Fragment książki #4

Posted by Marek | Posted in ciekawostki, Edukacja finansowa | Posted on 13-08-2020 1:10 pm

14

Druk zaplanowany jest na wrzesień, także czas na kolejny fragment książki. Tym razem Andrew Freshet… sami zobaczcie 🙂

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ #4 _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Na prawo od niego siedział lekko łysiejący mężczyzna w średnim wieku, ubrany w pasiasty, rozciągnięty sweter. Sącząc powoli swoje piwo, powtarzał chrapliwym głosem:

– Co ja teraz żonie powiem? Co jej powiem? Co powiem?

Nikt z obecnych nie wiedział, że gość nie ma już żony od ponad siedmiu miesięcy.

– Wszystko tak pięknie się układało – bełkotał pod nosem. – Jak mogłem to zaprzepaścić? Od samego początku byłem dla niej ciężarem.

Pięć lat temu wraz z małżonką wybrali dla siebie przestronne mieszkanie, by móc w komfortowych warunkach wychować co najmniej trójkę potomstwa, o które zamierzali się niebawem starać. W ciągu dwóch tygodni miał przylecieć z Londynu właściciel, by podpisać umowę.

Pieniądze były na ich wspólnym rachunku, którego nie używali na co dzień. Stanowiło to dla niego pokusę. Pod wpływem impulsu, widząc w internecie reklamy łatwego zarobku na galopującej giełdzie, bez pytania współmałżonki przelał wszystko na rachunek brokerski i zaczął spekulować na wysoce ryzykownych instrumentach finansowych. Chciał zrobić żonie niespodziankę.

Pierwszy zakup okazał się udany, ale zamiast niczym wytrawny pokerzysta odejść od stołu z zarobkiem, wpadł w trans i nieustannie coś kupował. Im więcej kupował, tym więcej tracił. Im więcej tracił, tym większe kwoty zaczął ryzykować. W przeciągu dwóch dni utracił połowę pieniędzy. Czy go to zniechęciło! Ależ skąd! Pod koniec tygodnia zostało mu jedynie osiemset dolarów i jedenaście centów. Wtedy przestał i wypłacił całość. Nazajutrz za wszystko kupił losy na loterii. Niestety nie trafił. Roztrwonił wszystko, co żona dostała w spadku po ciotce oraz ich własne oszczędności. Nie przyznał się aż do dnia, kiedy po podpisaniu umowy zakupu nieruchomości trzeba było zapłacić ustaloną kwotę. Kobieta zrobiła mu taką awanturę, że sąsiedzi wezwali policję. Dostał nauczkę i powinien był wyciągnąć z niej wnioski, ale nic z tego.

Żona mu wybaczyła, pospłacała jego długi, które przy okazji wyszły na jaw i zmusiła do terapii w zamkniętym ośrodku dla hazardzistów. Poszedł tam niechętnie, ale trafił na niesamowitych ludzi, którzy wyciągnęli do niego pomocną dłoń. Dzięki temu przez trzy lata ani razu nie uległ pokusie gry. W międzyczasie urodził mu się syn. Rok później na świat przyszła córka. Wiedli udane życie. Awansował w pracy, zaczął zarabiać coraz więcej i nie zauważył, kiedy poprzez niewinne inwestowanie nadwyżek, znów wpadł w pułapkę hazardu. Nieustannie musiał obserwować notowania giełdowe, bez względu na to, czy był w danym momencie w toalecie, teatrze, czy prowadził samochód na autostradzie. W dni wolne od sesji giełdowych nie potrafił znaleźć sobie miejsca. To stało się jego obsesją.

– Co ja teraz żonie powiem? Co ja teraz żonie powiem?

Freshet w końcu nie wytrzymał. Na trzeźwo nie był w stanie tego słuchać, wziął więc solidnego łyka piwa i zapytał:

– O co ci, chłopie, chodzi? Czemu nie wiesz co jej powiedzieć? Dzwoń do niej i mów cokolwiek.

– Co? Aaa – westchnął i machnął ręką, orientując się, że mimowolnie wypowiadał swoje pytania na głos. – Nieważne.

– Jestem Andrew.

Freshet przysunął się bliżej i wyciągnął dłoń na powitanie.

– A ja Rawsky. Znaczy Bob. Bob Rawsky. Postawisz mi piwo? Jestem spłukany, a mój kufel już prawie pusty. Zobacz, o tu. Widać dno.

– Jak się spłukałeś? – zapytał Freshet.

– Pieprzony pech i tyle. Dwa dni temu przelali mi wypłatę. Już nic nie zostało. Przeklęte kasyno na Wall Street!

– Z giełdą nie ma żartów. To żarłoczna bestia. Pchasz się w jej paszczę bez przygotowania, to połknie cię, przeżuje i wypluje resztki.

Bob opowiedział, jak od wielu tygodni obstawia spadki jednego z producentów aut elektrycznych, a kurs jakby chciał mu zrobić na złość, cały czas podąża w przeciwnym kierunku. Dla niego było niezrozumiałe jak moda na te samochody może generować takie wzrosty.

– Mówię ci, następnym razem na pewno mi się uda. W końcu spadną. Każdy lubi warkot silnika. Elektryki się nie przyjmą. Wiem to.

Rawsky opróżnił kufel do dna i poprosił przechodzącego kelnera o kolejny, dodając, by dopisano go do rachunku kolegi. Freshet kiwnął tylko głową do kelnera. Parę dolarów w jedną, czy drugą stronę nie stanowiło dla niego różnicy.

– Wydaje mi się – Andrew stuknął lekko jego kufel swoim – że za bardzo uparłeś się na te spadki.

– Nieee. To zaraz rąbnie w dół. Zobaczysz.

– Uparłeś się i tyle.

– Intuicja mi to mówi. Teraz będzie spadać.

– Pomyśl, że jedziesz na biwak w trakcie suszy. Nachodzi cię chęć popływania w rzece, ale jej koryto jest puste. Choćbyś nie wiem jak się uparł, nie popływasz. Zapamiętaj to.

– Ja nie popełniam błędów, to giełdy szaleją – prychnął Bob.

Komentarze 14 komentarzy

Brak przyznania się do błędu – największą bolączką każdego początkującego inwestora giełdowego. Fajne masz te sceny. Książkę chętnie przeczytam. Okładka też wpada w oko. Dobra okładka jest często ważniejsza niż treść książki. Trzymam kciuki by Ci się udało!

Dzięki 🙂

Pistolet wymowny. Lepiej dla Boba, by nie miał takiego pod ręka. Dobrze się czyta. Naprawdę.

Dzięki 🙂

czas chyba zaktualizować wrześniowy termin kursu w Wawie 🙂

pistolet z rosyjskiej ruletki też by pasował, taki z tradycyjnym obrotowym magazynkiem.

We wrześniu dopiero będę wiedział jak wygląda mój grafik i wtedy zobaczę, które weekendy są wolne. Także do końca sierpnia wybór terminu to jak loteria, bo nie mam pojęcia jaki dzień będę dostępny 🙂 Jeszcze Maciek ma dla mnie duże zadanie i nie wiem czy finalnie nie przełoży się tego na październik. No i jeszcze jest kwestia czerwonych stref 😉 Za dużo zmiennych a ja lubię spokój i czyste sytuacje jak ta na Tauronie co wrzucałem na blogu i przyniosła ponad 100% zysku 🙂

Poczytuję kawałki z książki. Taka życiowa.
Czy to nie Ty Marku Pisałeś swój wątek na SII o kontraktach na wig 20 w 2011?

Nie 🙂 Nigdy nic dla SII nie miałem okazji pisać. O kontraktach pisałem na blogu swego czasu, kiedy pokazywałem jak działają moje oscylatory kontraktowe, udostępniając publicznie ich wskazania. Tutaj jest post z podsumowania sygnałów: https://www.technikaichimoku.pl/2012/01/podsumowanie-roku-2011-oscylatory-kontraktowe/

Ja nie czytam…. poczekam aż będzie dostępna cała książka. ;o)

Druk już we wrześniu 🙂

Marku czy jak kupię tę książkę w przedsprzedaży, przez księgarnię (wiadomo jaką) to jest szansa na dedykację?

Hej Andrzej, planuję parę spotkań autorskich w bibliotekach, klubokawiarniach i tam na pewno będzie okazja – o ile „czerwona strefa” nie pokrzyżuje tych planów.

Książka zapowiada się ciekawie. Jaki będzie nakład?

I jeszcze trochę prywaty z mojej strony.
Tak lubiłem Twoje Marku skojarzenio-zagadki. Brakuje mi ich. Może już czas dać nam kolejnego „uruchamiacza mózgu”?

Nakład wersji premium w twardej oprawie: 1000 sztuk i już więcej dodruków w twardej oprawie nie będzie – ma to być takie wydanie ekskluzywne i tylko na maklerskiej. Natomiast do księgarń w październiku trafi wersja w miękkiej oprawie i bez zakładek w nakładzie 4000 egz.

Zagadki się szykują 🙂 Trwają prace też dla książeczki dla dzieci, rozwijającej biegłość umysłu i edukującej o kosmosie – taki spis opowieści, jakie dzieciom do snu tworzę, przeplecioną z dużą dawką edukacyjną, czyli nauka przez zabawę 🙂