Doroczne przypomnienie :-)
Posted by Marek | Posted in ciekawostki | Posted on 29-10-2020 10:00 am
5
Mrozy jeszcze nie nastały, ale normy coraz bardziej są przekraczane
także oznacza to, że jak co roku trzeba zrobić małą przypominajkę.
Smog ma wiele składowych i na część z nich nie mamy wpływu, ale na to co mamy wpływ np. na palenie w kominku, możemy robić poprawnie. Wystarczy zastosować się do elementarnej wiedzy z fizyki, by nie było czarnej szyby, osmolonego paleniska, ani gęstych kłębów dymu zatruwających okolicę. Do tego mniejsze zużycie opału (dzięki wzrostowi efektywności), sprawia, że nie potrzeba tylu zapasów drewna 🙂
Temat palenia w rozmaitych piecach jest mi znany od podszewki, gdyż w domu rodzinnym przewinęły się rozmaite paleniska – obecnie za moją namową rodzice już posiadają pompę ciepła, solary i ogniwa fotowoltaiczne, czyli za sezon grzewczy płacą symboliczne opłaty stałe u dostawcy energii.
Mam także wieloletnie doświadczenie jako społecznik. Edukowałem w ramach wolontariatu i prowadziłem za zgodą władz miejskich spotkania o tym jak w praktyce palić efektywnie przy ograniczonej emisji zanieczyszczeń. Na spotkaniach otwartych z technik „bezdymnych” miałem nawet audytoria na setki osób. Tematem zainteresowałem się po haniebnych wydarzeniach z 2012 roku, kiedy ówczesny rząd rozwiązał problem smogu poprzez ustawienie horrendalnych wartości norm alarmowych odpowienie 300µg dla PM10 i 200µg dla PM2.5 (gdzie norma WHO to 25µg). Czyli prosta strategia, im szarak mniej wie, tym nie będzie się przejmował skoro „wszystko w normie” – gdyby władze alarmowały to ludzie (przynajmniej niektórzy) zaczęliby myśleć. Także stwierdziłem wówczas, że nie ma co liczyć na władze i zacząłem lokalnie edukować w swojej okolicy.
Na szczęście w 2019 zmniejszono o połowę normy alarmowe a programy typu Czyste Powietrze biją rekordy popularności – szkoda tylko, że o dobre 10 lat za późno, bo przecież nie od dziś wiadomo, że smog jest główną przyczyną poronień (źródło: Puls Medycyny, PAP).
Wczoraj wieczorem w stolicy było jakieś 190%, także jeśli ktoś chodzi z ciężarną żoną na protesty, to niech sprawdza dokładnie stan czujników, bo pył PM 2.5 przenika do łożyska i zatruwa dziecko (źródło: RZet).
Także to, że smog jest zły nie trzeba już przekonywać, teraz czas dołożyć własną cegiełkę do jego ograniczenia.
Metodę palenia od góry przekazałem też jakiś czas temu Krzyśkowi, który z niewiedzy palił po prostu źle, a po nauczeniu się paru sztuczek jego kominek nie ma sadzy w kominie i nie smoli szyby.
Gdy odwiedził go kominiarz, skwitował to słowami: „widzę, że pan jeszcze nie palił nigdy w tym kominku” 🙂 Nic więcej nie trzeba chyba dodawać.
Teraz krok po kroku na zdjęciach jest relacja z rozpalania u Krzysztofa.
Etap pierwszy, ustawiamy drewno (duże szczapy u dołu, mniejsze u góry).
Następnie podpalamy od góry elementy zapalające. Można też robić to bardziej efektownie i potraktować drewno palnikiem – pozdrowienia dla Tomka z Kiekrza za ten patent na szybkie podpalenie 🙂
Później pozostaje się cieszyć ciepłem.
I tak mijają godziny
i kolejne godziny
I dalej gorąco
Rozpalony po południu kominek przed północą dalej trzyma formę.
Nie ma też kłębów gęstego dymu 🙂 Palenie „bezdymne” wymaga paru prób, by wyczuć swój kominek i odpowiednio regulować dopływ powietrza, ale później robi się to już bardzo intuicyjnie i nie trzeba szorować osmolonej szyby.
dzieki marku za ten wpis, czytajac ksiazke czuc bylo przeslanki ekologiczne. pozdrawiam goraco
To prawda ta technika jest rewelacyjna ale brakuje jednej bardzo ważnej informacji. Nie ma szans, żeby tak się rozpaliło i paliło jeśli drewno nie będzie idealnie suche.
Z mojego doświadczenia wynika, że rzeczywiście mając suche drewno i trochę doświadczenia w układaniu całej konstrukcji da się to wszystko podpalić od góry i przez kilka godzin nie trzeba się dotykać. Ładnie się pali i nic nie dymi 🙂
Pełna zgoda, opał musi spełniać wymogi. Ustawy antysmogowe zakazują palić drewnem o wilgotności powyżej 20% czyli z dużym zapasem 🙂
Ten Krzysiek to ja 🙂 zatem dopowiem że:
– palę drewnem wyłącznie liściastym. bukowym. I to, że sprzedawca opału mi mówi, że „sezonowane” to wcale mu nie wierzę. Sam sezonuję ok. 2 lat. Mam podzielone miejsce na drewno na na 4 części, każda po 1m3. I uzupełniam tylko to co wypale.
– udoskonaliłem metodę rozpalania. Zamiast podpałek nasączonych czymś śmierdzącym rozpalam palnikiem gazowym, takim na wymienne wkłady.
– ponoć jest związek z tym, że na smogu żyją i przyczepiają się różnej maści wirusy. Dla mikro małego wirusa cząsteczka pyłu jest dla niego jak balon, więc bardzo dobry transport dla covida wprost do naszych płuc.
– w tym roku ograniczam palenie w kominku do minimum. Mimo że w mojej miejscowości przeważnie jest kolor zielony jeżeli chodzi o stężenie pyłów, to jednak zostanę przy paleniu okazjonalnym…
Wszystkich nie-kopciuchów pozdrawiam, a kopciuchów zachęcam do refleksji i zmian. To nic nie kosztuje, wystarczy chcieć posłuchać, spróbować i wdrożyć. To działa.
Brawo!