Krajobraz po wyborach – skąd się biorą długi? Dlaczego tak niewielu jest dobrych gospodarzy w sferze fiskalnej?

Posted by Marek | Posted in ciekawostki | Posted on 22-10-2018 3:10 pm

21

Zapewne każdy zna osoby, które lubią się wywyższać i żyć ponad stan w celu „pokazania się” przed sąsiadem, kolegą z pracy czy rodziną. Nierzadko robią tak młode osoby bez grosza przy duszy, które chcą być popularne w gronie studenckim i na wypad do klubu idą z kartą kredytową, gdzie stawiają znajomym kolejki. Wszyscy uczestnicy takiej imprezy poklepują młodziaka a on dalej stawia kolejki. Wydaje się, że wszyscy go lubią, cieszy się i baluje do białego rana. Nazajutrz pojawia się wielki kac i to podwójny. Jeden przejdzie szybko, ale odsetki na karcie będą się ciągnąć za nim przez długi czas.

Podobnie jest z niektórymi politykami. Nie patrzą, że miasta czy gminy na coś nie stać, tylko szaleją jak młodziak na imprezie. Biznesmeni (głównie tacy, którzy są beneficjentami strumienia miejskich pieniędzy) poklepują ich po plecach, dają nagrody na różne hasła typu „osioł roku”, a wyborcy mają radochę, że coś się dzieje i głosują cały czas na te same opcje, nie patrząc, że zadłużenie rośnie w zatrważającym tempie.

Owe zadłużenie, kiedyś trzeba będzie spłacić. Pojawią się wtedy cięcia w wydatkach na żłobki i młodzi rodzice nie będą mieli gdzie zostawić swoich pociech, będą cięcia na wywóz odpadów i tony śmieci będą piętrzyć się wokół (widziałem to niegdyś na żywo w Grecji i od widoku gorszy był jedynie potężny smród). Co więcej, kumulujące się odsetki sprawiają, że z każdym rokiem trzeba od bieżącej puli odejmować coraz to większą kwotę, która przecież mogłaby być stosownie wydana, gdyby nie bezmyślne długi.

Jak wiadomo, samorząd to niezależne od nadrzędnej władzy decydowanie o własnych sprawach. Każdy ma swój budżet, by lokalna wspólnota mieszkańców mogła decydować o bliskich sobie sprawach bez zabaw w wielką politykę.

Na płaszczyźnie lokalnej widać także dobitnie kto jakim jest gospodarzem. Za kilkanaście tygodni poznamy zadłużenie na koniec 2018. Poprzednie kreowało się następująco.

Jak widać te same opcje, które najbardziej zadłużyły miasta dalej są u władzy. Jeszcze jak mieszkałem w Warszawie, to zawsze jak smog „przycisnął”, w koło pojawiały się pytania o kliny napowietrzające. Dlaczego obecnie stoją na „starych korytarzach powietrznych” budynki? Ano dlatego, że ktoś to „przyklepał” a ktoś inny przy urnie nie wyciągnął wniosków. Tak samo jest z zadłużeniem. Łatwo się wydaje cudze pieniądze i tak samo łatwo bierze się kredyty, by wyborcy klaskali.

Oczywiście niechlubny rekord (zadłużenia w przeliczeniu na jednego mieszkańca) przypadł gminie Ostrowice, o której jakiś czas temu zrobiło się głośno w sprawie jej likwidacji wobec niemożności spłacenia długów zaciągniętych m.in. w parabankach przez Wacława M.

Warto też zarazem zaznaczyć, że 79 samorządów w ogóle nie ma długu. W tym miasto Świdnik, którym od wielu kadencji włada Waldemar Jakson. Zatem da się utrzymać u władzy bez szastania pieniędzmi, których się nie ma.

Na koniec pozostaje życzyć wszystkim nowo wybranym samorządowcom, aby oparli się pokusie wydawania pożyczonych pieniędzy, tylko twardo podchodzili do tematu zadłużenia.

Każde długi kiedyś trzeba spłacić i oby jak najmniej było polityków, którzy stwierdzą, że zadłużą się „ile wlezie”, byle tylko pozostać u koryta, a potem długi niech spłaca następca (i to najlepiej jakby był z innej partii, wtedy ciemnemu ludowi łatwiej wmówić, że za Józia Fruzia to żyło się lepiej).

A jak Wasze opinie po wyborach?

PS Pewnie to utopia, ale dobrą praktyką byłoby także wprowadzenie centralnego egzaminu z podstaw ekonomii (organizowanego przez gremium składające się z profesorów rodzimych Uniwersytetów Ekonomicznych), by każdy z wyborców na karcie do głosowania widział także ile punktów z takiego egzaminu otrzymał dany kandydat na prezydenta czy wójta.

Komentarze 21 komentarzy

Wacław z Ostrowic to wójt z nadania platformy obywatelskiej. Czoło tabeli to PO. W Łodzi Zdanowska z PO dostała 70% głosów a miasto tonie w długach.
Prezydent Świdnika jest z partii wspieranej prez PiS. Zero długów a rządzi dekady.
93,8% miast bez zadłużenia jest we władaniu PiS lub niezależnych.
87,2% zadłużonych to PO i nowoczesne.
Naród ocipiał. Z resztą wisi mi to. Siedzę w UK.

Źródło danych chyba jest niezbędne przy takim szastaniu cyframi 🙂

Nie ma tu danych na temat włodarzy, a nie będę ręcznie setek miast sprawdzał, stąd prośba o źródło.

Zgadzam się z Panem, Gospodarzu.
Jednakże informacja o zadłużeniu miast byłaby bardziej pełna gdyby:
– podać kontekst: może miasto wydaje krocie np: na transport publiczny rozwijając go bądź modernizując
– podać jak wyglądało zadłużenie tych samych miast za poprzedniej kadencji politycznej np: w 2013r i na co poszło zadłużenie
Zastosowane przez Pana uproszczenie niestety spłaszcza zagadnienie do jednego wymiaru.

We wpisie chodziło mi ogólne o zaznaczenie, że życie na kredyt nie jest dobrym pomysłem.
Mogę być w błędzie, ale po prostu uważam, że jeśli miasta na coś nie stać, to nie powinno się za to zabierać. Oczywiście wykluczamy tutaj niezbędne wydatki na krytyczną infrastrukturę, która ucierpiała np. na skutek klęski żywiołowej itp.

Odsetki od długu, który rośnie, będą stale wzrastać i zabierać coraz większe kwoty z budżetu. Kilka lat samych odsetek to już ładna kwota, więc czasem wystarczyłoby poczekać parę lat, by nie zadłużać miasta 🙂 No ale wtedy wyborcy stwierdziliby, że nic się nie dzieje w mieście i nie wiadomo czy by wybrali ponownie, a jak się za kredyty stawia to i owo (czego utrzymanie i konserwacja będą dodatkowo obciążać kolejne budżety), to wtedy lud zagłosuje bo przecież „tyle prezydent wybudował”.

Wracając jeszcze do kwestii porównań, to W-wa od grudnia 2006 jest pod egidą tej samej ekipy, także na tamten rok, dług wynosił 2,2mld zł, więc rozrost jest spory.

Dodaję też pełną tabelę do analizy pod względem zadłużenia na mieszkańca od 2006 do 2014:

źródło:
RESEARCH PAPERS of Wrocław University of Economics
Nr 404, Finanse samorządu terytorialnego, str 288

1/ warto byłoby to też odnieść do finansów całego państwa w porównaniu do sąsiadów oraz miejsca w cyklu koniunkturalnym – tutaj zdaje się formacja obecnie rządząca daje zdecydowanie zły przykład
2/ dług nie jest zły jeśli służy inwestycji (w przeciwieństwie do rozdawnictwa kiełbasy wyborczej), podane dane można byłoby spórbować odnieść do informacji o prowadzownych inwestycji typu oczyszczalnia ścieków, obwodnica, jakieś wkłady własne do inwestycji finansowanych przez unię

Ad. 1)
Argumentacja, że bierzemy kredyt bo sąsiad ma kredyt, do mnie nie trafia, choć szanuję, że inni mogą mieć inne zdanie. Są różne „szkoły” ekonomii, jedne mówią, żeby żyć na kredyt i niech dzieci spłacają, a inne mówią, by nie hulać, by dzieci nie musiały nas spłacać. Mnie bliżej do tej drugiej.

Ad. 2)
Oczywiście pełna zgoda 🙂

Wpis ma jedynie uzmysłowić, że niepohamowane wydawanie pożyczonych pieniędzy to zła droga. Tu i teraz się poszaleje, ale ktoś kiedyś dany dług będzie spłacał. Na krytyczną infrastrukturę należy brać kredyt, ale już na aquapark, którego utrzymanie będzie obciążeniem, nie powinno się.

Obecna formacja zdaje sobie sprawę, że PL musi w szybkim tempie nabrać masy, aby wywalczyć swoje miejsce w tworzącym się nowym porządku.
Na arenie międzynarodowej nie ma żadnych sentymentów. Nie ma czegoś takiego, że ktoś kogoś lubi. Po prostu politycy liczą się z silnymi, a słabi idą na pożarcie.
Zważywszy na proces wasalizacji PL wobec RFN (od początku lat 90-tych), właściwie niewiele już mamy do stracenia. Możemy tylko zyskać, ale to wymaga odwagi. Wszystko jednak zależy od siły gospodarczej. Tylko wtedy będzie można zrealizować program silnego społeczeństwa i silnej armii, co jest nieodzowne dla spójności terytorialnej PL.

1. Gratuluję odwagi w rzucaniu tematów do dyskusji
2. Zadłużenie można spłacić metodą deflacyjną (gł. w krajach kryptokolonialnych, bez własnej waluty, np. Grecja) lub inflacyjną (to gł. w wolnych krajach). Dla wyższych celów (np. podtrzymania statusu na arenie międzynarodowej) inflacyjnie spłaci się długi pieniędzmi obywateli (gł. klasy średniej, która utożsamia majątek z walutą i przechowuje go w bankach na niskooprocentowanych lokatach itp.). To jest duże uproszczenie, ale inflacja do tego się właśnie prowadza – deflacja długu i środków pieniężnych, które są odbiciem długu. Zatem wcale nie musi być cieć w wydatkach.
3. Dług podtrzymuje iluzję bogactwa. W gruncie rzeczy, od 2008 r. globalne PKB rośnie gł. dzięki odpowiedniemu przyrostowi długu. Jaka efektywność!? To mrzonki.
4. Samorząd bez odpowiedniej kontroli ze strony rządowej jest skrajnie niebezpieczny dla spójności państwa. Sprawy finansowe to pewnie najbardziej widoczny i przyziemny element, ale są bardziej niebezpieczne aspekty samorządności. Jak zlikwidują urząd Wojewody to się zacznie.
5. PL ma przyznane sporo środków unijnych do wykorzystania przez JST. Problem z tym, że w celu zaabsorbowania takiej masy pieniądza trzeba się zadłużyć (tzw. wkład własny). Realizowane są wielkie inwestycje, które powodują wzrost długu, wzrost kosztów stałych (bo pływalnie, areny, stadiony itd. trzeba utrzymać). Pojawiają się sztywne wydatki na długie lata. To osłabi zdolność do realizacji inwestycji potrzebnych w przyszłości.
6. Zawsze uważałem, że konserwatywna władza jest najmniej niebezpieczna dla własnego narodu (a na innej płaszczyźnie – własnego elektoratu). Informacja od Bolo, że 93,8% miast bez zadłużenia jest we władaniu PiS lub niezależnych, a 87,2% zadłużonych to PO i Nowoczesne, jeśli prawdziwa, byłaby kolejnym dowodem (z gatunku tych przyziemnych i odczuwalnych bezpośrednio).
7. Długi mają różne odcienie. Są takie, które powstały z głupich inwestycji, a są takie, dzięki którym rozwiązano istotne problemy dla lokalnej społeczności. Nie można wszystkiego wrzucać do jednego worka.
8. Opinie po wyborach? Każdy włodarz jest inny. Są uczciwi, są naiwni, są sprzedajni, są też gospodarni i zaradni. Jak odróżnić jednych od drugich oglądając plakaty wyborcze spod photoshopa? Czasem ludzie pobierają się i okazuje się, że to była pomyłka, a co dopiero wybór włodarza. Jak widzę jakie są limity wydatków komitetów wyborczych, a ile w gminie jest bilbordów, plakatów, mobilnych reklam itd. to się zastanawiam o co ta gra się toczy naprawdę. Inna sprawa, że w wieli miastach wygrali po prostu ładniejsi. Bo to w końcu konkurs piękności (wygrywa ładniejszy lub silniejszy; ludzie podświadomie wpadają w zasadzki tych mechanizmów).
9. Z trochę innej bajki. Znajomy słyszał dziś wypowiedź jakiegoś socjologa na temat wyników wyborów. Facet rzucił taką tezę, że w miastach żyje więcej cwaniaków niż na wsiach. Stąd, w miastach wygrali cwaniacy (wielkomiejski cwaniak woli, żeby było jak dawniej, bo od tego zależy jego byt/ status, więc wybiera jemu podobnego cwaniaka). Mechanizm działa na wielu poziomach …

No to zostałem trafnie wypunktowany 🙂 Zapraszam na kawę 🙂

Egzamin to pewnie mrzonki ale np. obowiązkowy publiczny test kandydatów na radnych w trakcie kampanii (z natychmiastowymi wynikami które potem wisiałyby przy lokalach wyborczych) byłby bardzo wskazany

Co do punktowania:

Ad6 W przypadku Łodzi przez stawianiem tez należałoby dokładniej przeanalizować źródła zadłużenia i jaka część z nich jest skutkiem decyzji/inwestycji podejmowanych za kadencji poprzedniego prezydenta który zdecydowanie nie był „PO-wcem”.

Ad7 Absolutnie się zgadzam, bez kredytów nie będzie rozwoju w różnych sferach – kwestia tylko aby to były przemyślane inwestycje – może zamiast całej tej zabawy w budżet partycypacyjny (przypadki, gdy o wydaniu dużej kwoty decydowała garstka głosujących albo gdy po przegłosowaniu z różnych przyczyn wygrany projekt nie zostaje zrealizowany) nich mieszkańcy głosują w referendum nad projektami zaproponowanymi przez samorząd – zwłaszcza tymi wymagającymi zadłużenia?

Ad8 np podobno w Warszawie wygrał ładniejszy 😉

Ad9 To zależy od definicji cwaniactwa. Jeśli np za cwaniactwo uznamy wyrachowaną decyzję: zagłosuję na nich bo będę miał dłużej 500+ to wg mnie więcej cwaniaków jest poza dużymi miastami.

6/ przed Zdanowską był Paweł Paczkowski. Powołał go na tę funkcję premier Donald Tusk. Przed Paczkowskim był Tomasz Sadzyński z PO. Trzech ostatnich to PO.

Warto spojrzeć bardziej dokładnie.
Wymienieni panowie byli jako p.o. (czyli nie prezydenci miasta) na okres przejściowy po odwołaniu przedterminowo prezydenta w wyniku referendum mieszkańców:
Paczkowski – po. Prezydenta – 13 dni (1-13.12.2010)
Sadzyński – po. Prezydenta – 10 mies (02.02-29.11.2010)

Poprzedni Pezydent:
Kropiwnicki – Prezydent – 7 lat 3 mies (11.2002 – 02.2010)

Oczywiście w 13 dni da się podjąć kosztowne decyzje – w 10 miesięcy tym bardziej. Dlatego bez spojrzenia na źródło/przyczyny długu nie można stwierdzić uczciwie kto zadłużył miasto Łódź o czym już napisałem.

Jak uda się zorganizować zjazd integracyjny Absolwentów, to będzie okazja na niejedną kawę 🙂

Co do Warszawy, to pierwszy odcinek II linii metra kosztował z taborem 6 mld zł, z tego 3.6 mld było z dotacji UE. Czyli wkład własny wyniósł jakieś 2.4 mld zł (informacja z wiki). Kwestią techniczną pozostają kwestie VAT oraz czy jakieś pieniądze dołożyło Państwo. Tak więc być może ta inwestycja odpowiada częściowo za wzrost zadłużenia.

Rozmowa o kosztach budowy metra, dróg (nie tylko w Warszawie) to już jest wchodzenie na grząski grunt, z którego możemy nie wyjść… 🙂 niestety nie jest mitem, że koszt budowy kilometra autostrady w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie, o wiele wyższy, niż np. w Niemczech, czy w Hiszpanii, co jest podwójną patologią, bo przecież mamy w Polsce jedną z najtańszych w Europie sił roboczych. Jeśli dodamy do tego jeszcze większą patologię, że w Polsce autostrada NICZYM się nie różni od drogi ekspresowej („ekspresówka” jest nawet przyjaźniejsza, bo ma o wiele więcej węzłów), a koszt budowy tej drugiej jest ok. 15-30% niższy, no to nie trzeba nic dodawać.

To samo jest z metrem, którego koszt budowy był i jest horrendalny na tle Europy. Nie wspominając o tym, że na Zachodzie podczas budowy metra często nie zmienia się nawet organizacji ruchu na choćby jednej ulicy, a w Warszawie 3/4 ulic wzdłuż budowy metra i w promieniu kilkuset metrów w prawo i w lewo pozamykana na kilka lat…

Czy ja wiem czy grząski? Jest to prosty system, pisała o tym Gazeta Prawna w 2014 roku:
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/780265,przetarg-w-polsce-wygrywa-ten-kto-da-wieksza-lapowke.html

Najbardziej zal mi Warszawy, nie wiem jak to możliwe ze mafia utrzymała władzę, widac wiekszosci nie przeszkadza to ze kradna, wiec jak moze byc kiedykolwiek lepiej?

No właśnie pierwotnie był w moim komentarzu jeszcze akapit, że gdyby w realnym życiu była wyrocznia z Matrixa, to pewnie ciężko byłoby wskazać jakiegokolwiek „czystego” urzędnika, ale skasowałem go, żeby już nie marudzić:-P a pisząc o grząskim gruncie miałem na myśli, że przykładów patologii jest tyle, że życia by nie starczyło, żeby wszystkie wymienić…