Renesans Bitcoina – czy czeka nas powtórka z rozrywki?

Autor: Marek | Posted in ciekawostki | Opublikowano 09-07-2019 11:25 am

26

Czołowa waluta rozliczeniowa do hurtowego handlu narkotykami znów zaczyna zbierać wokół siebie liczne grono fanów. Hmm skąd my to znamy?

W grudniu 2017 roku przestrzegałem przed bańką spekulacyjną, by nikt nie dał się nabrać modzie panującej na kryptowaluty.

BTC/USD

BTC/USD

Od tamtego momentu przez cały rok bitcoin był w defensywie i zszedł poniżej poziomu 4000$, by w kwietniu tego roku wybudzić się z letargu. Rozwiń »

Obligacje 500+ Idealny instrument dla zabieganych rodziców

Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 30-06-2019 5:29 pm

24

Już jutro poszerzy się grono beneficjentów dla Rodzinnych Oszczędnościowych Obligacji Skarbowych, gdyż są one zarezerwowane wyłącznie dla rodziców pobierających świadczenie 500+, którzy zgodnie z ideą świecącą tym obligacjom, zamiast na konsumpcję mogą otrzymywane środki przeznaczyć na długoterminowe oszczędzanie. Rozwiń »

XXVIII „obiad czwartkowy”, czyli kolejne spotkanie w gronie Absolwentów

Autor: Marek | Posted in ciekawostki | Opublikowano 18-06-2019 9:45 pm

11

Tym razem okazja na wspólne przeglądanie zagrań nadarzyła się w Warszawie. Było to zarazem bardzo wyjątkowe spotkanie, gdyż odwiedziła nas płeć piękna 🙂 Piękna i zarazem utalentowana 🙂 Na II Zlocie Absolwentów (2020?) trzeba będzie zorganizować boisko do siatkówki plażowej 🙂

Standardowo omówiliśmy nurtujące przypadki i dokonaliśmy korekcji błędów. Była też dywagacja ze strony Jacka co zrobić z akcjami Play’a, które od wielu tygodni rosną w portfelu. Od razu ją szybko ucięliśmy, gdyż nie ma mowy o bezmyślnym wyskakiwaniu z pociągu. Dzisiejsze +7,57% do kolekcji potwierdziło te sugestie 🙂

Prym w dyskusji wiódł przez spory czas Andrzej, który pomimo gorączki zjawił się u nas, pędząc prosto z meczu piłkarskiego (wygranego). Sporo się śmialiśmy, a Andrzej z longami na złocie, czy wcześniejszymi szybkimi strzałami jak te na kawie, może spokojnie odcinać kupony z giełdowego fachu. Jednak kiedy przychodził na „obiady czwartkowe” wiele lat temu, to aż się załamywałem widząc jego zagrania, gdyż błędów była co nie miara. Jego przykład pokazuje jak ciężką i rzetelną pracą można było pokonać stare nawyki. Brawo Andrzej! Rozwiń »

S&P500 – aktualizacja wykresu

Autor: Marek | Posted in indeksy | Opublikowano 11-06-2019 2:58 pm

20

Tydzień temu w komentarzach dałem znać, że wyrysowała się formacja harmoniczna i choć sam longów nie grałem (tego typu formacje nie należą do mojego warsztatu, którego używam na co dzień), to wielu znajomych widząc na kontraktach terminowych równość fal, zajęło od razu longi dając mi znać, że są „po drugiej stronie”.

Ostrzegałem wtedy przed szarżą byków i każdemu, kto zagrał wcześniej shorty, sugerowałem zabezpieczenie wyniku, by rajd byków nie skasował zysku. Jak widać ostrzeżenie przyszło w samą porę, by nie zostać stratowanym przez gnające byki 🙂

Kontrakty terminowe (Es-mini) na indeks S&P500

Kontrakty terminowe (Es-mini) na indeks S&P500

Natomiast obecnie wyrysowała się piękna formacja „V” (Wiki), także plan minimum byków można uznać za zaliczony, gdyż wierzchołek C został osiągnięty, czyli całe „V” jest już widoczne. Rozwiń »

Oszczędzanie + loteria: Obligacje Premiowe POS0420

Autor: Marek | Posted in ciekawostki, Edukacja finansowa | Opublikowano 03-06-2019 2:02 pm

24

Jak wiadomo lokaty bankowe są na bardzo niskim poziomie, a promocyjne stawki typu 3-4%, dla osób od lat wybierających najlepsze lokaty, są po prostu nieosiągalne, gdyż albo promocje są dla nowych klientów (a skoro wcześniej korzystali z danej promocji, już nie spełnią warunku), albo są premią za założenie konta (ale wytrawni łowcy lokat już dawno wszelkie konta pozakładali), albo chodzi o nowe środki (czyli te które wygasają z poprzednich promocyjnych lokat w danym banku już nie wchodzą w grę).

Jednym słowem nie ma lekko na rynku lokat. Pomijając oczywiście banki o niepewnej przyszłości, gdzie zamrażanie pieniędzy jest z dreszczykiem emocji i już dużo lepiej obracać spekulacyjnie papierami owych banków i jak jest sygnał kupna, to z ciasnym SL można się załapać na wystrzał.

Niemniej jednak, nie każdy ma czas i nerwy na giełdę, a trzymanie pieniędzy na 0,5 czy 0,7% mija się z celem. Przypadki obligacji korporacyjnych pokazały już wielokrotnie, że to rynek bardziej ryzykowny od akcji, gdyż można już na oczy nie zobaczyć całego wkładu (przykładem są obligacje Ganta czy GetBacku), także z bezpiecznych papierów pozostają już wyłącznie obligacje Skarbu Państwa. Rozwiń »

27 maja 1947

Autor: Marek | Posted in Patriotyzm | Opublikowano 27-05-2019 9:08 pm

8

Dawno nie było nic z wpisów o tematyce patriotycznej, także czas to nadrobić. Dziś mija 72 rocznica wydarzeń znanych jako potyczka w Lesznie. Pomimo zakończenia II Wojny Światowej, jak to zawsze bywa w krajach okupowanych, na terenie naszego kraju pozostawały liczne oddziały radzieckie, które miały pilnować, by marionetkowe władze PRL wykonywały to, co do wasala należy. Co gorsza sowieci przemieszczali się swobodnie po terytorium naszego kraju, rabując, gwałcąc i zabijając dla zabawy, w celu demonstracji siły. Nawet przy jawnych i ciężkich przestępstwach nie podlegali naszym sądom, a od swoich radzieckich przełożonych otrzymywali medale.

Z taką grupą podróżował Feliks Lis, z zawodu krawiec. Wśród nich przebywała piękna 21-latka, która korzystając z upojenia alkoholowego żołnierzy, po cichu błagała o pomoc. Została wbrew swej woli uprowadzona z dzieckiem, które sowieci porzucili na dworcu, a ją wieźli ze sobą do jednostki. Była to Zofia Rojuk.

Feliks Lis natychmiast powiadomił o tym konduktora, a ten Służbę Ochrony Kolei i inne służby. Nic to nie dało, a interweniujący kapral usłyszał: „uchodzi Poliaki, bo was pozastrzelam”. Poinformowano wtedy leszczyński garnizon Wojska Polskiego, gdzie dyżur pełnił 22-letni podporucznik Jerzy Przerwa, posiadający liczne odznaczenia wojskowe, w tym jedno za zdobycie Berlina. Rozwiń »

S&P500 – co z nadchodzącą bessą w USA? – rzut okiem na wykres i koncentrację pozycji

Autor: Marek | Posted in indeksy | Opublikowano 17-05-2019 6:42 pm

27

Za oceanem robi się coraz ciekawiej i nie chodzi nawet o ciągłe zakłady o to, czy bessa rozpocznie się z pułapu cenowego mającego „3” z przodu, czy wcześniej, które oczywiście również są interesujące, ale najbardziej ciekawa jest ogólna geneza amerykańskiej hossy, o której zapewne już wiele osób słyszało, gdyż głównym paliwem są rekordowe skupy własnych akcji przez firmy 🙂

Nie ma chętnych na zakup? Żaden problem, ogłaszamy buyback i sami będziemy podbijać kursy.

Rynek dowiaduje się o buyback’u? Inwestorzy zaczynają skupować, bo przecież skoro gigant ma sam swoje akcje podbijać, to kupimy teraz i mu oddamy. Zysk bez ryzyka, zwłaszcza, że są bite historyczne rekordy jeśli chodzi o przeznaczane na buyback sumy. Takiego szaleństwa jeszcze nie było.

Zatem na Titanicu zabawa trwa w najlepsze, ale koniec jest tutaj z góry znany. Pieniądze na buyback’i się skończą i zadziała efekt śnieżnej kuli.

Niedawno Buffett poinformował, że jego wehikuł zakupił akcje Amazona. Decyzję podjął jeden z jego zarządzających. Jak to usłyszałem, stwierdziłem, że jak Buffett odejdzie, to oby namaszczeni przez niego następcy rozsądniej dobierali zakupy. Inaczej nie wróżę im wielkiej przyszłości. Choć z drugiej strony, skoro do zarządu JSW wchodzi młodzian po licencjacie z turystyki i rekreacji na AWF, to może i następcy Buffetta mają przyszłość?

Także wiemy, że obecnie wzrosty nie są kwestią prężnie rozwijających się gigantów, a jedynie wydawaniem ogromnych zasobów gotówki na zakupy swoich akcji.

Co na wykresie? Indeks zatrzymał się linii Kijun-sen. Wcześniej Tenkan-sen przeciął Kijun-sen. Najbliższe sesje pokażą czy Tenkan-sen wróci ponownie do góry. Jeśli nie, to niedźwiedzie pewnie trochę pobuszują. Warto obserwować.

S&P500 - interwał dzienny

S&P500 – interwał dzienny

Na koniec jeszcze rzut okiem na pozycje „grubych graczy”.

Large Speculators redukowali longi. Commercial redukowali shorty, ale dalej one u nich dominują. Small Speculators w 69% obstawiają longi.

Czy drobni gracze wskażą kierunek? 🙂 Jak myślicie?

Spółki „made in China” na GPW, czyli sposób na „robienie w konia”- Casus Peixin, Fenghua i JJ Auto

Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 08-05-2019 7:36 pm

19

Wszystkie chińskie spółki obecne na GPW mają już zawieszone notowania. Od wczoraj nie jest możliwy handel na akcjach pierwszej chińskiej spółki, która weszła na GPW, czyli Peixin. Handel na niej trwał najdłużej (ostatnia transakcja była w kwietniu). JJ Auto było grane ostatni raz w 2015, natomiast Fenghua Sole Tech w 2016.

Kiedy owe chińskie spółki wchodziły kolejno na giełdę, wiele osób pytało mnie o opinię i zawsze odpowiadałem pytaniem: „Skoro to takie dobre spółki, to dlaczego w jednym z najbogatszych krajów świata, jakim są Chiny, nie przeprowadzają swoich ofert, tylko robią to na bananowej GPW?”

Wydawało mi się wtedy, że szukają po prostu „jeleni”, by zebrać pieniądze, „przepalić” je na pensje prezesów i zwinąć nogę, bo osób o imieniu i nazwisku prezesa są w Chinach dziesiątki milionów, więc szansa na odzyskanie czegokolwiek jest praktycznie zerowa. Rozwiń »

Mroczne strony tradingu – cz. I – Casus Idea Banku w zagraniu Michała

Autor: Marek | Posted in Edukacja finansowa | Opublikowano 07-05-2019 12:23 pm

6

W tym roku wśród moich Uczniów na naszej głównej grupie dyskusyjnej (dla Absolwentów po komplecie szkoleń) praca kwitła bardzo dobrze. Coraz częściej pojawiają się spółki amerykańskie (tutaj ukłony dla Rocka za rozruszanie tego segmentu, zwłaszcza, że grudniowy dołek sprowadził wiele walorów do parteru), ale i na naszym grajdołku było wiele okazji do gry dużym kapitałem, które wykorzystywali Adepci np. zakupy 11bit w lutym, ale dziś nie będzie o tym, tylko skupimy się na czymś ważniejszym i wybierzemy te najgorsze wybryki.

Trzymanie się zasad jest dla jednych proste, wręcz oczywiste, ale czasem zdarzają się sytuacje zgoła odmienne. Długo z Michałem pisaliśmy jeszcze potem o czynnikach jakie to powodują i pozwolił mi, ku przestrodze dla innych, posłużyć się edukacyjnie na blogu jego historią.

Setup związany był z okazją na Idea Banku, gdzie Michał wyliczył sobie zasięg 7zł, przy zakupie po 3zł. Realizację opisał później na naszej grupie.

Setup był związany z materiałem z Esencji spekulacji, także nad technicznymi aspektami nie będziemy się tutaj rozwodzić, gdyż nie są na potrzeby tego wpisu istotne 🙂

Szczegóły mogą Absolwenci doczytać w archiwum na Liście Absolwentów (nie mylić z ListąES dla osób początkujących) w poście Michała z 8.02.2019 w wątku o wnioskach.

Skupimy się tutaj na czymś uniwersalnym, gdyż każdy może mieć rozmaite metody, ale najważniejsza jest dyscyplina.

Michał wyznaczył sobie na wykresie moment sprzedażowy na 7zł i przy zakupie po 3zł, zysk z danej transakcji byłby przyzwoity. Jednak mimo swoich wyliczeń, zamiast czekać na zasięg, przestraszył się czarnej świeczki i poddał się.

Jest to typowy błąd, który jest piętą achillesową wielu graczy, bez względu na to jakie mają metody. Kupują coś licząc na dany zasięg, po czym zamiast cierpliwie czekać, sprzedają z małym zyskiem.

U Michała, jak mi wspominał, największym problemem był walor na którym zagrał, gdyż nie wierzył on w sukces, myśląc, że jak „rozpalona spekuła” zacznie wiać, to on nie zdąży wyjść i na każdym kroku widział odwrót.

Dlatego dla własnego spokoju, nie warto brać spółek w które się nie wierzy.

Kolejnym problemem była zbyt duża wielkość pozycji, co było niedopuszczalne.

Przestrzeganie metod z Esencji spekulacji, gdzie precyzyjnie jest już na początku szkolenia określony pierwszy etap kontroli ryzyka, który potem poprzez zarządzanie kapitałem jeszcze bardziej zostaje uściślony sprawia, że bankructwo jest praktycznie niemożliwe. Nawet 50 stratnych zagrań pod rząd (z setupów takich jak ten na Idei), przy skrupulatnym trzymaniu się reguł dotyczących SL, sprawia, że dalej na rachunku będzie większość środków.

Michał natomiast, kolokwialnie rzecz ujmując, „poleciał po bandzie” i „zapakował się pod korek”. Nic dziwnego, że każde fluktuacje na tym walorze przyprawiały go o gęsią skórkę.

Zbytnie szarżowanie z kapitałem to najczęstszy błąd prowadzący do porażki. Mimo, że tyle wałkuję to na szkoleniu, średnio raz na dwa lata dostaję maila od Ucznia, który pisze, że „popłynął”. Kiedy pytam jak to możliwe, przecież dostał wędkę z metodologią nacechowaną na maksymalne bezpieczeństwo kapitału, to odpisuje, że czytał gdzieś na necie o piramidowaniu na dużym lewarze i zagrał parę razy va bank, gdzie mu się udało, więc dorzucił więcej i nagle czar lewara prysł. Konto wyzerowane. Zawsze tak się kończy gra va bank. Prędzej czy później konto będzie puste. Michałowi się upiekło i mam nadzieję, że więcej tego typu głupoty nie zrobi 🙂

Chęć łatwych pieniędzy potrafi czasem zaślepić zdrowy rozsądek. Pamiętajcie, na giełdzie trzeba być zawsze czujnym, gdyż nawet najmniejsze rozkojarzenie, będzie bardzo bolesne dla portfela. Niestety w trakcie hossy zbyt wiele osób o tym zapomina.

Pół biedy, kiedy jest się młodym, wtedy jest całe życie na odzyskanie kapitału. Gorzej, kiedy jest już wiek emerytalny za pasem. Wtedy zerowanie oszczędności jest bardzo bolesną lekcją.

Dlatego podstawowa zasada każdego inwestora powinna brzmieć: „po pierwsze chronić kapitał”.

Pomiędzy rozsądnym inwestowaniem a hazardem jest cienka granica. Gra va bank sugeruje, że już dawno została przekroczona i trzeba się opamiętać zanim będzie za późno.

Inwestor po godzinach: Rodos – rozrywka dla umysłu i błogie lenistwo

Autor: Marek | Posted in Podróże | Opublikowano 06-05-2019 8:25 pm

9

W drugiej połowie kwietnia na Rodos, przepiękną grecką wyspę, zjechali z wielu stron świata amatorzy gry królewskiej. Odbywały się tam bowiem w 5* hotelu Sheraton Szachowe Mistrzostwa Świata pod auspicjami ACO. W sumie wystartowało 280 uczestników z 30 krajów. Jako, że jestem wielkim miłośnikiem rozrywek umysłowych, nie mogło mnie tam zabraknąć 🙂

Było to dla mnie wielkie przeżycie i stwierdziłem, że zacznę regularnie jeździć na międzynarodowe turnieje, zwłaszcza te w ciekawych zakątkach, gdyż niesamowicie mobilizuje to szare komórki do działania.

Zwłaszcza w blitzu, czyli rozgrywce, gdzie każdy zawodnik ma na zegarze niewielką ilość czasu na rozegranie partii. Na Rodos w turnieju blitza było to 5 minut na osobę. Jest to czas, kiedy mózg musi pracować na najwyższych obrotach, by szybko podjąć jak najlepszą decyzję, obliczyć błyskawicznie mnogość wariantów i jeszcze po drodze zastawić jakieś pułapki na przeciwnika.

Szybkie podejmowanie jak najlepszych decyzji przydaje się potem w czasie zaskakujących biegów wydarzeń, które mogą się przytrafić zarówno w codziennym życiu jak i pracy zawodowej, a szczególnie dla osób prowadzących własne biznesy, kiedy na każdym kroku może coś wyskoczyć.

W blitzu ostatecznie zająłem 33 miejsce. Dużo aspektów muszę jeszcze poprawić, ale w ostatniej rundzie byłem o krok od pokonania Spyridona Skembrisa, czterokrotnego szachowego mistrza Grecji.

W turnieju głównym (tempo gry 90 minut na 40 posunięć + 15 minut na dokończenie partii + 30 sekund bonifikaty za każdy ruch) poszło mi już gorzej i zająłem 35 miejsce.

Oczywiście najlepiej być zwycięzcą, choćby po to, by przeżyć tę chwilę jak tłum wrzuca cię do basenu 🙂

Żeby było śmieszniej, wcześniej tłumaczyłem wielokrotnie dzieciom, że w ubraniu nie wolno tam wskakiwać, bo już w pierwszy dzień tuż po przybyciu był sprint na basen 😉

Po turnieju przyszedł czas na błogie lenistwo i poświęcenie już kompletnie całego czasu wyłącznie dla rodziny. Praktycznie moglibyśmy wcale nie opuszczać hotelu, gdyż było tam wszystko czego potrzeba, łącznie z prywatną plażą, kortem tenisowym, salami do squasha, licznymi basenami, sauną, bilardem, siłownią czy salą zabaw dla dzieci.

Jednak ileż można siedzieć tylko w hotelu? 🙂

Cała wyspa jest warta objechania, zwłaszcza, że trasa jest bardzo malownicza. Trzeba tylko uważać, by nie zagapić się na drodze.

Praktycznie z każdego wzniesienia są przyjemne dla oka widoki.

Wieczorami obowiązkowo warto się przechadzać po plaży w promieniach zachodzącego słońca.

Spacery w nocy też są bardzo klimatyczne i było to obowiązkowym punktem naszego pobytu 🙂

W sumie w dzień też nabijaliśmy kilometry 🙂

bądź skakaliśmy po kamieniach 🙂

Detoks giełdowy uważam za zaliczony, także niebawem będzie co nieco wpisów z tematyki inwestycyjnej. Zaczniemy od mrocznych stron tradingu 🙂

Parę refleksji i Wesołych Świąt Wielkiej Nocy

Autor: Marek | Posted in inne | Opublikowano 15-04-2019 6:24 pm

14

Wiosna już w pełni, u mnie w sadzie coraz więcej drzew obsypuje się kwiatami, a że do tego trwa właśnie Wielki Tydzień, to chciałbym złożyć Czytelniczkom i Czytelnikom jak najlepsze życzenia, by Święta Wielkiej Nocy były radosne, pogodne i miło spędzone w rodzinnym gronie.

Jak tylko wrócę za parę tygodni z wyjazdu, zrobię zapowiadany ostatnio wpis o idealnym miejscu na lokowanie środków (zawsze wygrywające z inflacją), kiedy nie ma się czasu na giełdę lub daje ona zbyt wysokie skoki ciśnienia, których chciałoby się uniknąć.

Tymczasem znikam na jakiś czas, by pobyć tylko z rodziną z dala od internetu. Utraconego czasu nigdy nie zrekompensują pieniądze zarobione na longach czy shortach, zatem warto czasem zrobić sobie od giełdy detoks. Dzieci tak szybko dorastają, że człowiek się nawet nie zorientuje kiedy wyfruną z gniazda.

Na koniec dla własnych refleksji podrzucam fragmenty niezwykle genialnego artykułu autorstwa Jacka Kaniewskiego, które co prawda już niegdyś publikowałem na blogu, ale w tego typu kwestiach odświeżania wiedzy nigdy za wiele, zwłaszcza kiedy jest się w związku małżeńskim.

Andrzej Malinowski jest jednym z głównych elektryków w fabryce. Codziennie o 7.00 rano bierze kanapki i wychodzi do pracy, żeby zdążyć na 7.15. Kiedy wraca do domu po godzinie 15.00, razem z żoną Anną i trójką dzieci siadają do obiadu. Po południu Andrzej odpoczywa, najczęściej zatapiając się w lekturze prasy, dzieci odrabiają lekcje. Wieczorem odwiedzają ich znajomi. Panie rozmawiają o dzieciach, panowie o nowym projekcie, który aktualnie wspólnie opracowują w fabryce.

W sobotę Malinowscy najczęściej odwiedzają rodziców Anny, czasem jadą na dłuższy spacer do lasu za miastem. W niedzielne popołudnie najstarszy syn, Wojtek, niemal rytualnie zasiada z ojcem do warcabów. Wakacje spędzają na wsi u rodziców Andrzeja. Andrzej jest jedynym z siódemki rodzeństwa, któremu udało się porzucić wieś, zdobyć zawód i pracę w mieście. Andrzej i Anna są porządnym, uczciwym, po prostu „dobrym” małżeństwem. Anna dba o dzieci i dom, ale także pielęgnuje więzi z rodziną i przyjaciółmi. Andrzej przede wszystkim zapewnia rodzinie utrzymanie, a także pomaga Annie w rozwiązywaniu poważniejszych problemów wychowawczych i podejmowaniu ważniejszych domowych decyzji. Czasem się kłócą, czasem nie mogą się zrozumieć, ale w takich trudniejszych sytuacjach Anna może zawsze wypłakać się siostrze. Anna i Andrzej są szczęśliwi, że nie dotykają ich takie kryzysy małżeńskie, jak niektórych znajomych.

Wojciech Malinowski, najstarszy syn Andrzeja i Anny, wyjechał na studia do Warszawy, skończył prawo i obrał ścieżkę kariery adwokackiej. W 2010 roku, mając 30 lat, ożenił się z Agnieszką, uroczą absolwentką ekonomii, którą poznał podczas Erasmusa w Lizbonie. Kiedy brali ślub, Agnieszka miała już dobrą pracę jako doradca finansowy w warszawskiej sieci salonów samochodowych. Cztery lata później przyszło na świat ich pierwsze dziecko. Oboje jeżdżą do pracy swoimi samochodami, wymieniając się co tydzień obowiązkiem podwożenia córeczki do żłobka. Żeby spokojnie dotrzeć do swoich biur na 8.00 muszą wyruszyć około godz. 7.00.

Praca obojga jest trudna, stresująca, wymaga skupienia i szerokich kompetencji, ale nagrodą jest rozwój osobisty i pensja z atrakcyjnymi dodatkami socjalnymi. Młodzi Malinowscy wracają do domu najwcześniej około 18.00 (praca do 17.00 z obowiązkową godzinną przerwą na lunch, po pracy drobne zakupy). Córeczkę ze żłobka odbiera niania.

Zarówno małżeństwo Andrzeja i Anny, jak i Wojtka i Agnieszki, to typowe dobre małżeństwa swoich czasów. Związki ludzi uczciwych, pełnych dobrej woli i zwykłych ambicji, wolnych od patologii, w istocie podobne do tysięcy rówieśników. Co takiego zmieniło się w społeczeństwie, że przeciętne małżeństwa zawierane po II wojnie światowej potrafiły przetrwać trudne chwile i ocalić związki, w kolejnym pokoleniu rozpada się już co piąte małżeństwo, a w następnym co trzecie?

Wśród głębszych przyczyn (czynników) wzrostu liczby rozwodów najczęściej wymienia się m.in. zmiany w systemie wartości, spadek religijności, indywidualizm, seksualizację relacji, społeczne przyzwolenie na rozwody czy konsumpcyjny styl życia.

Przy tak wysokich wskaźnikach rozwodów nie można już przecież powiedzieć, że rozpadają się tylko związki patologiczne, złe, czy takie, w których brakuje dobrej woli małżonków. Nie mamy już do czynienia wyłącznie z marginesem ludzkiej słabości, który obecny jest na obrzeżach wszystkich dziedzin życia. Musi działać jakiś czynnik wzmacniający zwykłe, przeciętne problemy, który sprawia, że kryzysy możliwe do zażegnania w sprzyjających warunkach, masowo stają się przyczyną rozpadu potencjalnie dobrych małżeństw.

Powojenne pokolenie statystycznych państwa Malinowskich (dziadków) mieszkało na wsi. Podział ról w wielopokoleniowej rodzinie był jasny. Więzi wzmacniał wspólny przedmiot troski, jakim było gospodarstwo oraz wychowanie dzieci. Żona czuwała nad mężem, będąc blisko niego, on dawał jej poczucie bezpieczeństwa i stałości rodziny.

Drugie pokolenie, Andrzeja i Anny, zaczyna spełniać marzenie o wygodnym życiu w mieście. Mężczyzna zostaje wyrwany z tradycyjnego, okrzepłego przez setki lat stylu życia i idzie do pracy. Żona zaczyna tracić kontakt z mężem w zakresie  emocji związanych z pracą. W życiu wiejskim dobrze wiedziała, czym w danej chwili się zajmuje, często mu pomagała, wspólnie radzili się  w sprawach dotyczących gospodarstwa. Nie musieli umieć ze sobą szczególnie rozmawiać, wszystko było wiadome, oczywiste, rozumieli się bez słów. W pracy w fabryce przestało to mieć sens. Nie mieli w tej przestrzeni wspólnych tematów. W życiu wiejskim żona dobrze wiedziała, z kim mąż pracuje – z ojcem, braćmi, kuzynami, sąsiadami, synami. Po przeprowadzce do miasta pojawili się obcy koledzy z pracy, jakiś szef, kierownik, sekretarka. Ale głównym celem pracy i stylu życia było utrzymanie rodziny i dobre wychowanie dzieci, co wciąż bardzo scalało więź małżonków. Jednak nikt nie nauczył ich rozmawiać, a trzeba było już sobie dużo opowiadać. Na szczęście był na to wspólny czas – długie popołudnia, wieczory, weekendy. Choć nie wszyscy z niej korzystali, to jednak była jakaś szansa na bliskość.

Tej szansy pozbawieni są już młodzi Malinowscy, Wojtek i Agnieszka. Oni nie mają czasu na uwspólnienie życia, podzielenie się emocjami. Zwłaszcza, że większość przeżyć „dzieje się” poza domem, poza małżeństwem. W poprzednim pokoleniu zwornikiem była mama, która nie pracowała poza domem. Rodzina była całym jej życiem, więc walczyła o przetrwanie, kiedy bywało trudno. Teraz Agnieszka chodzi do pracy, jak większość jej rówieśnic. I w zasadzie niezależnie od tego czy musi, czy tylko chce, niezależnie od tego czy jest dyrektorem w banku, czy obsługuje kasę w wielkim sklepie dyskontowym – nie ma czasu na budowanie więzi z mężem. Żyją w dwóch, często wspaniałych, ale odrębnych światach. Niby mają jeszcze wspólne dzieci, ale ich aktywność wychowawcza sprowadza się do wyboru niani, szkoły, trenera, nauczyciela skrzypiec – oni zrobią już resztę.

Wojtek i Agnieszka Malinowscy są dobrym nowoczesnym małżeństwem. Dobrym w czasie pokoju, choć i wtedy łatwo nie jest. Ale oni teraz są na wojnie. Ich przeciwnikiem jest antymałżeński system układów społeczno-gospodarczych, który narzuca określony antymałżeński styl życia. Bo cóż mogą zrobić – za coś trzeba żyć.

A w tym systemie nie ma już zwykłej pracy. Jest tylko praca dla ambitnych, twórczych, zaangażowanych – w takiej pracy nie da się nie spalać, nie da się udawać, że jest tylko dodatkiem, ona staje się całym życiem, nawet wówczas, gdy się jej nie lubi (choć najczęściej się ją kocha). Praca nie jest dostosowana do potrzeb życia rodziny, to życie rodziny jest dostosowane do pracy. Do tego dochodzą uroki miasta – godziny zmarnowane na dojazdy, nerwy, pośpiech. Z czasem Wojtek Malinowski ma znacznie więcej wspólnych emocji i ważnych przeżyć z koleżanką z kancelarii niż z własną żoną. Wspólna praca, zwłaszcza ciekawa i twórcza, bardzo zbliża. To zbliżenie wzmacniają wyjazdy na delegacje, też przecież potrzebne.

Agnieszka jest w małżeństwie coraz bardziej samotna, czuje obcość swojego męża, brakuje jej czułości, zaangażowania, a drogie perfumy nie zaspokajają jej potrzeby bycia wysłuchaną, bezpieczną i kochaną. Wolne chwile Wojtek stara się poświęcać dzieciom, żeby miały ojca, zwłaszcza, że Agnieszka staje się nieznośna – ciągle ma pretensje o to, że mąż nie ma dla niej czasu, że nie wie jakie problemy mają dzieci w szkole, a prezent na jej urodziny znowu kupowała jego sekretarka. Napięcie rośnie. Wojtek tym bardziej ucieka w pracę, bo tam jest ważny, bezbłędny i wszyscy go podziwiają, Agnieszka gaśnie, zamyka się w sobie, skupia się na dzieciach, ale w głębi serca narasta w niej…

Źródło: http://jagiellonski24.pl/2017/02/14/dobre-malzenstwo-musi-sie-rozpasc/

LARQ – analiza waloru wybranego przez Czytelników, czyli o mevo i nie tylko

Autor: Marek | Posted in akcje | Opublikowano 05-04-2019 12:50 pm

19

W ostatnim wpisie dałem Wam wybór waloru do oceny i przeważającą większością zwyciężył właściciel jednej z najprężniej rozwijających się sieci rowerowych, która stworzyła osławione trójmiejskie MEVO.

Rzućmy najpierw okiem na wykres.

LARQ - interwał tygodniowy

LARQ – interwał tygodniowy

Duże inwestycje w rowery odbijają się na wynikach, także przez ostatni rok kurs systematycznie zniżkował. Można zatem powiedzieć, że jakoś specjalnie drogo nie jest. Jest natomiast spora przestrzeń do wzrostów, przy czym technicznie żadnych sygnałów kupna nie ma.

Spory problem to bardzo mała popularność spółki wśród daytraderów, którzy mogliby generować dobrą płynność. Można wręcz rzecz, że poza dwoma poprzednimi dniami, kiedy to faktycznie zaczęto tym walorem handlować, wcześniej zawierających jakiekolwiek transakcje (w tym transakcje sprzedaży, które byłyby czynnikiem negatywnym) można było policzyć na palcach jednej ręki.

Z pozytywów, warto natomiast wymienić boom na zdrowy tryb życia i zachęty, by wybierać rower zamiast samochodu. Jest to szerokie działanie  dla walki ze smogiem, redukcji korków i redukcji problemu niedoboru miejsc parkingowych.

Pęd w kierunku rowerów będzie się zwiększał, zwłaszcza, że miasta nadrabiają zaległości w budowie ścieżek rowerowych i powstaje coraz więcej bezkolizyjnych, dwujezdniowych velostrad, takich jak ta pionierska, którą zbudowano w Jaworznie.

Do tego system MEVO ma szansę stać się prawdziwym hitem, gdyż Gdańsk od dawna przyciąga ogromne rzesze turystów, także popyt na rowery będzie ogromny.

Jest tylko jedno małe „ale”. Pamiętacie zakupy przez LOT Dreamlinerów w 2012 roku czy ostatnie zakupy 737 MAX, gdzie użytkownicy na żywo robili „beta testy”, kiedy to po sprzedaży ujawniały się kolejne usterki u odbiorców (w tym dwie katastrofy lotnicze)?

Niestety, ale błędnie działająca aplikacja (złe przypisywanie rowerów do stacji, niedokładna obsługa GPS), która opóźniła start systemu, wynikała ewidentnie z oszczędności na dobrych programistach. Jakiś czas temu wspominałem o swoich przygodach w zawodach programistycznych, gdzie dwukrotnie byłem finalistą, także wiem jaka jest przepaść pomiędzy słabym a dobrym coderem. Patrząc choćby na swoich kolegów ze studiów, osobiście zatrudniłbym może 2-3% rocznika.

Do tej pory Mevo ma problemy, których można było uniknąć, gdyby dogłębnie przemyślało się uprzednio temat. Także mamy teraz po prostu „beta testy” na użytkownikach, ale kiedy wszystkie mankamenty zostaną rozwiązane, rowerowy biznes skazany jest na sukces, który popsuć może jedynie pogoda. To czynnik, którego nie da się przewidzieć na wiele miesięcy do przodu.

Reasumując, spółka ma podmiot, który może być prawdziwym kołem zamachowym, lecz najpierw trzeba się uporać z problemami na jakie narzekają użytkownicy. Cena jest daleko od szczytów, więc dyskonto istnieje. Ze względu na brak daytraderów, spekulacje krótkoterminowe na tej spółce odpadają. Pozostaje strategia długoterminowa, która w przypadku pozytywnego biegu wydarzeń, może przynieść wielokrotność zainwestowanej sumy. Może to być ciekawa opcja dla IKZE, gdzie w tym roku limit wpłat to 5 718zł, do budowy portfela emerytalnego, ale podejście musi być jak do inwestowania w StartUp, czyli jeśli biznes rowerowy ich przerośnie, kokosów z tego nie będzie. Jest to po prostu spółka o bardzo dużym ryzyku, mogąca długoterminowo przynieść duży zysk jeśli biznes się powiedzie.

Ja osobiście wolę inwestować w spokojniejsze spółki, ale póki co żadnego „pewniaka” nie widzę na horyzoncie.

Rowery mają przyszłość, da się na nich zarabiać jeśli kadra zarządzająca ma wizję, wie co robi i posiada ludzi z odpowiednimi kompetencjami, by produkt nie był wybrakowany. Warto śledzić rozwój wypadków i obserwować czy problemy użytkowników MEVO są rozwiązywane. To będzie dobrym prognostykiem. Niewiadomą będzie oczywiście pogoda.

PS A co robić jak pada deszcz? Maciek, jeden w moich Uczniów to wie i jego kuzyn też 🙂 Z Maćkiem się przyjaźnimy, więc jeśli jego kuzyn potrzebuje przysługi, to tak jakby Maciek potrzebował przysługi.

Jego kuzyn stworzył grę planszową, która zbiera środki na platformie crowdfundingowej (TU).

Grę od razu zamówiłem. Jeśli ktoś lubi planszówki i klimaty rycerskie, to jest to pozycja obowiązkowa 🙂

Ja jestem zapalonym maniakiem gier planszowych, gdyż można w rodzinnym gronie czy wśród przyjaciół miło spędzać czas z dala od odmóżdżającego telewizora i pełnego niesprawdzonych newsów internetu, także moje zdanie na pewno jest subiektywne, ale jeśli gra byłaby słaba, nigdy bym tu o niej nie wspomniał 🙂

Trzymam kciuki za kuzyna Maćka!

Wiosna :-)

Autor: Marek | Posted in inne | Opublikowano 03-04-2019 10:15 pm

45

Nadejście wiosny oznacza zawsze bardzo dużo pracy w ogrodzie, którą uwielbiam, także przed komputerem już zapewne za często nie zagoszczę, więc takich „ciężkich” wpisów, wymagających setek godzin głębokiego researchu (jak ten ostatni) już raczej nie będzie.

Z resztą wraz promieniami słońca całkowicie spada motywacja do siedzenia w domu, bo cóż może być fajniejszego od obserwacji pajączka na wiśni? Swoją drogą, muszę na nią „dmuchać i chuchać”, gdyż to ostatnia z moich wiśni (pierwsza padła przez mrozy, druga przez chorobę).

Zaskoczeniem były też dla mnie pierwsze kwiaty na sadzonym w ub. roku drzewku. Ciekawe czy będą z tego owoce. Poznaje ktoś jakie? 🙂

Przy okazji jako, że za niedługo znikam na dłużej, to dobór jednego z ostatnich wpisów przed wyjazdem pozostawię Wam 🙂

Jaką spółkę opisać na blogu? 🙂

Zyski czy dzieci? Dużo dzieci, dużo zysków? – Diabeł tkwi w szczegółach

Autor: Marek | Posted in inne | Opublikowano 02-04-2019 7:21 pm

20

Dzisiejszy wpis będzie dla osób o mocnych nerwach, gdyż dotyczy kwestii, w której większość społeczeństwa została sprytnie wysterowana przez mainstream, dlatego w tej dziedzinie należy skupić się wyłącznie na prawdziwych autorytetach i ludziach, którzy wiele osiągnęli. Rozwiń »

Verified by MonsterInsights