Giełdowe analogie po spotkaniu zwycięzcy Festiwalu w Jarocinie – narkotyki i hazard

Posted by Marek | Posted in Edukacja finansowa | Posted on 28-07-2019 3:40 pm

10

Przez ostatnie dni parę razy miałem okazję rozmawiać z Andrzejem Sową, który wygrał niegdyś ze swoim zespołem Festiwal w Jarocinie, występując na scenie po heroinie.

Pojawiła się wtedy sława i duże pieniądze, które poszły na narkotyki.

Kiedy go spotkałem miał ze sobą trochę towaru (choć część należała do koleżanki). Kupiłem trochę towaru miękkiego i twardego w stosunku 4:1. Twardy towar naprawdę dał mi mocnego kopa 🙂

Zanim dokończę, chciałbym najpierw podziękować Maćkowi, gdyż bez jego mozolnej „pracy u podstaw” nie byłoby mi dane spotkać Andrzeja. Dzięki Maćku!

Wracając do meritum, rozmowa z człowiekiem, który w swoim życiu osiągnął szczyt i zarazem dno, była naprawdę fascynująca. Zakupiłem u niego cztery miękkie poduszki i książkę „Ocalony” w twardej oprawie, będącą jego zapisem wspomnień.

Książkę czyta się jednym tchem i wywołuje momentami skrajne emocje, bo po wzmiance o tym jak sikał do zbiornika z wodą święconą, by móc wybuchać śmiechem na widok wiernych, którzy w urynie maczali ręce i wykonywali znak krzyża, nie sposób pozostać obojętnym.

Książka pokazuje narkomanię od podszewki. Od powodów wejścia w nałóg, poprzez narkotykowy ciąg, upadek i wyjście z nałogu. Między wierszami widać też mroczne strony systemu, który powinien stać na straży, gdyż mamy też scenę, kiedy to na komisariacie działką heroiny poczęstował go … policjant.

Książka jest ponadczasowa i warta uwagi dla każdego rodzica, gdyż jak można przeczytać w wywiadach Andrzeja, dzisiejsze pokolenie młodzieży napotyka na podobne problemy, które pchnęły go do nałogu:
„matki to dzielne babki z jajami, które muszą wszystko ogarnąć, a faceci takie cipki, ciężko pracują, ale rzadko który angażuje się w coś więcej.”

Narkotyki rozbijają rodziny, niszczą zdrowie i zabijają. Jak wiele innych nałogów, a na giełdzie jest również bardzo cienka linia pomiędzy racjonalną grą a potrzebą napompowania emocji.

W giełdowym fachu najważniejsza jest pokora wobec rynku i świadomość, że najsłabszym ogniwem jesteśmy my sami i nasza psychika (odwieczna walka chciwości ze strachem). Osoby mające wyimaginowane wizje o zarabianiu na giełdzie (np. po takich filmach jak np. „Wilk z Wall Street”) czeka zimny prysznic.

Transakcjoholizm, w każdej chwili może przerodzić się w hazard. Jest to ciężki nałóg, który oczywiście nie niesie tak sromotnych skutków (jak np. opisywane w książce Andrzeja Sowy wyskakiwanie przez okno dziewiątego piętra po LSD czy wkładanie głowy do piekarnika przez weterana marihuany), ale może równie skutecznie rozbijać rodziny erodując bezpieczeństwo finansowe (są nawet przypadki, gdy spirala długu kończy się samobójstwem).

Książkę „Ocalony” Andrzeja Sowy bardzo polecam każdemu rodzicowi, który ma nastoletnie dzieci, bo narkotyki i dopalacze zbierają niemałe żniwo.

Publikacja przyda się także każdemu graczowi giełdowemu, który uważa, że jedno niewinne kliknięcie „na czuja” to tylko „parę tysięcy w plecy” i nie ma znaczenia bo „zaraz się szybko odrobi”.

Komentarze 10 komentarzy

Szacunek dla tego człowieka, bo czym innym jest wyjść z głębokiego bagna i się nawrócić, a czym innym opowiedzieć o tym ze szcszczegółami całemu światu. Wielu „statecznych” dzisiaj mężów i ojców z dumą opowiada o „dokonaniach” swojej młodości, które powodem do dumy wcale nie są, a ten człowiek jestem przekonany, że wstydzi się tego, co robił, a mimo to osiągnął tak niewyobrażalny poziom przełamywania swojego egoizmu, że opowiada o tym ze szczegółami. Fajnie kogoś takiego spotkać

Zadziwiająca jest też liczba podobieństw co do giełdowego hazardu. Jak czasem na szkoleniu ES słyszę od Kursanta, że „utopił” wszystko i zostało mu tylko parę tysięcy, którymi szybko chciałby odrobić kilkadziesiąt, to od razu zapala się czerwona lampka, że będzie grał „vabank” na najwyższym możliwym lewarowaniu.

„Publikacja przyda się także każdemu graczowi giełdowemu, który uważa, że jedno niewinne kliknięcie „na czuja” to tylko „parę tysięcy w plecy” i nie ma znaczenia bo „zaraz się szybko odrobi”.”

ha ha skąd ja to znam. Dziś za kasę z 500+ i zaskórniaki obkupiłem się pod korek i na ROR zostało parę stówek. Wiem, wiem. Materiały z esencji leżą u mnie w szafce otwieranej raz czy dwa na miesiąc ;] Stare nawyki są zbyt silne. Mam tylko nadzieję na ich pokonanie.

Chwyć listę z zadaniami domowymi i przed odrobieniem wszystkiego nie zalecam logować się do brokera 🙂

Odnosnie gieldowego hazardu. Trading moze zrujnowac i napewno zrujnowal wielu ludzi. Nie tylko finansowo ale psychicznie. Mysle ze nie kazdy nadaje sie do grania na gieldzie. Od tego mozna sie uzaleznic. Granie va banque to jest prawdziwa amatorka i prowadzi do wielu tragedii. W dluzszej serii prob taka strategia to porazka. Mysle ze aspekt uzaleznienia jak rowniez niewlasciwe podejscie psychologiczne odpowiada za wiekszosc strat. Wyznaczenie momentu zwrotnego itp. jest o wiele mniej wazne. Dostosowanie psychiki do stylu gry, zarzadzanie kapitalem jest wazniejsze. Niestety nie pomaga fakt ze mamy sklonnoc do oceniania decyzji po wyniku a nie po analizie najlepszej opcji w danej sytuacji z informacjami ktore mielismy dostepne. Czesto tez osoby padaja ofiara autosabotazu przez trading. Z doswiadczenia dostosowanie psychiki trwa miesiacami/latami. Zaden kurs tego nie nauczy. A walka z blednymi przekonaniami ktore sabotuja trading moze trwac do konca kariery. Nauka myslenia w katergoriach statystycznych tez jest trudna bo znacznie odbiega od myslenia na codzien.

Za Oceanem na Wall Street samobójstwa po wypaleniu to element „choroby zawodowej”
https://www.thedailybeast.com/suicides-on-wall-street

Co kryzys nadchodzi plaga:
https://money.cnn.com/2013/09/18/news/economy/financial-crisis-suicide/index.html

Odnosnie tych artykulow. Mysle ze samobojstwa to skrajny przypadek. W Polsce to raczej mielismy plage zwiazana z kredytami frankowymi niz tradingiem. Dalej co druga reklama w telewizji dotyczy kredytow/chwilowek. Nic dziwnego ze tyle ludzi wpada w spirale dlugu.

Dla wiekszosci ludzi zaczynajacych trading takie skrajne przypadki (samobojstwa)nie dotycza. Tutaj raczej chodzi o kontrole nad emocjami. Poczatkowa fascynacja tradingiem przeradza sie w uzaleznienie. Rozni ludzie maja rozne predyspozycjie psychologiczne odnosnie uzaleznien. Kiedy trading staje sie nudny zaczynamy osiagac poziom profesjonalny. Wiadomo ze zawsze trzeba sie rozwijac i w sumie nigdy nie jest nudno. Ale glowny cel jest zarabianie a nie zabawa.

Za malo sie mowi o ludziach ktorzy wtopili. Nawet najlepsi zawodowcy zarabiali i tracili fortuny. Klasyczny przyklad Jessie Livermore. A kto jest takim polskim Jessie Livermore?

Jessie właśnie popełnił samobójstwo, tak jak i wielu innych bezimiennych. Tylko dla tych bezimiennych nie łączy się tego z grą, bo w rubryce jest notka rozbił się samochodem po alkoholu itp. Kto normalny (spełniony rodzinnie i zawodowo) siada po pijaku do samochodu?

Spełniony człowiek nie siada, bo ma za dużo do stracenia (rodzina). Natomiast, jeśli życie go dociska (rodzinnie bądź zawodowo), to nie ma wiele do stracenia.

Jakiś czas temu rozmawiałem z koleżanką, która jest żoną jednego z himalaistów. Ona i rodzina są na „bocznym torze”. Oboje pracują, a jego dochody idą w 100% w jego zachcianki, a jej pensja idzie na kredyt na mieszkanie i reszta na życie i dzieci. Dla przykładu rzekomo kobiety mają masę szpilek, a jej facet ma siedem par butów z olympusa po kilka tysięcy każda. Przechodząc do meritum, wg. mnie ucieka w góry, by popełnić samobójstwo, ew. połechtać swoje ego. To samo może być na giełdzie. Jak ktoś jest niespełniony, to szuka czegoś na podbicie swojego ego (najnowsze smartfony, zegarki itp.) i łatwiej wpada w nałogi, niż osoba, której zależy na tych niematerialnych rzeczach (np. na obserwacji pierwszych kroków dziecka, pierwszego strzelonego gola, potem wesela, wnuków itp.).

To temat na rozprawę doktorską 🙂

A z najnowszych polskich przykładów to chyba hazard bitcoinowy: https://www.spidersweb.pl/2019/07/gielda-kryptowalut-bitmarket-tobiasz-n-samobojstwo.html

Mi sie wydaje ze bardzo wielu ludzi jest niespelnionych. Wtedy tak jak w przykladzie powyzej uciekaja.

Jednak w wielu przypakach ludzie chca sobie polepszyc i wtedy zaczynaja sie klopoty. Zalozmy maja rodzine, ciesza sie potomstwem itp. Jednak jesli chodzi o proby zmiany sytuacji np. finansowej. Jest to bardzo zlozony problem. Wiekszosc ludzi ktorzy wygrywaja na loterii (np. 6 w totka) w ciagu 2 lat bedzie splukanych. Duzo z nich bedzie mialo powazne klopoty psychiczne itp. Do pieniedzy niestety trzeba powoli dorosnac. Jesli chodzi o gielde tez mamy pelno splukanych/zalamanych. Wielu ludzi wygrywa dzieki czystemu szczesciu a nie umiejetnosci (np. CD projekt na samym poczatku, wczesne wejscie w Bitcoin, itp.). Przy ocenie umiejetnosci wchodzi w gre effect Dunninga-Krugera:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Dunninga-Krugera
Co do ego to temat rzeka – duze ego to duza porazka na rynku predzej czy pozniej. Ale mamy pewne swiadome i podswiadome nawyki i zachowania (nabyte podczas naszej drogi zyciowej, wychowania, przezyc, itp). Najgorzej z tymi podswiadomymi. Wiele z nich musi sie zmienic jezeli chcemy cokolwiek w zyciu zmienic naprawde. Naprzyklad sytuacjie finansowa. W innej sytuacji jest czlowiek ktory zarabia pieniadze umie nimi zarzadzac (powiedzmy w PL informatycy stoja niezle) i zaczyna grac na gieldzie a w innej sutuacji czlowiek ktory zarabia slabo i slabo zarzadza pieniedzmi i zaczyna grac na gieldzie. W dwoch przypadkach jest wiele roznych barier do przeskoczenia. I mysle ze nawet zakladajac ten sam stopien inteligencji analitycznej i emocjonalnej czlowiek ktory wczesnie zarzadzal pieniedzmi ma przewage. Jedank w dwoch przypadkach jest wymagana duza ilosc pracy aby dostosowac sie do realiow gieldy (np. mozna przegrac, lub w pare minut zarobic krocie, to nie naturalne dla ludzi pracujacych na etat). Zaluzmy ze przebylismy droge i zarabiamy. Idac dalej seria porazek, zlych decyzji czy poprostu pecha moze doprowadzic kazdego to spirali w dol (Jessie Livermore – to niezly przyklad). I to trzeba pamietac. Rowniez zadko sie mowi ze mamy co najmniej cztery bogactwa:
– zdrowie
– czas (ten wolny)
– socjalne (rodzina, przyjaciele)
– finansowe
Niestety to powyzej jest mocno powiazane. Czesto ludzie zwiekszaja bogactwo finansowe koszem czasu, zdrowia i rodziny. A kiedy je maja to juz jest nie wazne. W tym punkcie dzieja sie zle rzeczy. A jeszcze gorzej jak juz nie maja niczego.

Zwyciezanie to sztuka dobrej porazki czyli wyciagania wniaskow nie powtarzania bledow i do przodu. Celem nie moga byc pieniadze bo pienieadze to tylko srodek sluzacy do realizcjij niektorych celi:).

Otóż to!