XXXV „obiad czwartkowy” już za nami

Posted by Marek | Posted in ciekawostki | Posted on 18-07-2022 9:05 pm

6

Jak ten czas szybko leci, już po raz trzydziesty piąty spotkaliśmy się w gronie Absolwentów, by analizować dokonane zagrania i debatować na temat rynków finansowych.

Jak jeszcze mieszkałem z stolicy to w czwartki chodziliśmy na kotlety z ananasem, po których analizowaliśmy zagrania, stąd nazwa naszych spotkań, choć tym razem spotkaliśmy się w niedzielę. 🙂

Sezon wakacyjny trwa w najlepsze, także wyjątkowo musiałem przymknąć oko, że nie wszyscy przynieśli dzienniki z zagraniami, ale następnym razem taryfy ulgowej już nie będzie. 😉 Przeglądaliśmy też perełki na najbliższy czas (tutaj brawa dla Mariusza, który wyłapał idealnie na co ja też poluję) i rozważaliśmy kierunki giełd czy dolara.

Dziękuję też Łukaszowi za słodki prezent, gdyż przyjeżdżając na spotkanie z Podlasia, przywiózł mi w podarku słoik miodu. 🙂

Fajnie było się spotkać, nie mogę się już doczekać kolejnego razu! Dzięki wszystkim za przybycie. 🙂

Fragment II tomu

Posted by Marek | Posted in ciekawostki | Posted on 14-07-2022 9:45 am

12

Sezon wakacyjny w pełni, także dziś podzielę się roboczym fragmentem II tomu przygód Andrew Fresheta. 🙂

– – –

Taksówka dowiozła Fresheta na długo przed czasem. Korki były o wiele mniejsze niż pokazywała to jego aplikacja w telefonie. Wszedł do biurowca, wpisał się na recepcji i otrzymawszy identyfikator udał się na dziesiąte piętro, gdzie miała się odbyć debata. Nie skorzystał z windy, tylko powolnym krokiem wchodził po schodach. Po pierwsze, by się odstresować, a po drugie, miał jeszcze dwa kwadranse w zapasie.

Dziesiąte piętro, w porównaniu z reprezentacyjnym parterem, wyglądało jakby od lat czekało na remont. Gdzieniegdzie kruszył się tynk, a wydeptana wykładzina, gdyby tylko potrafiła mówić, wołałaby o ratunek. Jak na dużą i dochodową stację telewizyjną za bardzo oszczędzano. W głównym holu stały trzy spore, podniszczone kanapy i małe stoliki kawowe. Andrew postanowił zająć jedną z nich, ale najpierw skorzystał z automatu stojącego naprzeciwko wind, mającego w swojej ofercie napoje i przekąski. Kupił butelkę wody i czekoladowego batona, którego od razu postanowił zjeść.

Kanapa, pomimo wyglądu sugerującego konieczność jej wymiany, okazała się całkiem wygodna. Gdyby jeszcze tak nie skrzypiała przy każdym ruchu, zapewniałaby idealne miejsce na relaks przed nagraniami.

W pewnym momencie na dziesiątym piętrze zatrzymała się winda, wydając przy tym odgłosy, może nie takie jakby w każdej chwili miała runąć, ale takie, które sugerowały, że kolejny przegląd techniczny powinien odesłać ją do gruntownego remontu. Potwierdziły to dodatkowo chyboczące się w trakcie otwierania i skrzypiące drzwi. Z owego solidnie już wyeksploatowanego urządzenia wysiadło dwóch elegancko ubranych, szczupłych mężczyzn w średnim wieku. Andrew skinął lekko głową na przywitanie, ale zignorowali go i siedli w przeciwległym kącie kontynuując swoją rozmowę.

– Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego te akcje tak mocno rosną – rzucił wyższy i przejechał ręką po swoich przetrzebionych, rudych włosach.

– Zaraz ci wytłumaczę – dodał drugi ochoczo, poprawiając okulary.

– Rohan, wytłumaczyć to i ja potrafię. Wszystko można wytłumaczyć po fakcie. Wolałbym jednak wiedzieć z wyprzedzeniem dlaczego tak się dzieje, bo miesiąc temu wszystko sprzedałem.

– Znam ten ból.

– Gdybym nie sprzedał, zarobiłbym teraz krocie i rzucił etat.

– No wiem, wiem – odrzekł sapiąc i kiwając głową. Pot spływał mu z czoła, więc zdjął marynarkę i poluzował krawat. – Za ciepło tu. Mogliby klimę włączyć – dodał.

– Widziałem tam coś do picia.

Mężczyźni wstali z kanapy i podeszli do maszyny. Chwilę postali, po czym, ku zdumieniu Fresheta wrócili z pustymi rękami.

– Co za złodziejstwo. Dolar więcej niż normalnie.

– Szukają jeleni. Przetrzymamy jakoś.

Andrew uśmiechnął się lekko i jednym haustem opróżnił pozostałą zawartość butelki.

„Wolę być jeleniem, niż wysuszonym kaktusem” – pomyślał, po czym zlokalizował kosz na śmieci, przyjrzał mu się uważnie, obliczył w głowie trajektorię i nie ruszając się z kanapy rzucił butelką. Trafił idealnie. Mężczyźni spojrzeli na niego kątem oka, unieśli brew jakby chcieli zakomunikować między sobą, że tam siedzi modelowy przykład jelenia, ale nie przerywali rozmowy i udawali, że nie zwracają na niego uwagi.

– Masz tu ulotkę do tej wypożyczalni, o której ci mówiłem. Będziesz miał z nią dziesięć procent zniżki. Drogo, ale warto. Zabierasz sportową furę na dwie godziny, objeżdżasz fajne miejsca w okolicy, robisz masę zdjęć, szybko przebierasz ciuchy i robisz kolejne. Tylko odpal stoper, bo dopłaty są słone jak się spóźnisz.

– Sam nie wiem.

– Rohan, nie wygłupiaj się. Bierzesz auto, nagrywasz filmik, zmieniasz koszulę, marynarkę, nagrywasz kolejny w innym miejscu. Znowu się przebierasz i strzelasz fotki do oporu. Jedna taka sesja i masz zdjęć na cały rok. Co tydzień publikujesz filmik lub zdjęcie. Ludzi to przyciąga. Widzą auto bez dachu i wyłączają bezpieczniki. Jesteś dla nich ekspertem w ferrari i reszta nie ma znaczenia. Sprzedasz im wszystko, nawet piasek na pustyni i kostki lodu na Antarktydzie.

Rozmówca roześmiał się szyderczo i poprawił okulary.

– I to działa?

– W miesiąc przybyło mi sto tysięcy obserwujących, a sprzedaż konsultacji i analiz wzrosła mi dziesięciokrotnie. Mówię ci, ludzie chętniej słuchają rad kogoś, kogo widzą w ferrari. Nawet jakbyś gadał głupoty.

– Serio?

– Jak gadasz używaj najtrudniejszych słów. Odmieniaj na wszelakie sposoby cały żargon z rachunkowości. Im mniej rozumieją, tym bardziej myślą, że się na tym znasz. To sprawdzona sztuczka.

Freshet z jednej strony był lekko rozbawiony ich dyskusją, ale z drugiej czuł autentyczną odrazę do takich ludzi. Byli to zwykli kłamcy żerujący na naiwności innych osób. Niczym się dla niego nie różnili od kogoś, kto przykleiłby do wszystkich parkometrów na ulicy kartkę informującą o awarii urządzenia, po czym ubrał się w kamizelkę odblaskową i pobierał pieniądze od niczego nieświadomych kierowców.

Z korytarza dobiegły odgłosy rozmów, aż oczom Fresheta ukazała grupa ludzi kierujących się do windy. Za nimi szła elegancko ubrana kobieta w krótko obciętych blond włosach, która podniosła rękę i donośnym głosem zawołała:

– Smith, Freshet i Crawford, proszę za mną!

Andrew poczuł duży dyskomfort, gdy pozerzy z korytarza usiedli razem z nim w studiu jako eksperci. Zastanawiał się nawet czy w ramach protestu nie opuścić studia, ale wszystko potoczyło się tak błyskawicznie, że ostatecznie pozostał.

Technik przypiął im do marynarek niewielkie mikrofony, po czym prowadząca program poinformowała ich, że mają zrobić głęboki wdech, bo właśnie wchodzą na żywo.

– Dzień dobry państwu. Dzisiaj są z nami Mat Crawford, analityk giełdowy, posiadacz dwudziestu certyfikatów potwierdzających jego kompetencje.

– Dwudziestu dwóch – wtrącił Crawford unosząc palec wskazujący z lekkim uśmiechem.

Prowadząca zignorowała jego uwagę, kontynuując:

– Rohan Smith. – Mężczyzna ukłonił się nisko. – Doradca finansowy i mentor, uczący ludzi jak osiągać bogactwo oraz Andrew Freshet, który rozgryzł największą aferę ostatnich lat. Na początek mam naprawdę proste pytanie. Jak długo Wall Street będzie jeszcze rosnąć?

Pierwszy do odpowiedzi ruszył Crawford.

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że nie ma silniejszych rynków od Wall Street. Amerykańska gospodarka składa się z największych championów, które są notowane na nowojorskiej giełdzie. W dłuższym okresie giełda na Wall Street może tylko i wyłącznie rosnąć. Wystarczy popatrzeć na historyczne notowania. Każdy krach trwał krótko. Wzrosty trwają zdecydowanie dłużej. Tracą jedynie osoby, które nie rozumieją istoty inwestowania. Trzeba trzymać zakupione akcje i nie poddawać się sezonowym panikom. Jak nie sprzedasz w panice, to nie stracisz. Strategia kup i trzymaj jest najlepszą rzeczą jaką można było kiedykolwiek wymyślić. Przy każdej wypłacie wynagrodzenia, trzeba wyodrębniać stałą kwotę i kupować za nią akcje. Regularne inwestowanie sprawi, że po kilkudziesięciu latach emerytura na słonecznej Florydzie będzie pewna. Najlepiej jest mieć jak najwięcej akcji spółek z sektora nowoczesnych technologii, a jedyne o co będziemy musieli się martwić to wyłącznie to, na co wydać zarobione pieniądze.

„Co to za bzdury” – pomyślał Freshet i wtrącił się do monologu Mata.

– To bardzo ryzykowna strategia. Lepiej reagować dynamicznie. Środki lepiej alokować w trakcie fazy kulminacji paniki. Kupując w okolicy dołka mamy najlepsze ceny…

– Nie, nie, nie – przerwał mu Crawford, gestykulując jednocześnie rękami. – To co opowiada pan Freshet, to jest totalna utopia. Tylko systematyczne inwestowanie stałej sumy ze swoich dochodów, najwięcej oczywiście w spółki technologiczne, gwarantuje sukces.

Prowadząca debatę starała się zachować kamienną twarz, ale jej oczy zdradzały, że jest zachwycona obrotem spraw. Lekkie spięcia zawsze przyciągały widzów, a tu udało się je wykonać już na samym początku.

Andrew wziął głęboki wdech i powolny wydech. Nienawidził jak ktoś upiera się przy swoim braku racji.

– Pozwolę się z tym nie zgodzić. Szczególnie ryzykowne jest inwestowanie w sektor nowych technologii. Panuje na nim olbrzymia konkurencja, nasze firmy muszą rywalizować z potencjałem naukowym Unii Europejskiej, a także z krajami azjatyckimi takimi jak Chiny czy Japonia. To co dziś uważamy za nowość i szczyt technologii, za jakiś czas będzie już przestarzałe. Jeśli ktoś zakupiłby dwadzieścia lat temu kilkanaście kartonów najnowszych wówczas telefonów komórkowych, teraz mógłby odzyskać jedynie niewielką część wyłożonej sumy. Jeśli ktoś kupiłby dzieła sztuki lub dobrze zlokalizowane nieruchomości, byłby dziś dużo bardziej majętny. Firmy tworzące nowe technologie muszą nieustannie wymyślać coś nowego. Chwila nieuwagi może był początkiem końca. Wystarczy wspomnieć przykład fińskiej Nokii, niegdyś lidera rynku telefonów komórkowych. Nie zorientowali się, że konkurencja zaczyna ich doganiać i ponieśli sromotną klęskę. Dlatego z dużą dozą ostrożności należy traktować biznesy, które są oparte na chwilowej modzie. Modzie, która szybko może przeminąć. Na dłuższą metę warto zwrócić uwagę na ponadczasowe biznesy.

– Andrew, nie wiesz co mówisz. Może znasz się na spółkach wydobywczych i Botaroy Bauxite Haven rozpracowałeś perfekcyjnie, ale uwierz mi, w nowych technologiach to ja jestem ekspertem. Mam certyfikaty, które to potwierdzają.

Freshet nie miał już złudzeń, że ów skąpiący na butelkę wody mężczyzna ma znikome pojęcie o skutecznym inwestowaniu i bazuje głównie kreowaniu się na eksperta poprzez chwalenie się dyplomami, otrzymanymi zapewne za sam udział w jakimś kursie.

– – –

PS Drugi tom możliwe, że zostanie ukończony w tym roku. Pierwszy tom dostępny jest tu (link). Darmowy audiobook pierwszego rozdziału jest tu (link).

XXXIV „obiad czwartkowy” już za nami.

Posted by Marek | Posted in ciekawostki | Posted on 10-07-2022 8:04 pm

2

Przyjazd do Katowic to była także okazja, by spotkać się z Absolwentami w ramach kolejnego „obiadu czwartkowego”, czyli naszych cyklicznych spotkań dla posiadaczy wędek, by móc wspólnie debatować na temat rynków finansowych. W doborowym czas płynie wręcz błyskawicznie, więc zasiedzieliśmy do wieczora (choć część ekipy musiała niestety wyjść wcześniej), przez co na kolejny dzień zaspałem, bo wstałem dopiero po siódmej, ale trudno się mówi.

Dostałem też fantastyczne prezenty, w tym książkę z rysunkiem i dedykacją od autora. 🙂

Będzie co czytać. 🙂 Dziękuję.

Omówiliśmy oczywiście na jaki sektor trzeba zwrócić szczególną uwagę, także wędki w ruch! 🙂 Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania. 🙂

WIG20 – przegląd wykresu i parę wniosków

Posted by Marek | Posted in indeksy | Posted on 04-07-2022 1:19 pm

23

Miniony tydzień dla naszego flagowego indeksu upłynął pod znakiem najpierw małej euforii, a potem strachu. Kto kupował przypadkowe walory na przysłowiowego „czuja” np. w kwietniu, sam widzi jak jest.

Na giełdzie bardzo ważne jest wiedzieć kiedy grać, a kiedy zrobić sobie przerwę. Zapewne stali Czytelnicy doskonale pamiętają, że na wiele tygodni zrobiłem sobie od niej odpoczynek. Po co się szarpać z rynkiem, kiedy na wykresach nie ma nic sensownego? Nie ma sensu. Do gry powróciłem niedawno, o czym też była mowa we wpisie z 19 czerwca.

Po prostu na połów wyrusza się, gdy łowisko jest atrakcyjne, a nie gdy zapełnione niezliczoną ilością przepełnionych łódek. Łowisko zapchane łódkami to okres na giełdzie, gdy każdy już nakupił i liczy, że będzie rosło, zapominając, że skoro prawie wszyscy już nakupili, to kto niby będzie kupować od nich po wyższych cenach, by windować kurs?

Kto jeszcze nie przeczytał książki o losach Andrew Fresheta, nowojorskiego bankiera, niech to nadrobi, by nie popełniać błędów, których można było uniknąć.

Na giełdzie trzeba postępować z głową. Trzeba wiedzieć kiedy odpuścić, a kiedy skupić się na perełkach, bo nawet na spadkowym rynku trafiają się perełki. Rynek rozchwiany, a np. ujawniony na blogu CPS się tym nie przejmuje. Dlatego tak ważna jest umiejętność odsiewania ziaren od plew.

Ważne jest też wiedzieć, które walory warto trzymać dłużej, a które muszą mieć precyzyjnie wyliczone miejsce na sprzedaż (TP – target point/take profit etc.) i pozbywamy się ich bez mrugnięcia okiem.

O tym wszystkim decydują niuanse wynikające z doświadczenia. Takie niuanse omówię niebawem w Katowicach, a tydzień później w Warszawie. Pokażę czynniki, które sprawiły, że CPS od razu wpadł mi w oko. Omówimy wieloetapową selekcję i wzór, którego używam do obliczania miejsca na zamknięcie całej pozycji (TP) dla walorów, które zaliczają się do grupy „wykorzystać wzrost i uciekać”.

Na giełdzie nie można być wszędzie, trzeba wiedzieć co wybrać i unikać tłumów.

Tak samo z wyjazdami. Lepiej się odpoczywa, gdy nie trzeba walczyć o każdy skrawek plaży, stać w długiej kolejce po lody czy do toalety. Dlatego w wakacyjne weekendy odpuszczam największe turystyczne atrakcje, by też nie robić dodatkowego tłoku tym, którzy nie mogą sobie pozwolić na wolne w środku tygodnia. Plusem tej sytuacji jest to, że mam dwa weekendy w lipcu na podzielenie się swoją wędką. 😀

Kto ciekaw jak wyłapywać takie walory jak CPS, gdzie ustawiać SL, jak je klasyfikować (mieć wiedzę, czy to zagranie na dłuży czas czy na szybkie zabranie zysku), wie gdzie mnie znaleźć. 🙂 To będą zapewne ostatnie tegoroczne okazje.

Wiem, że wiele osób ma do mnie żal, że nie przyjeżdżam do Poznania, Gdańska czy Lublina. Nie raz w mailu mi się oberwało, że nie mam rozpiski na pół roku do przodu. Rozumiem i przepraszam za to, że to się nie zmieni. Szkolenia powstają spontanicznie i jest to dla mnie ciekawe hobby, gdzie mogę spotkać fajnych ludzi o podobnych – giełdowych zainteresowaniach. Na pierwszym miejscu zawsze jest jednak czas dla rodziny, a robienie dłuższych terminów oznaczałoby, że np. przepadnie mi występ dziecka, który pojawi się niespodziewanie, a tego bym sobie nie darował. Czas to najcenniejsze aktywo. Jestem już za stary, by odkładać wszystko na później. Za niedługo dzieci wyrosną i już nie pojeżdżę z nimi na rolkach, nie pochlapiemy się na basenie, nie zrobimy wspólnie kolejnej bajki. Także przepraszam, jeśli nie spełniam kogoś oczekiwań, ale kolejne terminy są niestety mało prawdopodobne, bo nie dam rady – jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Szanuję każdego kto ma odmienne zdanie, ale swojego nie zmienię. 🙂

Pozdrawiam wszystkich fanów giełdowego rzemiosła i życzę owocnych łowów. 🙂

Fantastyczny tydzień z zamkami w tle. :)

Posted by Marek | Posted in Podróże | Posted on 02-07-2022 4:41 pm

4

Ostatni tydzień to ponowna pętla podróżnicza, tym razem po górach i zamkach. Kto byłby zainteresowany bajką dla dzieci z autografem, to wizytując Zamek Dunajec w Niedzicy, udało mi się podpisać dobre kilkadziesiąt egzemplarzy książki „Podróże Julki i Krzysia. Zamki Polski Południowej”, którą można zakupić w kasach biletowych.

Od pracowników zamku dostałem bardzo dużo pochlebnych opinii na temat bajki, co mnie bardzo cieszy. Do tego pierwsza zamówiona przez nich pula książek błyskawicznie się wyprzedała, a teraz podpisywałem książki z drugiej dostawy. 🙂 Miło widzieć, że udało się napisać coś, co podoba się dzieciom, wszakże one są naszą przyszłością, więc im więcej pochłoną wiedzy, tym nasza przyszłość będzie bardziej kolorowa. 🙂

Zaraz zabieram się do odpisywania na zaległe maile, a kto jeszcze nie był w Niedzicy, podrzucę zachętę. 🙂