Dziś będzie co nieco w ramach edukacji finansowej. Na początku uchylę rąbka tajemnicy na temat pewnej formacji, o której wspomniałem w ubiegłym tygodniu, podczas przeglądu indeksu S&P500. Jest ona jedną z wielu moich autorskich formacji jakie odkryłem na przestrzeni ostatnich 10 lat, czyli od czasu kiedy zajmuję się rynkami finansowymi.
Owe formacje ostatecznie odłożyłem na półkę ciesząc się jedynie z własnej satysfakcji, że udało się odkryć coś fajnego. Tak samo oscylatory kontraktowe, których sygnały były całkowicie bezpłatnie prezentowane na łamach tego bloga w 2010 oraz 2011 roku, nie przyniosły powodu do wstydu. Zaskoczyły wręcz skutecznością, ale z braku czasu na dalszą zabawę również odłożyłem je na półką. Niech odpoczywają w chwale na zasłużonej emeryturze 😉
Wracając jednak to tematu, jak wielu z Was trafnie zauważyło (niestety nie byłem w stanie odpisać na każdego maila, także gratuluję w tym miejscu wszystkim bystrym umysłom), formację dachu mansardowego nazwałem tak samo, jak znane rozwiązanie konstrukcyjne pewnego francuskiego architekta, którego zleceniodawcą był między innymi kardynał Mazzarini. Nie było w tym przypadku i pięknie to rozgryźliście korzystając zapewne z Wikipedii, w której można znaleźć następującą definicję:
„Dach mansardowy – typ dachu łamanego, w którym każda z połaci składa się z dwóch części: górnej – o mniejszym kącie nachylenia oraz dolnej – stromej„
Przekładając to na giełdę, formacja dachu mansardowego jest budowana w czterech etapach. Najpierw jest strome podejście kursu do góry (lewa dolna część dachu mansardowego), później łagodny wzrost i łagodny spadek (górna część dachu mansardowego o mniejszym kącie nachylenia), a na końcu jest oczywiście ostatnia część dachu jaką trzeba wybudować, czyli przekładając to na giełdę, czas na silny ruch spadkowy (dolna stroma część dachu). Taki ruch oczywiście się wykonał co można zauważyć na poniższym wykresie S&P500, zatem zgodnie z założeniami formacji zasięg został zrealizowany. Kto z osób, które rozgryzły wskazówkę, odważył się zagrać shorty, może mieć uśmiech na twarzy 🙂
Oprócz S&P500 w tym roku, przedstawiłem jeszcze dwie struktury uwzględniające geometrię Euklidesową (nie licząc wpisu dotyczącego wypełnienia się minimalnego zasięgu na japońskim Nikkei). Były to dwa banki z naszego głównego indeksu, Pekao i mBank. Była tam typowa klasyczna struktura, która ma wiele wariantów do rozegrania.
Okazało się jednak, że ktoś w komentarzach nie miał bladego pojęcia co robić, więc w komentarzu do wpisu związanego z Pekao (działo się to 17 stycznia), napisałem by sprzedał całość z zyskiem i nie zawracał sobie głowy giełdą. Podkreślę to jeszcze raz, bez gruntownego przygotowania, nie ma sensu na oślep bawić się giełdą. Przed zawarciem transakcji, trzeba mieć swój system, który powie nam kiedy wejść i kiedy wyjść. Ja mam swoje podejście do tych struktur zoptymalizowane pod kątem rynkowym.
Są też inne warianty, które nie są aż takie złe i na początku warto choćby je trochę liznąć by umieć samodzielnie zapracować sobie na czekoladę . Jeden z nich jest opisany w poniższym linku. Na samym dole jest na rysunku oznaczone łopatologicznie miejsce sprzedaży (literą S) oraz miejsce kupna (literą K): http://www.ingsecurities.pl/encyklopedia/klin_znizkujacy.html
Bez jakiegokolwiek pojęcia naprawdę nie ma sensu zajmować się giełdą, więc co nieco wypadałoby liznąć w tym temacie. Polecam też początkującym przeczytanie książki „Sukces na giełdzie„. Darmowych czekolad na giełdzie nie rozdają. Trzeba sobie na nie zapracować 😉