Ostatnio dostaję bardzo dużo zapytań odnośnie spółki Braster, także dziś weźmiemy ten walor pod lupę, zwłaszcza, że w marcu po raz pierwszy od ponad dwóch lat została pokonana linia Kijun-sen na interwale tygodniowym 😉
Braster – interwał tygodniowy
Do wykresu jeszcze wrócimy, ale najpierw parę słów o samej spółce, która została utworzona w 2008 roku przez grupę polskich naukowców i rozwija przełomowy sposób zastosowania ciekłych kryształów w diagnostyce raka piersi. Jednym słowem mają unikatowe w skali świata urządzenia, służącego do wczesnej diagnostyki raka piersi.
Ogólnie moje nastawienie, wobec idei tego typu badań profilaktycznych jakie oferuje Braster, jest bardzo pozytywne, gdyż jest to przełom i jak to ujął jeden znajomy onkolog: „pstryczek w nos dla konowałów”.
Zapewne mój blog czyta także wielu lekarzy, więc mogą potwierdzić, że wśród kolegów po fachu znają co najmniej jednego „pavuloniarza”, którzy może nie wstrzykuje pavulonu dla zysku, jak to robiono niegdyś w województwie łódzkim (a przynajmniej tylko ich złapano), ale zamiast człowieka, widzi w pacjencie tylko pieniądze, które można z niego zedrzeć na rozmaite sposoby. Czy to przez namawianie na wizyty prywatne, które pozwalają na „ominięcie” długiej kolejki w oczekiwaniu na zabiegi i wpisanie ich na bliski termin na NFZ, czy poprzez oferowanie nie zawsze najbardziej korzystnych dla pacjenta metod leczenia, ale tych, za które dostanie z NFZ największe pieniądze.
Oczywiście ci lekarze stanowią mniejszość, ale warto wiedzieć o ich istnieniu. Sam na swojej drodze, a przez ostatnie lata przechodziłem rzeczy, których nie życzyłbym nawet przysłowiowemu „największemu wrogowi”, jeździłem po wielu szpitalach, klinikach i gabinetach lekarskich i 90% napotkanych lekarzy to byli mili, uprzejmi i oddani sprawie pasjonaci. Natomiast najbardziej pamięta się owe 10% indolentów, którzy przepisywali leki, których nie powinno się ze sobą łączyć, czy wmawiali schorzenia, które nie istniały – na szczęście byłem na tyle przytomny, by w ciemno im nie wierzyć, tylko badaniami krwi potwierdzać czy faktycznie jest to taka, a nie inna infekcja.
Także wracając do meritum, dlaczego to „pstryczek w nos dla konowałów”? Dlatego, że wkłada kij w mrowisko dla całego biznesu mammograficznego, który jest obciążeniem finansowym dla NFZ.
Ktoś powie, ale przecież warto chodzić na mammografię. No i tutaj jest mały problem, gdyż to beneficjenci owego biznesu trzymają się kurczowo tej wersji.
Natomiast w Szwajcarii powiedziano zdecydowanie „nie” wobec masowych badań mammograficznych.
Jak uzasadniła to Szwajcarska Rada Medyczna (Swiss Medical Board):
„Łatwo jest promować badania mammograficzne, gdy większość kobiet wierzy, że zmniejszają on ryzyko zachorowania na raka piersi. Rada opowiadałaby się za prowadzeniem przesiewowych badań mammograficznych, gdyby wiara ta była uzasadniona. Niestety – nie jest”
Także całość opiera się na fałszywych dogmatach, których kurczowo trzymają się lobbyści i pewnie za niedługo, jak grunt będzie się im palił pod nogami, zorganizują akcję typu „mammografujemy bo myślimy, że nie trzeba używać mózgu” i zaczną zbierać podpisy, by nie dopuszczać do klubów seniora kobiet, które nie mają pełnej historii aktualnych mammografii.
Nie od dziś wiadomo, a potwierdzają to także badania polskich naukowców (np. „Wpływ promieniowania jonizującego na organizm człowieka”, Klinika Endokrynologii, Diabetologii i Leczenia Izotopami Katedry i Kliniki Endokrynologii, Diabetologii i Leczenia Izotopami Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, Family Medicine & Primary Care Review 2016; 18, 2: 174–179: tu pdf), że promieniowanie podczas mammografii jest szkodliwe, dlatego unika się zbyt częstych badań, ale przeprowadza się je, gdyż jak to ujęli Szwajcarzy, ludzie wierzą, że im to pomoże.
Prawdopodobnie część radiologów zachęca na te badania z przyzwyczajenia, że tak ma być i już, bo im tak powiedziano lub nie mają odwagi „podskoczyć” przełożonym.
Szwajcaria od masowych mammografii odeszła. Kiedy zrobi to Polska? Może jak NFZ, ZUS i cały budżet się załamią? Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że badania kliniczne urządzenia Braster przeprowadzone przez I Katedrę Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, potwierdziły bardzo wysoką skuteczność diagnostyczną. Także mamy alternatywę dla archaicznej mammografii i to alternatywę bez skutków ubocznych, jakie niosą częste naświetlania w przypadku promieniowania jonizującego.
Produkt zatem jest, pozostaje jeszcze kwestia jego „monetyzacji”, z czym jest już gorzej, gdyż mentalność społeczeństwa u nas jest taka, że „po co to kupować, skoro jest darmowa mammografia”?
Także cała nadzieja dla Brastera leży w rynkach zagranicznych. Jeśli uda mu się je podbić (oby nie łapówkami, jak to robią bogate koncerny – wpiszcie w Google np. „Glaxo skazane za łapówki”), to 20-30zł za akcję będzie bardzo realną wartością, ale nikt na giełdzie nie będzie opierał wyłącznie na zwycięskim scenariuszu. Takie coś jest dobre do inwestycji w startUp, kiedy nie ma wykresu a biznes dopiero się tworzy. Tak też zrobiłem jakiś czas temu inwestując w budowę browaru rzemieślniczego, mając świadomość tego, że jest wiele etapów, gdzie całość może się „zawalić” a akcje nigdy nie zobaczą giełdy, ale jeśli im się uda odnieść wielki sukces, to 1000% zysku nie będzie niczym nadzwyczajnym.
Wracając jednak do meritum, na giełdzie możemy zerknąć na wykresy, więc warto z tego korzystać 🙂
Co widzę? Na interwale dziennym cena odbiła się dziś od linii Tenkan-sen. Przed nami Kijun-sen. Z klasycznej euklidesowej analizy mamy jakąś niegłupią formację. Dla odważnych, z małym stopem, może być to całkiem ciekawa gratka 🙂 Oczywiście, najpierw struktura musi zostać wybita 🙂
Reasumując, na tym walorze widzę dwie strategie. Pierwsza to krótkoterminowa spekulacja związana z grą na wybicie na podstawie setupu z klasycznej AT. Druga opcja, dla graczy długoterminowych, to wykorzystanie np. IKZE, by jakiś pakiet ulokować na emeryturę, licząc, że model sprzedażowy się powiedzie. Jeśli w ciągu dekady nastąpiłoby odejście od archaicznej masowej mammografii tak jak to zrobili Szwajcarzy, to Braster będzie mógł spijać śmietanę (oczywiście wymaga to przełamania silnego lobby, które pilnuje owego dochodowego biznesu, co nie będzie łatwe). Przekładając to na kurs giełdowy, gdyby wygrali z lobbystami od konkurencyjnej, archaicznej i niosącej ryzyko metody, to Braster mógłby spokojnie być wyceniany na miliard złotych 🙂