Ostatnimi czasy dostaję sporo zapytań dotyczących JSW, także czas rzucić okiem na wykres spółki, która niedawno powróciła do indeksu WIG20 🙂
Na wykresie mamy klasyczną strukturę na grę „od bandy do bandy”, czyli jest to typowa walka byków z niedźwiedziami o przejęcie dominacji i póki co żadna ze stron nie chce odpuścić 🙂
Do tego tak jak pisałem na blogu pod koniec listopada, nastąpiło już pełne wyjście z tego waloru wśród moich Uczniów, a rejony zakupowe były również opisywane na blogu, także była informacji o czasie na zakupy i czasie realizacji zysków. Także JSW można uznać za „zaliczone” i na pewno wchodzenie po bieżących cenach nie przyniesie takiej stopy zwrotu jak zakupy w przedziale 9-9,5zł.
Sam niestety postawiłem swój kapitał wtedy na ropie, o czym też był osobny wpis 😉
Ropa – przegląd wykresu i ocena trafności ubiegłorocznej prognozy
Wracając do JSW, to dodam jeszcze parę swoich spostrzeżeń na temat tego waloru, gdyż moim zdaniem w horyzoncie 10-letnim nadciągają istne czarne chmury.
Pomijamy tutaj wszelkie „dolegliwości” jakie od czasu PRL towarzyszą niektórym spółkom narażonym na „zawirowania polityczne”, gdyż w zależności od rozdania partyjnego, trafiają się rozmaici „eksperci”. Wystarczy tutaj przypomnieć Jarosława Z., byłego prezesa JSW, który pomimo negatywnych prognoz cen węgla, zadłużył w 2014 spółkę na 700 mln złotych oraz 163,75 mln dolarów, by kupić jedną z kopalń od Kompanii Węglowej. Owe zadłużenie omal nie doprowadziło do bankructwa i do tej pory odbija się czkawką, ciążąc niczym kula u nogi. W Chinach mają swoje sposoby na radzenie sobie z nieudolnymi zarządcami. Yu Tieyi, były dyrektor chińskiego państwowego przedsiębiorstwa górniczego za doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzania mieniem państwowym i korupcję został skazany na karę śmierci.
Tak samo zresztą „eksperci” z nadania przysporzyli nie lada problemu dla KGHM. W 2014 roku zaciągnięto bagatela 2,5 mld dolarów kredytu na inwestowanie w przynoszące obecnie gigantyczne straty pokłady w Sierra Gordzie, co do tej pory rzutuje na wynikach.
Jak widać sowicie opłacani ludzie z „nadania” nie zawsze posiadają zmysł strategiczny i nie ma co ukrywać, że oderwanie niektórych od takiego koryta musiało być dla nich naprawdę traumatycznym przeżyciem. Niestety cierpią za to podatnicy, gdyż utopione miliardy mogły pójść na inny cel, choćby na rozruszanie polskiej kinematografii poprzez duży mecenat w produkcje, których nie trzeba będzie się wstydzić, a tematów jest ogrom. Gdyby znaleźć fundusze na bitwę pod Kircholmem z profesjonalnymi scenami batalistycznymi i obsadzić w rolach głównych aktorów z górnej półki (Robert Downey Jr. jako Jan Karol Chodkiewicz i Leonardo DiCaprio jako Karol Sudermański), to mielibyśmy kasowy hit.
Tak wiem, marzyciel ze mnie 🙂
Pominiemy także kwestie pracownicze, które również zaczerpnięte są jeszcze rodem z czasów PRL’u, czyli „lenienie się”. Jakiś czas temu było głośno o tego typu kartkach w KHW, ale wtajemniczeni wiedzą, że to od zawsze był temat tabu.
Chodzi o prosty mechanizm „dodatkowych urlopów”. W jeden tydzień Heniek odbija 4 karty: swoją, Wieśka, Romka i Sebka, dzięki czemu przez resztę miesiąca „ma wolne”, gdyż w kolejnym tygodniu odbija za niego kartę Wiesiek, w następnym Romek a na końcu Sebek. Proceder jest o tyle niebezpieczny, gdyż w razie wypadku wybuchu metanu rejestr pokazuje więcej ludzi niż jest ich faktycznie, czym wprowadza w błąd służby ratownicze. Oczywiście kary są za to dotkliwe, jednak w sytuacji, gdy sporo osób jest beneficjentem, wszystko jest owiane zmową milczenia. Kiedyś jeden ze znajomych górników (obecnie już emeryt) powiedział mi, że gdyby ktoś się miał za to zabrać, to 90% załogi wyleciałoby na bruk. Nie wiem na ile te szacunki są wiarygodne, więc bezpieczniej przyjąć wersję, że ktoś na pewno wyleciałby na bruk.
Tego typu akcje są szczególnie popularne, kiedy buduje się dom, gdyż wtedy samemu można wykonać większość prac i stosunkowo niskim kosztem zrealizować tego typu inwestycję. Choć może trafniejsze byłoby stwierdzenie, że inwestycja jest realizowana „kosztem podatników” 🙂
Kolejna sprawa to kwestie ekologiczne. Choć węgiel nie jest sam w sobie problemem, tylko problemem jest jego nieudolne spalanie o czym pisałem w grudniowym wpisie, kiedy to zaangażowałem się w społeczną akcję walki ze smogiem chodząc na spotkania z władzami samorządowymi i docierając do polityków, by wytłumaczyć merytorycznie w czym jest problem. Niestety było to jak grochem o ścianę, nawet jak przedstawiłem instrukcję obsługi kotłów wiodącego producenta, który zaleca „rozpalać od góry”, to kompletnie nie byli zainteresowani wdrożeniem jakichkolwiek działań edukacyjnych mimo, że zaoferowałem opracowanie materiałów „pro publico bono”, by nie musieli angażować swojego czasu. Przez tego typu krótkowzrocznych polityków węgiel, którego pokłady posiadamy, odchodzi w odstawkę.
Na świecie trend również się zmienia. Chiny, będące niegdyś niekwestionowanym liderem w dewastacji środowiska dokonują gwałtownego zwrotu o 180 stopni i zamykają na potęgę trucicieli, gdyż raz na zawsze zamierzają odciąć się od smogu. Dla przykładu kilka dni temu w Pekinie zamknięto ostatnią już w tym mieście elektrownię węglową, która zużywała ponad 8 000 000 ton rocznie. Czas węgla powoli przemija.
Reasumując, na JSW czas wielkiego rajdu już był i przy obecnych cenach do ugrania jest zdecydowanie mniej niż poprzednio, a do stracenia jest coraz więcej. Nie będę dokonywał tutaj żadnych działań (nawet jeśli gra od bandy do bandy wygląda kusząco) i to nawet nie ze względu na fakt, że do czasu powrotu do Polski z kolejnej wyprawy postanowiłem nie zawierać transakcji na rodzimym rynku akcyjnym 🙂