Nieuchronne podwyżki cen prądu – wysoka energochłonność i rekordowe zapotrzebowanie
Posted by Marek | Posted in Edukacja finansowa | Posted on 16-07-2019 8:58 am
12
Wysokie ceny prądu, to nie tylko efekt zaniedbań przy dywersyfikacji źródeł energii (perypetie przy budowie elektrowni jądrowej: GW, wP , Forbes), przez co uzależnieni od elektrowni węglowych, musimy płacić słono za emisję CO2, sprawiając, że nasze firmy będą coraz mniej konkurencyjnie w porównaniu do krajów, gdzie prąd jest tańszy, ale problemem jest także bardzo nieefektywne zużycie elektrycznej.
Jak podaje specjalistyczny portal wysokienapiecie.pl, jesteśmy wysoko w niechlubnym rankingu marnotrawstwa.
Lepiej od nas prądem gospodaruje nawet Rumunia.
Po prostu wiele urządzeń jest przewymiarowanych czy mocno zużytych i trwonią prąd, nie dając korzyści.
Coś jak w dowcipie, że za komuny jeden kopał dół, drugi go zasypywał i każdy miał pracę a komitet centralny bił brawo, że nie ma bezrobocia, ale było to bezsensowne, nieefektywne działanie.
Wobec takiego obrotu spraw, nasuwają się jeszcze pytania odnośnie narodowej elektromobilności, która jest jak najbardziej zasadna i ową technologię trzeba rozwijać, by w końcu być w grupie liderów, a nie końcówce peletonu, ale czy przypadkiem nasze elektrownie nie są jeszcze gotowe na dwa miliony „elektryków” na naszych drogach? 🙂
Zwłaszcza, że zwykłe podkręcenie klimatyzacji w upalny dzień, powoduje bicie kolejnych rekordów zużycia?
Oczywiście pytaniem otwartym pozostaje pytanie ile z chłodzonych pomieszczeń było pustych? 🙂
Dojdzie za pół roku kwestia kar, bo zobowiązaliśmy się dawno temu Unii, że do 2020 będzie 15% produkcji z OZE.
Najbardziej boli zmarnowane 8 lat rządów platformy. Ja od 2012 mocno umoczyłem na inwestycjach w środła odnawialne przez ciągle zmieniające się na niekorzyść prawo.
Esencja rządów Tusk&Kopacz:
System zielonych certyfikatów nie sprawdził się jako stabilny, przejrzysty i przewidywalny system wsparcia, czyli nie posiadał cech, które taki system powinien mieć.
W efekcie jest on źródłem problemów finansowych wielu operatorów wybudowanych w Polsce w ostatnich latach instalacji odnawialnych źródeł energii i nie przyczynił się w praktyce do rozwoju rynku elektrowni fotowoltaicznych, elektrowni wodnych czy biogazowni, a właściciele tych wybudowanych, na skutek nieprzewidywalności polskiego systemu wsparcia dla OZE, w wielu przypadkach stanęli na skraju bankructwa.
Rząd PO-PSL niechętnie patrzył na wsparcie najmniejszych producentów zielonej energii, w czym wtórowali mu prezesi państwowych koncernów energetycznych.
Rząd przeforsował niekorzystane zasady odsprzedaży energii z takich instalacji, które umożliwiały pierwszym polskim prosumentom sprzedaż nadwyżek energii po cenie o 20% niższej od ceny rynkowej energii, co stanowiło de facto wsparcie nie dla właścicieli mikroinstalacji, ale dla kupujących od nich energię koncernów energetycznych.
Minus to ponadto brak wypracowania systemowego wsparcia dla źródeł zielonego ciepła – kolektorów słonecznych czy pomp ciepła, które w przeciwieństwie do fotowoltaiki czy małych elektrowni wiatrowych – nie mogły korzystać ze wsparcia w ramach systemu zielonych certyfikatów.
Przepadły też rekordowe środki unijne, bo nie rozpisano w porę konkursów dla beneficjentów. Te co trafiły, napędzały banki, bo jedynie z kredytem była dodacja.
PO dało dupy po całości.
Obecny rząd już nie ma szans zdążyć, ale coś próbuje. Polecam składać wnioski o dofinansowania: http://www.nfosigw.gov.pl/oferta-finansowania/srodki-krajowe/programy-priorytetowe/energia-plus/nabor-2019-energia-plus/
Ja złożyłem już wniosek o wsparcie w swojej firmie kogeneracji. Polecam brać, póki są pieniądze.
Uważasz że pis który stawia węgiel za filar Polskiej energetyki coś zmieni? wątpię
Znam co nieco od podszewki z czasów jak lata temu budowałem dom. U mnie nie wiedzieli w urzędzie co to pompa ciepła i jak tym można w ogóle dom ogrzewać 🙂 Dotacje były, ale na kolektory do grzania wody, ale i tak były to dotacje do wziętego kredytu, czyli po odjęciu podatku od darowizny, odsetek do kredytu i czasu jaki trzeba było poświęcić na papierologię wsparcie było symboliczne. Chyba, że to był program wsparcia dla banków.
Obecnie jak rozmawiam ze znajomymi co dopiero teraz się budują, to podostawali naprawdę dobre dotacje i pomimo wzrostu cen, to niektórzy w porównaniu ze mną np. na fotowoltaikę wydali o połowę mniej bo łącząc dotacje z różnych programów (np. niektóre miejskie są niezależne od wojewódzkich i można dwa razy na to samo dostać), zmniejszyli sobie cenę o 80%.
Niemniej jednak nie żałuję. Cieszę się, że budowa już zakończona, bo zdecydowanie wolę dom w zaciszu niż apartament w dużym mieście 🙂
kolejnym przykładem na zwiększenie zapotrzebowania energii latem, oprócz poboru mocy przez klimatyzację, jest dodatkowy pobór na obszarach wiejskich związany z nawadnianiem upraw.
nie jest to jeszcze bardzo rozpowszechnione ale od kilku lat coraz dynamiczniej się rozwijają tzw. deszczownie i linie kroplujące.
niektóre „urolnione” wioski potrafią pobierać 500% średniorocznej mocy energetycznej.
niestety będzie coraz gorzej, ze względu na zmiany klimatyczne, co widać w tym roku.
Myślę, że jak prąd podrożeje, to na stodołach i innych budynkach rolniczych będą masowo powstawały farmy słoneczne.
Ja póki co wysyłam swoje nadwyżki do sieci, ale w planach mam przyszłościowo piętrową szklarnię, więc prąd się zagospodaruje. Kolejny bufor mam na ładowanie auta. Póki co jeżdżę hybrydą, ale jak stacji ładowania będzie na tyle dużo, że nie będę musiał na trasie nadrabiać drogi by „zatankować” (co jest bezmyślną stratą czasu, który jest dla mnie najcenniejszym aktywem), to wymieniam wszystkie auta na elektryki, więc własnym prądem będę mógł bez problemu ładować akumulatory.
Co do linii kroplujących, to u siebie mam trzy. Wkopane są w pobliżu korzeni, dzięki czemu w lato zużywam ułamek tego co przy klasycznym podlewaniu (straty poprzez parowanie zanim woda spłynie do korzeni).
Także wobec deficytu wody u nas w kraju, linie kroplujące są dobrą inwestycją. A deficyt mamy bo brakowało poprzednim rządom jaj, by wysiedlić – za słoną rekompensatą – kilka wsi, by utworzyć kolejne zbiorniki retencyjne przyjmujące wody „powodziowe” i oddające wodę na czas suszy. Jest to konieczność, bo woda za niedługo będzie droższa od benzyny.
Obecnie coś ruszyło, ale o dekadę za późno, bo susze już od paru lat pustoszą plony:
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-06-15/14-mld-zl-na-retencje-wody-nowy-pomysl-rzadu/
Nowa wtyczka na blogu? 🙂
Ale chyba wyłączę, by nie dokładać się serwerami do większego zużycia prądu 😛
Dobry wpis.
O tym nie mówi się głośno ale w energetyce jesteśmy bardzo ostro do tyłu.
Energochłonność jest duża ale to się powinno poprawić po wzroście cen prądu.
Konwencjonalna energetyka jest stara i emisyjna, a do każdej wyemitowanej tony CO2 musimy płacić podatek w wysokości obecnie 28 EUR/t (Wyprodukowanie 1 MWh energii w starej polskiej elektrowni węglowej to emisja ok. 0,89 tony CO2, czy do każdej 1 MWh prądu płacimy dodatkowo ok. 106 zł za emisję CO2). System handlu emisjami ruszył w 2005 roku i mieliśmy 14 lat do przygotowania się do wysokich cen i zmniejszenia emisyjności, nie zrobiliśmy prawie nic – zarówno PO, jak i PiS.
Energia odnawialna jest bez emisyjna więc nie obciążona dodatkowym podatkiem za CO2 ale nie rozwijaliśmy jej obywatelskiego i rozproszonego charakteru za PO, a i za PiS dużo się mówi ale niewiele robi jak na razie – dopiero jak nóż na gardle w postaci kar i widma blackoutu w lato to coś ruszyło.
Niestety nieefektywny system wsparcia certyfikatami dla wielkoskalowych źródeł odnawialnych był zbyt wolno zastępowany nowym systemem aukcyjnym i przy okazji PiS zabił polski rynek farm wiatrowych wprowadzając ustawę odległościową.
Sytuacja nie jest ciekawa i jedyna nadzieja w rozwoju odnawialnej energetyki obywatelskiej (prywatnej i przedsiębiorców) – moim zdaniem na każdym większym dachu powinna stać fotowoltaika. Sklepy dyskontowe powinny lodówki zasilać ze źródeł PV, to samo klimatyzacje w centach handlowych i prywatnych domach.
Przy okazji kilka ciekawych linków (jak Marek pozwoli):
Polska energetyka jest najbardziej emisyjna w UE. Niestety tak długo jak węgiel będzie podstawą energetyki, a uprawnienia do emisji będą drogie ceny energii będą wysokie:
https://www.electricitymap.org
Instrument EUA, czyli uprawnienie do emisji CO2, które każdy większy emitent CO2 w Europie musi zakupić, pozwolił w ostatnich dwóch latach zarobić kokosy (głównie hedge fundom i bankom inwestycyjnym). Jednocześnie podrożył ceny prądu w całej Europie (a w Polsce szczególnie, bo nadal stoimy węglem, który jest najbardziej emisyjnym paliwem przy produkcji prądu):
https://sandbag.org.uk/carbon-price-viewer/
Kopanie bitcoina powoduje roczne zużycie energii na poziomie Austrii, czyli jakieś 42% rocznego zużycia energii w Polsce !!!
W Polsce też mamy sporo kopalni tej kryptowaluty, co przyczynia się do wzrostu zużycia energii (bezcelowego moim zdaniem – to jak energia wypuszczona w powietrze). Na szczęście rządy Chin i USA zabierają się za ten rynek.
https://digiconomist.net/bitcoin-energy-consumption
Pełna zgoda!
– Ceny pradu to rzeczywicie bardzo wazna kwestia. Zielone certyfikaty i electrownie weglowe lub gazowe to nie jest zbyt dobre polaczenie w obecnych czasach. Pelna zgoda. Choc poziom CO2 w pre-historii byl x2 i dopiero wtedy to byly wielkie rosliny (CO2 pokarm dla drzew). Cala madrosc podaktowania CO2 jest w tym ze wystepuje w wiekszosci procesow chemicznych jako produkt reakcji. Wiec ogranicza sie rozwoj przemyslowy. Zlozone zwiaki wegla, freony, lub tlenki azotu to dopiero niszcza srodowisko.
-Oprocz produkcji pradu jest tez wazny przesyl i magazynowanie. W tej chwili magazynowanie energii to pompowanie jej pod gorke, pozniej turbina zwraca ja do sieci (elektrownie szczytowo-pompowe – 99% rynku – wydajnosc ok 80%). Oczywiscie wydajnosc kiepska ale to co jest na dzien dzisiejszy. O bateriach to mozna w tej chwili zapominiec (Musk ma tam propozycjie o systemach baterii do domu) – ale na skale hurtowa to nie dziala ekonomicznie i w ostatecznosci ekologicznie.
– Problem sie pojawia jak np. mamy farmy wiatrowe, elektrownie sloneczne, gospodarstwa oddajace enegii. Pojawiaja sie straszne nadwyzki energii. Zaluzmy mamy 12.00 bezchmurne niebo/lato i do tego rozuchulal sie wiatr. Siec do tego nie jest dobrze przystosowana i musi byc zmodernizowana. Nie mowiac tutaj juz o elektryfikacji samochodow. Zaluzmy sezon wakacyjny i wiekszosc ma samochody na prad – beda skoki zapotrzebowania energii. Te problemy czekaja na rozwiazanie. Tez byla afera np ze niemcy uzwali polskiej sieci bo mieli nadwyzki. Juz nawet nie mowie o nadprzewodnikach wysokotemperaturowych bo tez postep slaby (a straty na kablach duze). Sa projekty kabli z plaszczem chlodzonym cieklym azotem – ale ekonomicznie to to sie nie sprawdzi.
– Rozklad produckcji energii na swiecie to 87% weglowodory/8% zrodla odnawialne/5% reaktory atomowe. Chiny teraz maja problem z energia z wegla i beda budowac wiecej reaktorow atomowych. Po Fukushimie ceny uranu powoli do gory. Na swiecie jest ok 500 reaktorow (w Polsce 0 choc granice otoczone reaktorami).
– Stopien zawansowania cywilizacji mozna okreslic po enegii jaka moze wyprodukowac. W tym sensie na weglowodorach to my daleko nie zajedziemy. Kolejnym krokiem moze byly by reaktory fuzyjne (np. projekt ITER) – ale jest duzo problemow z uszkodzeniami powierzchni reaktora/wydajnoscia ktora jest ujemna (wiecej enegii na utrzymanie plazmy w butelce magnetycznej niz jest wyprodukowane). Ruscy wynalezli to juz w latach 60-tych (Takamak). Jakos nikomu sie nie udaje zrobic takiego reaktora fuzyjnego ktory daje wiecej energii niz zabiera. Choc niemiecki reaktor fuzyjny Wendelstein 7-X ustanowi nowy rekord wydajnosci. No teraz – przeczytajmy zalozenia programu poprawy systuacji polskiej energetyki:). Warto zwrocic uwage tez na Chinski projekt EAST – uzykali 50 mln stopni i podtrzymali przez 102 s. Do fuzji jadrowej potrzeba 100 mln stopni -bilans bedzie wtedy dodatni.
– Idac dalej w przyszlosc 100% zmiany masy na egergie odbywa sie przy kontakcie materii z antymateria. We filmie „Anioly i demony” – gosc ukradl pojemnik z antymateria byl to pomysl na bombe. Moze kiedys bedziemy mieli baterie na antymaterie:).
– Panie Marku jedno pytanie odnosnie Pana komentarza (nie dotyczace energetyki). Z tego co rozumiem wziol Pan kredyt na kupno domu. Jaki jest Pana stosunek to brania kredytow? W Polsce to chyba jest duzy problem. Niewolnictwo finansowe ma sie bardzo dobrze.
– Sam fakt ze potrzebowal Pan kredytu na kupno domu moze sugerowac te ten caly trading i szkolenia to taki super lukratywny to nie jest. Ale kredyty to mozna brac z wielu powodow chociazby dla uzasadnienia ponad przecietnych wydatkow w stosunku do zarejestrowanych dochodow. Kolejny powod to kapital investycyjny – jezeli dom pochlonie 100% a jednak zarabiamy (duzo wiecej niz rata kredytu) to pakowanie kapitalu inwestycynejgo w dom jest nierozsadne.
Pisałem tam w kontekście kolektorów, że wówczas na to była dotacja powiązana z kredytem. Ja kredytu nie potrzebowałem, odbicie giełdowe z lat 2009-10 i początku 2011 zabezpieczyło mi w pełni gotówkę na późniejsze prace budowlane (których wtedy jeszcze nie planowałem i wyszły spontanicznie).
Wówczas jeszcze wszystkie swoje transakcje ujawniałem na blogu na dzień przed zajęciem pozycji i były rozliczane: http://www.technikaichimoku.pl/2010/11/aktualizacja-zestawienia-tegorocznych-transakcji-na-akcjach/
Później z wiadomych przyczyn (balans pomiędzy pokazaniem, że da się zarabiać a byciem „dojną krówką rzucającą cynki”), ryby zostały ograniczone do paru sztuk rocznie. Szkolenia dopiero później się pojawiły, ale by na nich wybudować dom, to trzeba by w każdy weekend coś organizować przez wiele lat 🙂 Sama działka w dobrej lokalizacji to obecnie koszt 600-800 tys. zł 🙂 Pomijam ceny w stolicy, gdyż jak patrzyłem to skromne 16 arów na Wilanowie to 2,3mln zł, a na Wawrze ok. miliona.
Z giełdą jestem związany na poważnie od 2004 (choć uczciwie trzeba przyznać, że początki do udanych nie należały i frycowe trzeba było zapłacić).