Szczyt klimatyczny w Katowicach i kwestia smogu

Posted by Marek | Posted in ciekawostki, Edukacja finansowa | Posted on 03-12-2018 7:21 pm

22

Rozpoczęty Szczyt Klimatyczny w Katowicach zmotywował mnie do dzisiejszego wpisu 🙂 Jak wiadomo odczyty czujników są w sezonie zimowym katastrofalne i to nie tylko na Śląsku, ale także w stolicy (stan na godzinę 19:00).

Przyczyn jest zawsze wiele, także dziś pokażę jak będąc posiadaczem kominka, można dołożyć swoją cegiełkę do czystego powietrza w najbliższej okolicy, a przy okazji będzie dodatkowy zysk dla portfela 🙂

Mowa o odpowiednim sposobie rozpalania od góry, które dominuje w Niemczech czy Szwajcarii, gdzie zrobiono kompleksowe badania potwierdzające spadek emisji zanieczyszczeń nawet do 80% w przypadku rozpalania od góry (linki do badań niemieckich i szwajcarskich).

Ową metodę pokazałem też swojego czasu Krzyśkowi, który jako jeden z pierwszych trafił do mnie lata temu na Ichimoku. Utrzymujemy po dziś dzień przyjacielski kontakt i zarazem wspieramy się w rozmaitych przedsięwzięciach. Tak też było przed laty, kiedy budowałem zeroenergetyczny dom (m.in. ocieplenie ścian styropianem o gr. 30cm). Gdyby nie Krzysiek i jego cenne wskazówki, w zdecydowanie większej liczbie miejsc dałbym się nabrać ekipie budowlanej na ich „wersje sztuki budowlanej”.

Epopeje budowlane to jednak temat na książkę, jak nie dwie, także wróćmy do tematu kominka. Na pewno każdy, kto jeszcze nie popadł w rutynę w związku, wie jak dużo potrafi w mroźne dni zdziałać wieczorna dobra muzyka, lampka wina i migoczące płomienie w kominku. Cała reszta dzieje się w mgnieniu oka 🙂

Jednak czarna na drugi dzień szyba i osmolone palenisko, sprawiające, że z salonu robi się nam kotłownia, są dosyć sporym minusem. Kłęby gęstego dymu rzucane na sąsiadów też nie są dobrym pomysłem.

Na to wszystko jest właśnie rozwiązanie w postaci rozpalania od góry, choć kiedy promowałem aktywnie tę metodę wśród lokalnych polityków, dla większości było to coś nierealnego, wielka abstrakcja. Na szczęście dla ludzi z otwartym umysłem jest to sposób, by zaoszczędzić nawet 40% opału bez konieczności częstego dokładania drewna, a dodatkowo pozbywa się problemu sadzy w kominie i palenisku.

Gdy kominiarz był u Krzyśka, to skwitował to słowami: „widzę, że pan jeszcze nie palił nigdy w tym kominku” 🙂 Nic więcej nie trzeba chyba dodawać.

Jak zrobił Krzysiek, by zaskoczyć kominiarza?

Etap pierwszy, ustawiamy drewno (duże szczapy u dołu, mniejsze u góry).

Następnie podpalamy od góry elementy zapalające. Można też robić to bardziej efektownie i potraktować drewno palnikiem – pozdrowienia dla Tomka za ten patent na szybkie podpalenie 🙂

Później pozostaje się cieszyć ciepłem.

I tak mijają godziny

i kolejne godziny

I dalej gorąco

Rozpalony po południu kominek przed północą dalej trzyma formę.

Nie ma też kłębów gęstego dymu 🙂 Palenie „bezdymne” wymaga paru prób, by wyczuć swój kominek i odpowiednio regulować dopływ powietrza, ale później robi się to już bardzo intuicyjnie i nie trzeba szorować osmolonej szyby.

Na koniec dodam, że bardzo ważne jest także suche, dobrze wysezonowane drewno. Jeśli użyjemy wilgotnych szczap, to będziemy wędzić pół okolicy bez względu na technikę palenia. Tak samo należy unikać drzew iglastych. Trochę reguł trzeba przestrzegać, ale warto. O paleniu od góry można poczytać też tu.

Dziękuję Krzyśkowi za zdjęcia i zachęcam do prób posiadaczy kominków, gdyż zysk będzie dla każdego. Sąsiedzi nie będą wędzeni, a my nie będziemy musieli rąbać tyle drewna 🙂

Komentarze 22 komentarze

Promuje ten sposób palenia od 1.5 roku wśród swoich znajomych, niestety nie są w stanie uwierzyć że np. węgiel może się w ten sposób rozpalić. Trudno ja zauważyłem oszczędności na paliwie (spalanie gazów) warto też wspomnieć o podkładaniu krokowym. Pozdrawiam

O paleniu węglem był już wpis jakieś dwa lata temu: http://www.technikaichimoku.pl/2016/12/szybko-ulatniajace-sie-pieniadze/
Kiedyś miałem jeszcze siłę chodzić po politykach licząc naiwnie, że coś „drgnie” 😉 Odzew była taki, że większość miała mnie za oszołoma. Niektórzy dyplomatycznie drążyli coś mniej więcej takiego: „Po co to robić, przecież nikt na tym nie zarobi”.

Z chęcią dowiedziałbym się o perypetiach przy budowie domu oraz to na co zwracać uwagę przy budowie aby się nie naciąć lub wybrać lepiej. O pompach ciepła naczytałem się już mega dużo a wciąż mam wrażenie że jest mało firm które są w stanie dobrze to zrobić oraz świadomość ludzi że to działa.

Kiedyś może uda mi się spisać swoje perypetie. Ja ekipę do pompy ciepła znalazłem dopiero z polecenia, bo ci znalezieni w necie i obdzwaniani po pierwszych pytaniach odpadali już w przedbiegach. Nie ma tańszego w eksploatacji bezobsługowego i uniwersalnego źródła grzania (CO + CWU) od pompy ciepła. Minusem jest oczywiście wysoki koszt zakupu, wielokrotnie przekraczający cenę kotła na węgiel. Generalnie najważniejsze to dobre ocieplenie. Wtedy nawet zwykłe ciepło z kuchni, rozprowadzone odpowiednio, w zupełności wystarcza aż do nadejścia mrozów. Wtedy przez wentylację dom się nieco wychładza, a nie chcąc mieć grzybów, trzeba zachować cyrkulację powietrza, więc uruchamia się ogrzewanie dla uzupełnienia strat, choć zaznaczam, że jestem ciepłolubem i poniżej 23C to nie moja bajka. Jakby decydowała żona, to pewnie przy 21C byśmy siedzieli i grzanie nie byłoby ruszane aż do -15C na zewnątrz 🙂

Też mi się wydaje że nie ma nic lepszego niż pompa ciepła, ale gwarantem jest dobra ekipa i dobry projekt, bo jak to nawali to koszty samej eksploatacji też mogą być wysokie. Fakt, koszt pompy ciepła i robocizny jest spory, jednak jeśli ktoś nie pokusi się na kominek to odpada robienie kominów w domu więc i koszt z tym związany.

Gorzej zapewne jak nawali prąd, to wtedy i pompa ciepła nie poradzi i na takie sytuacje awaryjnie chyba kominek warto mieć.

Marku, pozwole sobie polemizować z tym zdaniem:
„Nie ma tańszego w eksploatacji bezobsługowego i uniwersalnego źródła grzania (CO + CWU) od pompy ciepła”
Teraz już jest – ale trzeba spełnić pewne warunki – tańsze i bezobsługowe źródło grzania dla CO – kable lub maty grzejne plus instalacja fotowoltaiczna na dach, która przewymiarowana potrafi zasilić jeszcze auto elektryczne.

@Łukasz, prąd możesz magazynować np. Powerwall’em od Tesli 🙂

@Xaafuun, chodziło mi o komplet (CO + CWU), a nie samo CO. Pompa ciepła mająca COP 4.0 potrafi z 1kWh wytworzyć ciepło odpowiadające 4kWh z grzania grzejnikiem elektrycznym, także w tym kontekście jest bezkonkurencyjna dla domowych zastosowań.
Instalację PV oczywiście posiadam i nadwyżki wysyłam do sieci, także w ogólnym rozrachunku grzanie nic mnie nie kosztuje a i będzie czym auto ładować w razie potrzeby 🙂

Natomiast na pewno wraz z rozwojem technologii będą na pewno lepsze rozwiązania 🙂

A ja jestem zimnolubny 😀 my mamy w domu 18C i ogrzewanie włączamy właśnie, jak na zewnątrz jest ok. -5 – -10C 😀

@Marku, zwróć tylko uwagę jakie koszty poniosłeś na CO: „wygrodzenie” z domu pomieszczenia na kotłownie, kupno i montaż pompy ciepła + hydraulika w podłodze na całym domu + regulatory + przeglądy… Przy CO na maty/kable grzewcze, całe te koszty pomijasz i masz na PV i na starcie jesteś już na zero.

Pozdrawiam
Rafał

Tak, nie przeczę, zwracać się to będzie dłużej, ale tym samym źródłem grzeję wodę użytkową, więc chciałem by to było uniwersalne. Jakbym położył kable, to do wody i tak bym wybrał pompę ciepła, bo lubię długo posiedzieć pod gorącym prysznicem, a pompa wychodzi 4x taniej w eksploatacji niż bojler elektryczny, więc wybrałem po prostu pompę większej mocy.

Natomiast do kabli możliwe, że byłem nieco surowo nastawiony, bo znam dwie osoby, które je miały. Jedna kupiła jakieś duńskie i po ok. czterech latach jakieś spięcie czy coś innego, sprawiło, że całość padła. Firma która to zakładała, zwinęła się już z rynku, więc zrywał podłogę. Druga osoba użyła tego do odmrażania podjazdu garażowego i chodnika do drzwi. System padł już na pierwszym sezonie. Zawinił zapewne zły montaż.

Reasumując, każdy sam musi sobie przekalkulować co jest lepsze, u mnie największy koszt to grzanie ciepłej wody, bo jej zużycie jest duże, więc pompa ciepła do zarówno CO jak i CWU była najlepszym rozwiązaniem, najtańszym w eksploatacji, choć suma wydatków początkowych była duża. Pewnie gdyby były dostępne kolektory słoneczne dające radę także zimą, to wybrałbym co innego 🙂

Posiadacze tradycyjnych kotłów CO na paliwo stałe, mogą w nich założyć tzw palniki dymu. Jest to tani sposób na zwiększenie sprawności pieca i pozbycie się dymu.

Palniki Wery jeśli mnie pamięć nie myli.

12h palenia to niezły wynik. U mnie w mieście ponoć są jeszcze stare poniemieckie piece kaflowe, co potrafią trzymać ciepło 2 doby.

Tylko trzeba pamiętać o jednej rzeczy, przynajmniej jeśli chodzi o Uchwała antysmogowa dla Mazowsza (skoro screen jest z Warszawy)

Posiadacze kominków będą musieli wymienić je do końca 2022 r. na takie, które spełniają wymogi ekoprojektu lub wyposażyć je w urządzenie ograniczające emisję pyłu do wartości określonych w ekoprojekcie.

I nie pomoże tutaj jakiekolwiek spalania odgórne. Po prostu kominek jako taki emituje za dużo syfu w powietrze, to że nie zawsze widać to nie znaczy że nie leci.

Tak, to prawda. Tak jak też podają podlinkowane badania niemieckie czy szwajcarskie, emisję ogranicza się, a nie likwiduje całkowicie. Redukcja jest do 80%, a nie 100%, ale myślę, że przez te 4 lata warto i tak coś działać zamiast bezczynnie czekać 🙂

Marku, pozwolę sobie polemizować z tym zdaniem:
„Nie ma tańszego w eksploatacji bezobsługowego i uniwersalnego źródła grzania (CO + CWU) od pompy ciepła”
Teraz już jest – ale trzeba spełnić pewne warunki – tańsze i bezobsługowe źródło grzania dla CO – kable lub maty grzejne plus instalacja fotowoltaiczna na dach, która przewymiarowana potrafi zasilić jeszcze auto elektryczne.

Dobry wpis, pamiętam jeszcze poprzedni w tej tematyce.
Przy okazji, kolejny raz z serii „o 1gr za mało”, ustawione zlecenie K na URSUS 1.08. A tutaj otwarcie i minimalna 1.09 a zamknięcia 1.47, co dałoby 35%. Zdarza się 😛

Apropos energii, ropa zmierza powoli na $72? 🙂

Magia ognia.
Pozwolę sobie na kilka zdań bo pracuje w tym od kilkunastu lat. Nieskromnie powiem, że znam większość tej branży. Problem jest bardziej złożony niż się wydaje, a kominki są tu niestety chciałoby się powiedzieć niewinną ofiarą nagonki antysmogowej ale tak do końca nie jest. Chociaż zakaz palenia w nich da zapewne taki sam efekt poprawy jakości powietrza jak elektromobilność w polskim wykonaniu – w zakresie błędu statystycznego. Za zadymione miasta i wsie w większości odpowiada tzw. niska emisja, ale latem w miastach normy też są przekroczone! Dlaczego ? Przemysł, transport itp. Likwidacja złego stanu powietrza wymaga działań na wielu płaszczyznach.
Wracając – 8 na 10 kominków w Polsce jest wybudowanych niezgodnie ze sztuką a niektóre nawet wbrew obowiązującym przepisom. Połowa z tych 8 nadaje się do natychmiastowej rozbiórki bo zagraża życiu i zdrowiu użytkowników. Polskę zalała fala kiepskiej jakości wkładów kominkowych, które na Zachodzie nie znajdowały nabywców bo nie spełniały wprowadzanych norm np. niemieckiej BlmSCHV.2 bardziej rygorystycznej niż Ekodesign o którym się aktualnie mówi. Do tego złej jakości instalacja + kiepskie paliwo + niewyedukowany użytkownik i mamy to co mamy. Wielu z chęci zysku wmówiło inwestorom że każdy powinien mieć kominek. Wg mnie nie każdy. Tak jak nie każdy powinien jeździć przysłowiowym mercedesem i nie każdy powinien inwestować na rynkach kapitałowych.
Jak pokazywaliśmy kilkanaście lat temu palenie od góry to ludzie się pukali w głowę. Jak mówiliśmy o sezonowaniu drewna i sprawdzaniu wilgotności odpowiadano – a kto ma na taką zabawę ma czas (wodą niestety nie da się palić, a świeżo ścięte drzewo to 55-70% wilgotności). Jak prezentowaliśmy techniki i rozwiązania do maksymalnego wykorzystania wytworzonej przez kominek energii do ogrzewania domów – panie daj pan spokój. I w komin szło 400-500 stopni zamiast np. 200- 250 – da się to osiągnąć. Niestety niska kultura techniczna, braki w edukacji i brak poczucia odpowiedzialności za otoczenie ludzkie i środowisko (od rzucania niedopałków i parkowania na trawnikach po egoizm władzy kończąc) nie wziął się znikąd. Zabory, 2 wojny, emigracje i sowiecka okupacja zrobiły swoje na pokolenia. W polskich warunkach dobry kominek zdaje egzamin jako przejściowe źródło ogrzewania – paliwo jest do pozyskania lokalnie, do przygotowania własnoręcznie itd.. Zagazowujemy się patriotyzmem zamiast pragmatyzmem. W szkołach coraz więcej lekcji klepania paciorków zamiast choć kilku godzin ekonomii, a w życiu codziennym większości brakuje balansu. Skrajności i brak zrozumienia prowadzą do kłótni. Skłóconymi łatwiej się rządzi.
Swoją drogą szczyt klimatyczny ONZ w Katowicach, w grudniu da dosłownie poczuć w nozdrzach dużej części świata jak wygląda energetyczna gwarancja polskiej niepodległości – marketing poziom miszcz. Nawet na taką prestiżową imprezę co do jej miejsca brakowało wizji – może dlatego że w smogu mało co widać.
Dlatego chwała Ci Marku za dobrą edukacyjną robotę w ekologii, szczepionkach, inwestycjach, historii.
Zaglądanie na tego bloga i obcowanie z Twoim środowiskiem to jak kroplówka z tlenu i nadziei.

P.S. Jest w tej branży jeszcze sporo osób robiących dobrą robotę (jak wymienieni w artykule) więc może nie wszystko stracone, a Polska to jeden z większych producentów wkładów kominkowych całkiem sporo eksportujących w tym również na zachód.
Piękny proces palenia na zdjęciach. Czysta szyba, czyste szamoty, żar, niebieskie płomienie to tzw. holz gas – coś najwartościowszego ze spalania drewna.
Widać, że ktoś tutaj zna się na rzeczy od podstawy czyli porządnego wkładu kominkowego zaczynając. 😉

pozdrawiam ciepło

Przecież w całej europie palą kominkami i piecami, sami zaganiamy się sytuację bez wyjścia. Przecież nasi rodzinni producenci dostarczają piece i kominki na całą europę, to we Francji czy Niemczech można w nich palić ale już w Polsce już nie ?????????? Jakaś euro hipokryzja, jeśli piec i kominek spełnia wysokie normy które są naprawdę wysokie w końcu określone na podstawie naszej wiedzy i technologi XXI wieku to czemu nie możemy pozyskiwać z nich ciepła dla naszych domów?????? Dobrym przykładem jest firma defro która produkuje i piece i kominki oferując je z wymaganymi certyfikatami poczytajcie na ich stronach: http://www.defrohome.pl lub http://www.defro.pl a sami zrozumiecie że ta euro smogowa ściema ma uderzyć w Kowalskiego i nakłonić do zmian które pasują no właśnie komu pasują !!

@Marek – jaką masz pompę ciepła? Gruntową czy powietrzną? Słyszałem o kosztownych awariach gruntowych pomp, których naprawa kosztuje kilkadziesiąt tysiecy złotych, co mnie trochę od tej technologii odstrasza. Z kolei powietrzne pompy mogą nie osiągać zadowalającego COP.

Pozdrawiam!
Wojtek

Mam powietrzną i sprawdza się wyśmienicie, choć dopiero niecałe 5 lat chodzi (w tym okres na maksymalnych obrotach, kiedy było tzw. „wygrzewanie”, by usunąć wilgoć z wylewek. Przed położeniem desek trójwarstwowych na podłogę musiałem zbić ją do odpowiednio niskiego poziomu. Przy panelach nie byłoby aż takiego problemu, ale co drewno to drewno.

W kwestii COP, to zależy gdzie mieszkasz. Jeśli to Suwalszczyzna, to można zrobić czerpnię bazującą na gruntownym wymienniku ciepła, który będzie zaopatrywał pompę. Coś jak tutaj, tylko skierowane do pompy ciepła:

Ogólnie to przy dobrze ocieplonym domu, pompa głównie pracuje dla ciepłej wody w kranie. Raz nagrzany dom po prostu trzyma ciepło i pompa jedynie w mocne mrozy uruchamia się na kwadrans dziennie, by utrzymać temperaturę w obiegu podłogówki.

W kwestii awaryjności, to unikaj wszystkiego co jest produkowane poza Europą. Od wielu monterów słyszałem, że najtańsze pompy, te wiadomo jakiej produkcji, mają dosyć dużą awaryjność.