwych. A postawione cele realizować 🙂

Pamiętam swój pierwszy maraton kiedy kładąc się spać w pięknym Krakowie ciągle myślałem czy dam radę, czy nie padnę… czy przeżyję ten morderczy wysiłek fizycznie i psychicznie…

Po 30 km zaczęło mocno boleć…zarówno fizycznie jak i psychicznie, nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, ścięgna się ściągały i nie chciały prostować nogi… I to wtedy zaczął się prawdziwy i jedyny maraton na 12,195 km do mety… wtedy to liczy się wyznaczanie sobie nowych celów, nowych kroków…wtedy też człowiek może sprawdzić na ile jego konsekwencja w dążeniu do celu jest prawdziwa, jak jest mocna i kiedy się złamie…

I kiedy tak na trasie pokonuje sekundę temu wyznaczony cel w postaci kolejnego kroku w bólach wie ile tak naprawdę jest warta jego psychika, jej siła…gdzie co chwila wyprzedzają młodsi, starsi nawet o 20…30…40 lat ludzie biegnąc jakby to była przebieżka… Wtedy też człowiek docenia ile tak naprawdę ma pracy przed sobą…

Ale kończąc…kwintesencją niewyobrażalnego bólu mięśni, ścięgien, które już ledwo się ruszają, a człowiek ma ochotę paść na drogę… walki psychicznej z własnymi słabościami i tymi mikrocelami (choćby jeszcze jeden krok w truchcie…) które w tamtym momencie są niewyobrażalne i abstrakcyjne do spełnienia…niemożlwie… jest szczęście i płacz ze szczęścia podczas przebiegnięcia mety i osiągnięcie – jeszcze 2 km temu – niemożliwego…spełnienia kolejnego marzenia.

Dlatego potwierdzam Marku i także każdemu to powtarzam, że warto marzyć, mieć cele i starać się je realizować. Bo po zrealizowaniu marzeń, celów… człowiek dostaje skrzydeł do kolejnego działania !! 🙂

Wakacje to był odpoczynek w Polsce od dalszych zagranicznych podróży 🙂
Poznawanie świata silnie uzależnienia, ale dobrze mi z tym „nałogiem” 🙂
Pozdrowienia z Dublina, gdzie trwa celebracja Arthur’s Day 😉

Podziwiam Cię Marku! Realizujesz swoje pasje i dajesz nam motywację do działania.
Tego mi trzeba, działania. Jestem typowym szczurem w korpo i mam już tego tyrania serdecznie dość. Tylko zarobki 9800 netto mnie tam jeszcze trzymają. Ot tak ciężko mi z nich zrezygnować 🙂
Pozdrawiam Serdecznie
K-rol

Szczerze ci zazdroszcze tych podróży Marku 🙂 Wspaniałe miejsce, chociaż pierwszy raz o nim słyszę. Pokazuje jak wielką wiedzę miały starożytne cywilizacje i wcale nie zdziwiłbym się gdyby ta wiedza przekraczała naszą.

Myślę, że 99,9% kadry naukowej z wszystkich uczelni technicznych nie byłoby w stanie utworzyć niektórych rozwiązań jakie wdrożyły tysiące lat temu niektóre starożytne cywilizacje 🙂

No a czy chłód czy ukrop zawsze jest jakaś opcja na mniejsze czy większe podróże, zatem walcz o marzenia Łukasz!

pytanie pozostaje takie, w jaki sposób doszli do tak wielkiej wiedzy mając wydaje się o wiele mniejsze możliwości od dzisiejszych i tak prymitywne narzędzia jakimi się posługiwali 🙂

Walcze cały czas i nie mam zamiaru przestać 😀 Chociaż jak na razie są poza zasięgiem.

Marku, ale jak wspominalam w poprzednim komentarzu o Irlandii, to myslalam szkolenia, a nie obibokowanie :).
Chyba pozostaje polowanie na szkolenia w Polsce tak czy tak. Milego zwiedzania.