S&P500 – aktualizacja wykresu (czas na podnoszenie SL)
Posted by Marek | Posted in kontrakty terminowe | Posted on 28-02-2018 10:42 am
12
W przeciwieństwie do sytuacji na naszym grajdołku, za Atlantykiem sprawy wyglądają o wiele lepiej, co potwierdza też zasadność typowania sprzed trzech tygodni, kiedy to wbrew powielanym opiniom na temat krachu, pisałem, że to jeszcze nie ten moment na wielkie załamanie, dodając oczywiście na końcu, że „czas pokaże, a stop loss przypilnuje”.
Jak można zauważyć na wykresie kontraktów terminowych na S&P500, czyli instrumencie, na których można zawierać transakcje na indeks, timing był perfekcyjny i lokalny dołek okazał się faktem. Zatem czas pokazał, a stop loss przypilnował 🙂
Po takich dynamicznych wzrostach warto zabezpieczyć pozycję profitującym SL, czyli takim, którego wybicie (w razie ewentualnego zwrotu) zachowa wypracowany zysk. Zatem czas na podsuwanie w górę SL 🙂
I to jest konkret! Sam złapałem się za głowę widząc twój wpis z 7.02, ale jak widać to ty miałeś rację. Skąd to wiedziałeś?
czyżby pierwsze oznaki paniki w ostatnich dniach na indeksach w US?
zbliża się dużymi krokami czas próby czy wzrosty opisane w tym wpisie to rozpoczęcie nowej fali czy też tylko zdechły kot…
Niebawem się to okaże, dlatego też pisałem o podsunięciu SL, by jak największa część wypracowanego zysku powędrowała do portfela 🙂
Problemem jest jak zwykle nietrafiona polityka „wspierająca” gospodarkę. Wprowadzenie przez Trumpa ceł na wyroby stalowe + możliwe inne działania izolacjonistyczne USA mogą spowodować retorsje Chin i Europy. A stąd bliska droga do niezłej zawieruchy na całym świecie.
Podobna sytuacja izolacjonizmu gospodarczego USA miała swój szczyt przed wielkim kryzysem w 1929 o czym pewnie Marek mógłby napisać więcej.
Wszystko zależy od tego, jak to jest zaplanowane i czy zalety przewyższają wady.
Na pewno kraje, które mają gospodarki w małym stopniu zależne od zagranicy (w jak największym stopniu efektywne i samowystarczalne) mają przewagę nad tymi krajami, których gospodarki są zależne.
Kraje uzależnione od innych, w razie jakiejkolwiek zawieruchy, dostają mocno rykoszetem. Na przykład uzależnienie od gazu z Rosji, sprawia, że każde zakręcenie kurka na dłuższy czas jest bardzo boleśnie odczuwalne.
Tak samo niebezpieczne jest opieranie gospodarki wyłącznie na eksporcie. Popatrzmy na Chiny, które są montownią dla Zachodu. Wystarczy zablokować od nich import i sami „udławią się” swoim towarem, gdyż ich gospodarka jest uzależniona od zbytu za granicę. Bez chętnych na zakup ich towarów (mniej lub bardziej udanych jakościowo), Chiny wejdą w olbrzymią stagnację, co może zakończyć się rewolucją i kolejną Wędrówką Ludów, a na przybycie miliarda osób Europa nie jest przygotowana, choć Chińczycy słyną z pracowitości i niejednemu krajowi pomogliby rozwiązać problem z brakiem siły roboczej.
Reasumując, sytuacja jest optymalna, kiedy gospodarka jest samowystarczalna i posiada do tego lekkie nadwyżki produkcji, które mogą iść na eksport, ale w razie jego wstrzymania, nie trzeba by było zwalniać ludzi, gdyż eksport nie stanowi kluczowej roli.
To oczywiście tak w dużym uproszczeniu 🙂
@Rafi
Cła zaporowe USA, wpisują się w reformę podatkową Trumpa. Skoro celem tej reformy jest repatriacja kapitału (powrót dolarów do USA), to trzeba tym dolarom stworzyć warunki do inwestycji rzeczowych w USA. Takimi instrumentami są m.in. cła, która gwarantują ochronę rynku wewnętrznego, a tym samym zwrot z inwestycji.
USA na skutek gigantycznego deficytu na rachunku obrotów są bardzo zależne od zagranicy. Przez ostatnie lata ten deficyt był finansowany przez dodruk dolarów przez FED, ale FED nie tylko z tym skończył, ale zapowiedział, wprowadzenie działań odwrotnych (QT – Quantitative Tightening). W sytuacji zwijającego się petrodolara, mogłoby to się skończyć katastrofą dla USA, stąd reforma podatkowa i repatriacja kapitału, dalej ochrona własnej gospodarki, aby zmniejszyć zależność gospodarki od kapitału zewnętrznego.
Nie piszę, żeby to usprawiedliwić.
Jak katastrofalne skutki przynosi deregulacja (tzw. wolny rynek) przekonała się PL. Po 1989 r., kiedy słabiutki rynek został otwarty, Polska stała się importerem netto wszystkiego, co wcześniej potrafiła sama wyprodukować (boleśnie przekonało się o tym wiele polskich miast, ale symbolem jest Łódź – trzeba tam pojechać, żeby zobaczyć skutki upadku przemysłu lekkiego). Przez ponad 25 lat mieliśmy permanentny deficyt na rachunku bieżącym, który zmuszał nas do zaciągania długu za granicą (o zależności dłużnika od wierzycieli nie trzeba pisać).
2017 r., po raz pierwszy od prawie 30 lat, zamknął się w PL nadwyżką na rachunku obrotów bieżących…
Otóż to. Jest to doskonały przykład 🙂
Tyle, że wg mnie to trochę inna sytuacja. Po 1989 otwarto na wolny rynek centralnie sterowane i kompletnie nieprzygotowane do warunków konkurencji gospodarki państw postkomunistycznych. To musiało się skończyć dla nich katastrofą. Pytanie czy gospodarki centralnie sterowane i tak nie skończyłyby się katastrofą – słabej jakości niekonkurencyjne produkty.
Dzisiaj zależności wszystkich gospodarek są ogromne – podzespoły do niemieckich samochodów w 90% powstają poza Niemcami. Żyje z tego pół Europy środkowej, podobnie jak z produkcji AGD. Wyrafinowana elektronika tylko projektowana jest w USA, czy Korei Płd, a montowana w Chinach. O przemyśle odzieżowym, czy spożywczym nie wspomnę. Wojny handlowe i wprowadzanie ceł zakończą się dla jednych utratą miejsc pracy i biedą, a dla drugich silną inflacją. W tym scenariuszu wszyscy tracą, a ludzie wychodzą na ulice. Przykłady: arabska wiosna ludów, niepokoje w Meksyku, czy Izraelu miały głównie podłoże inflacyjne.
Nie twierdzę, że nie należy wspierać własnej gospodarki (sam staram kupować się Polskie produkty gdzie tylko mogę) i stawiać na niezależność gdzie to możliwe ale świat jest dzisiaj bardziej połączony niż kiedykolwiek – jedni mają surowce, inni technologię, kolejni kapitał, a jeszcze inni tanią siłę roboczą. Nagłe rozerwanie tych powiązań uruchomi spiralę śmierci – od zawirowań gospodarczych po niepokoje społeczno polityczne.
@Rafi
Przykład PL w 1989 r. i USA są oczywiście zupełnie inne. Chodzi tylko o to, że brak ochrony własnego rynku kończy się źle. Przekonała się o tym PL w 1989 r. i USA dziś.
USA to naprawdę kompletny bankrut z gigantycznym bezrobociem ukrytym w kreatywnej statystyce (z bezrobocia wyłącza się ludzi bez pracy > 12M, bo uznaje się, że jak nie znaleźli pracy, to znaczy, że jej nie chcą). Gdyby w USA liczyć bezrobocie metodami jak w PL to byłoby ponad 20%. USA to gigantyczny deficyt budżetowy i na rachunku obrotów bieżących.
Mają jednak póki co kilka asów w rękami (lotniskowce kontrolujące handel morski całego świata, silne i sprawne służby typu CIA oraz mit założycielski przekładający się na dumę narodową).
A tak w szczegółach:
Rafi:
Po 1989 otwarto na wolny rynek centralnie sterowane i kompletnie nieprzygotowane do warunków konkurencji gospodarki państw postkomunistycznych. To musiało się skończyć dla nich katastrofą.
Odp.
Nie musiało, gdyby rynek był chroniony i dokapitalizowany przez wolny bank centralny.
Rafi:
Pytanie czy gospodarki centralnie sterowane i tak nie skończyłyby się katastrofą – słabej jakości niekonkurencyjne produkty.
Odp.
Po to stosuje się działania protekcjonistyczne, aby dać gospodarce czas na dostosowanie – do czasu otwarcia (celem ekspansji).
Rafi:
Dzisiaj zależności wszystkich gospodarek są ogromne – podzespoły do niemieckich samochodów w 90% powstają poza Niemcami. Żyje z tego pół Europy środkowej, podobnie jak z produkcji AGD.
Odp.:
Zależności między gospodarkami są efektem globalizacji, czyli liberalizacji przepływu wszystkiego. Ale uwaga: od słabych do silnych.
Gospodarka RFN jest bardzo złym przykładem, bo jedzie na sztucznie zaniżonej walucie, która gwarantuje jej eksportową konkurencyjność i ta konkurencyjność rośnie z każdym rokiem wraz z kłopotami gospodarek południa Europy. Oczywiście na tym dopalaczu można jechać do czasu, aż nie wybuchnie inflacja.
Inny efekt kłopotów krajów południa Europy jest taki, że nie mając kontroli na własną walutą (bo pozbyły się jej na rzecz Europejskiego Banku Centralnego z siedzibą we Frankfurcie) mogą konkurować jedynie niskimi kosztami pracy (co jest i tak ograniczone z powodu socjalizmu europejskiego itd.)
Jeśli chodzi o produkcję podzespołów przez Europę Środkową na rzecz gospodarki RFN, to wynika to z podażowego charakteru gospodarek Europy Środkowej (niskie koszty pracy dla wzrostu konkurencyjności gospodarek zachodnich). To się jednak kończy, bowiem większość tych gospodarek od 2 lat przestawia się na gospodarek podażowych na popytowe. Tylko to pozwoli im na przetrwanie. Żeby pewne rzeczy zrozumieć, trzeba wyjść poza ramy ekonomii jako religii (mentalność ukształtowana w latach 90-tych).
Acha, konkurencyjność eksportu Chin jest sztucznie podtrzymywany przez zaniżanie kursu Juana.
Rafi:
Wyrafinowana elektronika tylko projektowana jest w USA, czy Korei Płd, a montowana w Chinach. O przemyśle odzieżowym, czy spożywczym nie wspomnę.
Odp.:
To o czym piszesz jest jedynie efektem globalizacji, która się zwija. Poczytaj o Pasie Rdzy (http://forsal.pl/galerie/813244,duze-zdjecie,1,rust-belt-jak-zardzewiala-fabryka-najwiekszej-gospodarki-swiata.html).
Gdyby nie liberalizacji handlu czy przepływu kapitału itd. produkcja z USA nigdy nie zostałaby przeniesiona do Azji. Ale zyski były za małe …
Rafi:
Wojny handlowe i wprowadzanie ceł zakończą się dla jednych utratą miejsc pracy i biedą, a dla drugich silną inflacją. W tym scenariuszu wszyscy tracą, a ludzie wychodzą na ulice. Przykłady: arabska wiosna ludów, niepokoje w Meksyku, czy Izraelu miały głównie podłoże inflacyjne.
Odp.:
Akurat inflacja jest w USA bardzo pożądana (żeby przyspieszyć deflację gigantycznego długu), więc wszystko jest OK.
Rafi:
Nie twierdzę, że nie należy wspierać własnej gospodarki (sam staram kupować się Polskie produkty gdzie tylko mogę) i stawiać na niezależność gdzie to możliwe ale świat jest dzisiaj bardziej połączony niż kiedykolwiek – jedni mają surowce, inni technologię, kolejni kapitał, a jeszcze inni tanią siłę roboczą.
Odp.: Wszystko się zgadza i stąd od zawsze powstawały sojusze. Tyle, że kończy się one wówczas, gdy ktoś uprawia free-riding i stosuje niepartnerskie zasady.
Rafi:
Nagłe rozerwanie tych powiązań uruchomi spiralę śmierci – od zawirowań gospodarczych po niepokoje społeczno polityczne.
Odp.: Może tak być, bo nikomu się nie podoba jak jego interesy są zagrożone (Chiny, RFN, Meksyk itd.). Historia wojen w Europie najlepiej ilustruje te mechanizmy. Wielka Brytania była specjalistką od wchodzenia w sojusze przeciwko temu, kto zagrażał jej pozycji w Europie. Stąd, wchodziła w sojusze z dawnymi wrogami przeciw niedawnym przyjaciołom i tak w kółko.
Rock, jestem pod wrażeniem bystrości przemyśleń! Miło będzie z Tobą dyskutować na liście 🙂
Pozdrawiam,
Marek
Jaki ustawiacie SL względem aktualnego kursu?